Co za niespodzianka! Po latach OBWE przypomniała sobie o mniejszościach na Litwie i wysłała tam eksperta prawnego Veronikę Kristkovą. Agencje nie podają, czy wśród jej licznych spotkań przewidziano jakieś rozmowy z Polakami. Na razie do „pani z OBWE” dopchnęli się za to Rosjanie.
„Społeczność rosyjskojęzyczna na Litwie w ostatnim czasie czuje się zagrożona. W życiu codziennym są bardzo złe relacje, osoby rosyjskojęzyczne boją się mówić po rosyjsku i boją się deklarować, że są Rosjanami. Tego wcześniej na Litwie nie było” – poskarżyła się Łarisa Dmitrijewa z Sojuszu Rosjan w rozmowie z ekspertką OBWE. „Niektórzy politycy przypierają nas do ściany. Kolejny raz żądają od nas lojalności. Czego oni chcą tym razem? Mamy potwierdzić swą lojalność krwią?” – cytuje Dmitrijewą portal Delfi.
W trakcie spotkania poruszono także kwestię projektu nowej Ustawy o mniejszościach narodowych, której te od dawna nie mogą się doczekać. Podobno projekt ma być rozpatrywany jeszcze w tym roku.
Wcześniej Kristkova rozmawiała z przedstawicielami litewskiego rządu, resortu kultury, Państwowej Komisji Języka Litewskiego i Ministerstwa Oświaty i Nauki. We wtorek udaje się do litewskiego Sejmu, Domu Wspólnot Narodowych i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Tymczasem Administracja Samorządu Rejonu Wileńskiego poinformowała właśnie litewski sąd, że wykonała jego polecenie i usunęła dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic – polskimi i litewskimi. Pozostały tylko litewskie, jak wymaga tego dyskryminacyjna Ustawa o języku państwowym. Rejon Wileński jest więc drugim po Rejonie Solecznickim, który „oczyszczono” już z polskich nazw ulic. Nie ma ich już w Mickunach, Mejszagole, Awiżeniach, Niemieżu, Rudominie, Skojdziszkach, Kienie, Zujunach, Ciechanowiszkach, Skorbucianach i Rostynianach.
Może w wolnej chwili między kolejnymi spotkaniami z przedstawicielami litewskich władz pani z OBWE się i tym zainteresuje?
Kresy24.pl / Delfi.lt
2 komentarzy
sgfx
14 października 2014 o 19:59Proponowałbym następującą taktykę w stosunku do Litwinów i Ukraińców, taką jaką stosują Niemcy w stosunku do Polaków – swoiste soft power.
Powołać Instytut dajmy na to Adama Mickiewicza w Wilnie i Juliusza Słowackiego w Kijowie. Mniejsza o nazwy, mogą być inne. Następnie przekazać pieniądze tymże instytutom, ale tak by był w nim jakiś niewielki udział pieniędzy litewskich czy ukraińskich – niechby choć 5%, tak żeby można mówić, że to instytuty polsko-litewski i polsko-ukraiński. Następnie nagradzać nagrodami tych historyków litewskich i ukraińskich, którzy najprzychylniej i zgodnie z prawdą historyczną piszą o wzajemnej historii. Chciwi na pieniądze profesorowie zaczną pisać „bardziej krytycznie” o szaulisach i banderowcach i za to trzeba ich nagradzać.
https://www.facebook.com/racjonalnapolska
16 października 2014 o 23:33Muszę przyznać, że to bardzo dobry pomysł :).