Takiej kompromitacji, jakiej dopuściła się Białoruś latem 2012 roku, pozwalając szwedzkiej awionetce dokonać „desantu” pluszowych maskotek w okolicach Mińska i Iwieńca, i hańby, z jaką musiał mierzyć się Łukaszenka po tym incydencie, po raz kolejny mógłby nie przeżyć. Stąd niezwykła czujność dowództwa Sił Powietrznych i Obrony Przeciwlotniczej RB, które zarejestrowało na swoich radarach lekki samolot w okolicach Wilna, lecący w stronę białoruskiej granicy. I zareagowali natychmiast.
Zdarzenie to miało miejsce w środę 19 kwietnia ok. godziny 13.30 czasu białoruskiego. Na radarach obrony przeciwlotniczej pojawił się lekki samolot. Zauważono go, gdy znajdował się w okolicach Wilna, i leciał w stronę białoruskiej granicy. Białoruskie wojska natychmiast zaalarmowały Litwinów o fakcie naruszenia granicy państwowej. Tymczasem, – zdaniem strony białoruskiej, samolot nie reagował na komunikaty i kontynuował lot. W białoruskiej przestrzeni powietrznej przeleciał 8 kilometrów, zawrócił dopiero po 3 minutach. Jakaż tam musiała się wojna nerwów toczyć.
Białoruska strona podkreśla, że naruszenie przestrzeni powietrznej wydarzyło się w miejscu newralgicznym – w pobliżu budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu. Nie podjęto wprawdzie działań siłowych wobec samolotu, ponieważ maszyna została zidentyfikowana jako cywilna, ale w przyszłości, jeśli sytuacja się powtórzy, białoruska obrona powietrzna będzie zmuszona zastosować siłowe środki oddziaływania.
Białoruski MSZ złożył oficjalną notę protestacyjną na ręce ambasadora Litwy Andriusa Pulokasa, i oczekuje na wyjaśnienia od Wilna w sprawie incydentu.
Przypomnijmy, do zdarzenia, które skompromitowało białoruskie siły powietrzne doszło 5 lipca 2012 roku. Szwedzki samolot, przekroczył granicę litewsko-białoruską, a następnie zrzucił nad Mińskiem i Iwieńcem kilkuset pluszowych niedźwiadków. Każdy z nich miał przytwierdzony apel o poszanowaniu wolności słowa na Białorusi. Po akcji Szwedzi bez przeszkód wrócili na terytorium Litwy.
Przez trzy tygodnie białoruskie organy państwowe szły w zaparte, zapewniały że nie było naruszenia przestrzeni powietrznej i o żadnym desancie nie może być mowy. Zdjęcia i film z akcji, które obiegły media uznane były przez oficjalny Mińsk za fotomontaż. Niemniej jednak KGB aresztowało kilka osób podejrzanych o pomoc Szwedom w przeprowadzeniu i nagłośnieniu akcji. W konsekwencji Aleksander Łukaszenka zdymisjonował szefa Państwowego Komitetu Ochrony Granicy generała Igora Raczkouskiego oraz dowódcę Sił Powietrznych i Obrony Przeciwlotniczej generała Dmitrija Pachmiełkina. Ponadto upomnienia i nagany za służbową nieodpowiedzialność otrzymali Minister Obrony gen. Jurij Żadobin oraz Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych gen. Piotr Tichanouski. Aleksander Łukaszenka zganił też Sekretarza Rady Bezpieczeństwa Białorusi generała Leonida Malcewa i szefa KGB Wadima Zajcewa.
Kresy24.pl
2 komentarzy
józef III
24 kwietnia 2017 o 22:48Litwin kichnął i nie zauważył, że mu się w międzyczasie państwo skończyło. Gdyby chciał wylądować np. w Dziewieniszkach musiałby lecieć korytarzykiem ok. 3 km szerokości między Białorusią a Białorusią.
pino
27 kwietnia 2017 o 22:31polecieli zobaczyć czy elrktrownia jeszcze stoi czy zawalia się pod swoim ciężarem