Na Litwie wybuchł skandal korupcyjny, który oznacza koniec tamtejszego Ruchu Liberałów, drugiej co do popularności partii w kraju, znanej m.in. z działań wymierzonych w mniejszość polską.
Na 5 miesięcy przed wyborami parlamentarnymi szef partii Eligijus Masiulis został przyłapany na przyjęciu łapówki od koncernu MG Baltic w wysokości 106 tys. euro w zamian za dokonanie korzystnych dla tej firmy zmian w prawie. Wiceprezydent koncernu Raimondas Kurlianskis został aresztowany.
Litewska Służba Badań Specjalnych wszczęła już postępowanie w sprawie przekupstwa na wielką skalę i przeprowadziła rewizje zarówno w gabinetach władz koncernu, jak i w domu i biurze Masiulisa. On sam ustąpił z kierowania partią i złożył mandat deputowanego, chociaż jeszcze niedawno przepowiadano mu, że po jesiennych wyborach zostanie nowym premierem.
Dymisja szefa Ruchu Liberałów wywołała chaos w tej partii. Na jej czele próbował stanąć Antanas Guoga, który zrobił wcześniej majątek na branży hazardowej. Utrzymał się jednak na tym stanowisku tylko dwa dni, po czym partyjna opozycja zmusiła go nie tylko do ustąpienia z funkcji, ale w ogóle z partii.
Trudno zresztą się dziwić, skoro w celu wytępienia powiązań mafijnych w Ruchu Liberałów wpadł na pomysł, aby poddać jego partyjnych bossów badaniu na wykrywaczu kłamstw i przeprowadzić audyt finansowy w partii.
Miejsce Guogi zajął Remigijus Simasius, znany m.in. z tego, że jako mer Wilna prześladował polskie szkoły, podobnie jak inny aktywista Ruchu Liberałów – minister oświaty Gintaras Steponavicius, autor tzw. reformy oświatowej z 2011 r. zmierzającej do ograniczenia polskiego nauczania i otwierającej drogę do likwidacji polskich szkół.
Zdaniem ekspertów, afera korupcyjna w Ruchu Liberałów przekreśla szanse tej partii w najbliższych wyborach, ale prawdopodobnie zachwieje zaufaniem Litwinów do całej sceny politycznej, szczególnie kiedy w mediach będą raz po raz pojawiać się informacje z toczącego się śledztwa, a potem procesu.
Politolodzy zastanawiają się też kto przejmie większość liberalnego elektoratu – czy socjaldemokraci, których notowania ostatnio spadały, choć nadal byli najpopularniejszą partią w kraju, czy konserwatyści, czy też Związek Chłopów i Zielonych.
Głos w sprawie afery korupcyjnej zabrała też w piątek prezydent Dalia Grybauskaite. Oświadczyła, że „ufa wymiarowi sprawiedliwości i pozytywnie ocenia jego próby zapewnienia przejrzystości i sprawiedliwości w polityce i biznesie”.
„Jest to dobra okazja do oczyszczenia naszej polityki. Być może w ten sposób będzie więcej przejrzystości, a ludzie będą bardziej odpowiedzialnie głosować w wyborach” – wyraziła nadzieję prezydent Litwy.
Kresy24.pl
1 komentarz
Antoni
20 maja 2016 o 13:06Warto przyjrzeć się bliżej powiązaniom polityczno-medialnym liberałów Masiulisa, Stepanovičiusa, Šimašiusa ze środowiskiem portalu i radia ZW Czesława Okińczyca. Media ZW zaangażowały się w promowanie liderów partii liberalnej, która ma szczególne „zasługi” w niszczeniu polskiej oświaty na Litwie. To nie kto inny, a Stepanovičius i Šimašius byli częstymi gośćmi ZW. Promowano ich tak przed wyborami, jak i po, działając tym samym na szkodę polskiej społeczności. Powiązania wspomnianych mediów z szarpanymi skandalem korupcyjnym liberałami budzi moralne wątpliwości i stawia wiele pytań.