30 jednostek bazowych, czyli równowartość około 1300 złotych zapłaci jeden z liderów Młodego Frontu Zmicier Daszkiewicz, za protest w salonie fryzjerskim w Mińsku. Tyle samo musi wpłacić na rachunek sądu inny uczestnik akcji Eduard Palczys.
Sąd w Mińsku uznał mężczyzn za winnych „drobnego chuligaństwa” po tym, jak 9 stycznia weszli do salonu fryzjerskiego „Czekista” w Mińsku. Namawiali właścicieli do zmiany kontrowersyjnej nazwy. Próbowali też rozwiesić plakaty, przypominające ofiary reżimu stalinowskiego.
Obecny w salonie personel salonu wezwał milicję, która sporządziła protokół.
W rozmowie z portalem tut.by Eduard Palczys mówił, że akcja miała być taką ekspresową lekcją historii, próbą zwrócenia uwagi na zakłąmywanie i relatywizację historii, ich zamiarem było przekonanie właścicieli do zmiany nazwy zakładu.
„Przyszliśmy tutaj, aby powiedzieć, że wielu na Białorusinów jest oburzonych nazwą, która wybiela ideologów terroru – powiedział jeden z inicjatorów protestu Zmicierj Daszkiewicz w komentarzu do Radia Swaboda. – Niestety, w percepcji niektórych osób, które urodziły się w epoce Łukaszenki, czekista ma pozytywne konotacje. Mało kto z nich ma świadomość tego, że faszyści zabili 18 milionów ludzi na całym świecie, a komuniści 18,5 miliona tylko w ich kraju. Młodzi ludzie są z tego dumni, mają taką wiedzę, który pozwala im chełpić się z kagebistów. Mamy nadzieję, że ci panowie odzyskają zdrowe zmysły i zmienią nazwę tej idiotycznej nazwy” – mówił Daszkiewicz 9 stycznia Radiu Svaboda, wyjaśniając powody akcji.
Kresy24.pl/nn.by/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!