Mikołaj Miakszyło to młody mieszkaniec Lidy. Mówi, że jest katolikiem i nie może się pogodzić z faktem, że w centrum jego miasta wciąż króluje tyran, który walczył z religią. Wiosną tego roku dał upust swoim emocjom.
Mikołaj Miakszyło opowiedział swoją historię Centrum Praw Człowieka „Viasna”, organizacji do której zwrócił się o pomoc prawną.
W marcu br. pod osłoną nocy napisał na pomniku Lenina w Lidzie „szatan”, ale czujne służby komunalne szybko farbę usunęły.
Pod koniec kwietnia Mikołaj zdecydował, że słowo „szatan” jest jak najbardziej stosowne i tak właśnie wodza rewolucji należy nazywać, no i przede wszystkim odzwierciedla jego przekonania. Jak mówi, będąc człowiekiem religijnym chciał wyrazić swój sprzeciw wobec polityki Włodzimierza Lenina, jego walki z Kościołem i religią.
Postanowił więc młody Lidzianin powtórzyć „operację”.
Któregoś dnia późno wieczorem zakradł się do pomnika, ale zanim jeszcze zdążył wyciągnąć farbę, podbiegło do niego kilku osiłków. Zaczęli chłopaka bić na oślep, powalili na ziemię, kopali po całym ciele, nie oszczędzali nawet głowy i szyi, choć jak mówi, nie mając cienia szansy na obronę nawet nie usiłował się wyzwolić.
«Pytali mnie: na czyje zamówienie to robię, ile mi za to zapłacili? A może jestem organizatorem jakiegoś ruchu społecznego? Odpowiadałem im, że nie jestem zrzeszony, i nikt mi za nic nie płaci, a robię to co robię, bo takie mam przekonania. W pewnym momencie – opowiada Miakszyło, – przestali mnie bić, widocznie padł taki rozkaz z góry, ale skuli mnie kajdankami i odstawili na komendę».
Tam chłopak dowiedział się, że jest zatrzymany na 3 doby, i ma w tym czasie przemyśleć swoje postępowanie.
«Spodziewałem się, że zostanę ukarany grzywną, jednak zamiast tego przewieźli mnie po kilku dniach do więzienia w Grodnie, gdzie usłyszałem oskarżenie na podstawie artykułu 339 Kodeksu Karnego – „chuligaństwo”.
W domu młodego człowieka przeprowadzono rewizję, funkcjonariusze zabrali mu komputer i inne nośniki informacji.
Po dwóch miesiącach dochodzenia sprawa została przekazana do sądu (chłopak w tym czasie przebywał w areszcie). Prokurator zażądał ograniczenia wolności na rok, a sąd przychylił się do wniosku.
Mikołaj mówi, że podczas rozprawy, sędzia wypytywał go, czy nie należy do żadnej partii politycznej lub ruchu, jakie są jego poglądy, skoro popchnęły go do tak podłych czynów, próbowano go połączyć z opozycją.
Młody człowiek z pomocą działaczy na rzecz praw człowieka wniósł apelację na wyrok sądu, jednak Sąd Okręgowy w Grodnie nie uwzględnił jej.
Prawnicy z CPC „Viasna” podkreślają, że wyrok jest niezwykle surowy, a sędzia zlekceważył nawet kodeks karny, który nie przewiduje ograniczenia wolności za takie występki jak napis na budynku;
„Środek zapobiegawczy w postaci aresztowania nie jest w takich sprawach stosowany” – mówi prawnik Paweł Sapełko.
„Nawiasem mówiąc, nawet z zarzutem popełnienia chuligaństwa, środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania młodego człowieka, i przetrzymywanie go przez kilka miesięcy w więzieniu w Grodnie do rozpoczęcia procesu, to jawne naruszenie, i nie licuje z charakterem zarzutów”.
Kresy24.pl/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!