„Gdy zaś Batu-chan miał wkroczyć na Węgry, złożył ofiarę demonom, pytając, czy ośmieli się tam wejść. Odpowiedział mu demon mieszkający w posągu: Idź spokojnie, bo wysyłam trzy duchy przed tobą, a dzięki nim twoi przeciwnicy nie zdołają ci się oprzeć. Te duchy to: Niezgoda, Niewiara, Strach”.
Wiosną 1241 roku Mongołowie zaatakowali Polskę i Węgry. Ten przerażający, morderczy najazd opisują szczegółowo liczne kroniki i późniejsze opracowania historyczne. Dla nas najbardziej tragiczny dzień to 9 kwietnia, kiedy pod Legnicą poległ prawie cały kwiat polskiego rycerstwa Dolnego i Górnego Śląska, Małopolski i Wielkopolski, które rozpaczliwie próbowało obronić Polskę przed krwiożerczymi azjatyckimi hordami.
Plany podboju Europy Mongołowie przygotowali sześć lat wcześniej. Jeszcze w 1235 roku na kurułtaju, czyli radzie chanów mongolskich, podjęto decyzję o wysłaniu wielkiej wyprawy na Zachód. Miała ona dojść aż do Oceanu Atlantyckiego, zwanego przez nich Wielkim Morzem.
Była to kontynuacja realizowanej jeszcze przez Czyngis-chana polityki Pax Mongolica – stworzenia Świata Mongolskiego od Pacyfiku, przez Morze Kaspijskie i Czarne po Atlantyk. Na podbitych i włączonych do imperium terytoriach miał panować mongolski ład i porządek, handel i kultura. Podbój Europy był Mongołom potrzebny także dla planowanej inwazji na Bizancjum.
Wykonanie zadania powierzono Batu-chanowi, wnukowi Czyngis-chana. W rzeczywistości realizował je jeden z jego dowódców – Subedej, zdobywca Rusi. Jeszcze w 1223 roku armia ruska poniosła straszliwą klęskę z Mongołami w bitwie nad rzeką Kałką. Zginęło w niej 10-ciu z 18-tu książąt ruskich i kilkadziesiąt tysięcy ich wojowników. Po tym zwycięstwie Mongołowie wkroczyli na Krym.
Dzisiaj historycy obliczają, że armie księstw ruskich wystarczyłyby do zahamowania inwazji Mongołów. Jednak książęta byli skłóceni, nie potrafili wyłonić wspólnego dowództwa, a irracjonalny strach przed mongolskimi hordami dawał Subedejowi wielką przewagę psychologiczną.
Ruś, która do tej pory rozwijała się w bliskim związku z kulturą europejską, znalazła się na prawie 200 lat w stanie długotrwałej izolacji. Mongołowie skutecznie zaszczepili ruskim ludom wiele swoich dzikich zwyczajów, a przede wszystkim stepowy azjatycki despotyzm – bezwzględną formę sprawowania władzy, opartą na samowoli rządzącej jednostki. Model ten przejęło od Azjatów Imperium Rosyjskie, potem Imperium Sowieckie Stalina, dzisiaj zaś jest to sposób rządzenia krajem przez Putina.
I jeszcze jedną chorobę zaszczepili Rosjanom Mongołowie – nie gasnące od stuleci demoniczne marzenie o podboju Europy. Obok zwykłej żądzy grabieży i barbarzyńskich kompleksów wobec cywilizacji zachodniej, to właśnie to marzenie, podbudowane potem panslawizmem, prawosławnym mistycyzmem oraz ideą „Trzeciego Rzymu”, leży zawsze u podstaw rosyjskiej agresji.
Po zdobyciu Rusi następnym celem kampanii stały się Węgry. Aby nie dopuścić do wysłania Węgrom polskiej pomocy, Batu-chan postanowił najpierw zaatakować Polskę. W lutym 1241 roku armia mongolska splądrowała Sandomierz, wkrótce potem Kraków i stanęła pod Legnicą. W bitwie, która rozegrała się 9 kwietnia, Mongołowie rozgromili wojska chrześcijańskie dowodzone przez księcia śląskiego, krakowskiego i wielkopolskiego Henryka II Pobożnego. Książę zginął.
Okrucieństwo Mongołów budziło grozę nawet w surowych czasach średniowiecza. Archeolodzy odkryli w odkopanych zgliszczach Sandomierza „pamiątkę” po tamtych wydarzeniach – zwęglone szkielety z powiązanymi rękoma. Ofiary spalono żywcem.
Z czasem Mongołów zaczęto nazywać Tatarami. Co światlejszym ludziom ówczesnej epoki nazwa kojarzyła się z demonami z Tartaru. Najwcześniejsze i najobszerniejsze relacje z tamtych wydarzeń znajdujemy w rocznikach dwóch kapituł: krakowskiej i gnieźnieńskiej. Pierwsza z nich tak opisuje podbój Polski:
„W roku 1241 Tatarzy, wkroczywszy do Krakowa, palą kościoły i mordują ludność, nie zwracając uwagi na wiek i płeć. Zabijają w bitwie wielu rycerzy krakowskich – z powodu wrodzonej Polakom wielkiej chciwości łupów – za pomocą przebiegłego podstępu; liczne łupy uwożą ze sobą. Na koniec, wtargnąwszy na Śląsk i starłszy się z księciem Henrykiem i jego wojskiem, samego księcia i wielu z jego armii przyłączyli do zabitych, i tak, wymordowawszy wielu w rzeziach i wyrządziwszy Polakom okrutne szkody, skierowali się do swoich, na Węgry.
Napełniając cały świat ciężkim przerażeniem i strachem z powodu swego okrucieństwa, odjechali. Strachu nie wzbudzała ani moc ich mężów, ani siła mocnego ramienia, lecz samo krwawe okrucieństwo i oszukańcza przewrotność wiarołomstwa”.
Oddziały mongolskie przeszły z Polski przez Bramę Morawską i połączyły się z drugą częścią wojsk, która najechała Królestwo Węgier. Następnym celem miała być Europa Zachodnia. Jednak właśnie wtedy nastąpił odwrót.
Według kronikarzy, wpłynęło na to kilka czynników: oddalenie od koczowisk, duże straty sięgające jednej trzeciej stanu pierwotnego – bitwa pod Legnicą osłabiła Mongołów, bunty w ujarzmionej Rusi i w Azji. Wreszcie wieść o śmierci władcy imperium mongolskiego chana Ugedeja, który zapił się na śmierć, skłoniła Batu-chana i towarzyszących mu wodzów do odwrotu.
Skutki tego najazdu dla Węgier były równie straszne jak dla Polski. Niemiecki kronikarz napisał: „W 1241 roku państwo węgierskie po trzystu pięćdziesięciu latach istnienia zostało zniszczone przez Tatarów”. Niektórzy historycy twierdzą, że zginęła połowa Węgrów.
Papież Innocenty IV wysłał na tereny mongolskiego najazdu misję, w której był m.in. francuski dominikanin Szymon z Saint-Quentin. To właśnie jemu zawdzięczamy opis paktu Batu-chana z demonami.
W 1259 roku armia mongolska dokonała powtórnego najazdu na Polskę. Jego celem było złamanie gospodarcze i militarne kraju, a w konsekwencji osłabienie księcia krakowskiego Bolesława V Wstydliwego, by odsunąć go od spraw Księstwa Halickiego, Litwy i Królestwa Węgier.
Atakiem dowodził tym razem chan Burundaj. Spory wewnętrzne między książętami polskimi i tym razem uniemożliwiły przygotowanie skutecznej obrony. Ostatecznie armia mongolska, prowadząc polskich jeńców i bogate łupy, opuściła Małopolskę pod koniec marca 1260 roku, w pełni realizując swój polityczny plan.
Chrześcijańska Europa jeszcze nieraz musiała odpierać inwazje najeźdźców ze Wschodu, choćby pod Wiedniem we wrześniu 1683 roku, kiedy zatrzymała nawałę turecką czy w Bitwie Warszawskiej w sierpniu 1920 roku, gdy starła się z hordami Armii Czerwonej.
Dzisiaj na wschodnich flankach chrześcijańskiej cywilizacji europejskiej znów stoi azjatycki wróg, jak zawsze żądny władzy nad całą Europą, a może i światem. Swoje zamiary ujawnił już w 2008 roku, dokonując agresji na Gruzję i w 2014 roku – anektując Krym.
Budowana dziś przez Putina „euroazjatycka wspólnota” to nic innego jak realizacja mistycznej idei panmongolizmu, która zrodziła się już u Dostojewskiego, a potem była rozwijana przez Sołowiowa i dziesiątki innych filozofów i pisarzy rosyjskich. Obecnie ma ona formę swoistego „prawosławnego nacjonalbolszewizmu”.
Jego straż przednia to te same trzy demony, które pomagały kiedyś Batu-chanowi – Niewiara, Niezgoda, Strach. One już tu są. Jeśli ich nie pokonamy, podzielimy los naszych przodków z 1241 roku.
Jan Matkowski
Kresy24.pl/jagiellonia.org
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
10 komentarzy
JW
18 września 2016 o 12:45Tekst sugeruj elekie przekłamanie przekłamanie
wynika z niego jakoby bitwa nad Kałką oznaczała podbój Rusi.
Po bitwie Mongołowie zostawili Ruś w spokoju na 13 lat
Wyprawa której efektem był podbój rusi ropozczeła się w 1236
czasu tego Ruś nie wykorzystała
Czy Ukraina wykorzysta obecną pauze
Sten
18 września 2016 o 14:56Artykuł pomija istotny fakt, ze Rosją przez setki lat rządziły germańskie dynastie. Przypominam, że caryca Katarzyna pochodziła za Szczecina. Cała ta opozycja między dzikim barbarzyńskim wschodem a cywilizowanym humanitarnym Zachodem to bzdura wyssana z palca. W średniowieczu nie mniejsze okrucieństwo panowało też na Zachodzie.
JW
18 września 2016 o 21:58Okrucieństwo ale w ramach prawa,
twardego prawa ale prawa.
Królowie generalnie musieli przestrzegać pewnych zasad.
Na wschodzie byli samodzierżawcami.
SyøTroll
19 września 2016 o 12:40Prawa !?? A jakie były faktyczne powody wysłania I-szej krucjaty krzyżowej. Czyż nie chęć pozbycia się band morderców i rabusiów zwanych „rycerzami” ? Bo lepiej by grabili poza domem niż u siebie. 😉
JW
19 września 2016 o 16:52@SyeTroll
Jeśli uważasz że tak ,,duże” zdarzenia historyczne jak Krucjaty mają jeden powód to jesteś ubogi.
Ale widać ktoś próbował to zastopować i oceniał to należycie.
Na wschodzie brak graniczeń dla władcy jest uważany za coś normalnego.
Tak prawa cywilizacja średniowiecznej Europy była oparta na prawie
prawie rzymskim rozwiniętym w duchu chrześcijańskim-przy wszystkich wadach średniowiecza.
Rabusie byli nazywani rabusiami i ścigani w miarę możliwości władzy centralnej
a władza centralna z kolei była ograniczana po przez samorząd rycerstwa czy miast.
Europa była przeludniona w stosunku do możliwości żywnościowych
a podział ziemi powodował ubóstwo ówczesnej ,,klasy średniej”
i to był jeden z kilku powodów
Wypraw Krzyżowych wspólnego przedsięwzięcia praktycznie całej Europy z których mamy prawo być dumni
Arabowie jak nawa wskazuje u siebie są na Płw Arabskim
SyøTroll
19 września 2016 o 12:36Pytanie, kto zaszczepił Niemcom i innym chęć podboju Wschodu, w imię niesienia cywilizacji za pomocą miecza ?
Pafnucy
19 września 2016 o 13:00„Swoje zamiary ujawnił już w 2008 roku, dokonując agresji na Gruzję i w 2014 roku – anektując Krym”. Konflikt w Gruzji rozpoczęli sami Gruzini: http://www.mojeopinie.pl/wojna_rosyjskogruzinska_kto_winien,3,1247762833 ; a Krym to Putin odebrał „u kraińcom” po tym jak „u krainiec” chruszczow ukradł go Rosji.
Pafnucy
19 września 2016 o 13:17Korzystając z tego że poruszamy temat relacji Mongolia – Ruś (Rosja) to polecam wszystkim książkę J. Kazimierczyk „Zrozumieć Rosję…” Lektura obowiązkowa dla wszystkich oszołomów co twierdzą że ukraina jest starsza od Rosji a Rosja ukradła jej nazwę (z tego to mam zawsze duży ubaw jak o tym czytam). Może wyleczycie się z tych wymyślonych przez chachłów z Zaporoża paradoksów typu „u kraina” – Ruś Kijowska. A poza tym: http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/premier-slowacji-nie-jest-prawda-ze-ukraina-jest-dobra-a-rosja-zla&utm_source=rss&utm_campaign=rss&utm_term=www.kresy.pl
JW
19 września 2016 o 19:13bez znaczenia kto jest dobry a kto starszy
grunt że się gryzą
Pepela
22 września 2016 o 07:56Polskim prometeizmom pachnie. Jak z kibla.