Historię Powstania Warszawskiego tworzą zarówno fakty jak i mity – od dziesięcioleci obecne w świadomości ludzkiej. W powszechnej świadomości funkcjonują opowieści o czołgach Pz.Kpfw. VI „Tiger I” Ausf. E, walczących z powstańcami czy morderczych „własowcach”, Kałmukach i Ukraińcach z SS-Galizien. Tymczasem to tylko w niewielkiej części fakty.
Kałmucy, Ukraińcy czy „własowcy” odpowiedzialni za mordy na ludności cywilnej w Warszawie – te oskarżenia mają swe źródła w prasie AK. Już w czasie Powstania Warszawskiego upowszechniały informacje o walkach w stolicy i bestialskim zachowaniu ukraińskich oddziałów SS-Galizien oraz byłych sowieckich żołnierzy w mundurach feldgrau. Podobne stereotypy utrzymywały się również na uchodźstwie. Te legendy były współkreowane przez propagandę sowiecką, w celu ukrycie faktycznego rozmiaru kolaboracji obywateli ZSRS i kojarzenia ich tylko ze zbrodniami wojennymi. Dopiero po piętnastu miesiącach od zakończenia wojny Sowinformbiuro obwieściło 2 sierpnia 1946 roku zdawkowy komunikat: „W ostatnich dniach Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego rozpatrywało akt oskarżenia przeciwko A[ndriejowi] A. Własowowi, W[asilijowi] F. Małyszkinowi, G[ieorgijewowi] N. Żylenkowowi, F[iodorowi] I. Truchinowi, D[mitrijowi] E. Zakutnemu, I[wanowi] A. Błagowieszczenskiemu, M[ichaiłowi] A. Meandrowowi, W[iktorowi] I. Malcewowi, S[iergiejowi] K. Buniaczence, G[rigorijowi] A. Zwierjewowi, W[ładimirowi] D. Korbukowowi, N[ikołajowi] S. Szatowowi. […] Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy i zostali skazani na śmierć z artykułu 1. Rozporządzenia Prezydium Najwyższego Sowietu ZSRS z 19 sierpnia 1943 r. […]. Wyrok wykonano”. Podobnie było z powojenną prasą koncesjonowaną przez komunistów – chociażby „Polską Zbrojną”, „Głosem Ludu”, cytującymi komunikat PAP, opierający się na pierwszych manipulacjach sowieckiej propagandy.
Powyższe rewelacje szybko się zakorzeniły za sprawą opracowań i wspomnień. Powielały je chociażby dwie polskie monografie powstania warszawskiego. Kirchmayer i Borkiewicz błędnie rozwodzili się o „żołnierzach wschodnich”, stacjonujących i walczących w Warszawie, nie rozpoznając skali zjawiska Osttruppen i innych oddziałów wschodnich, walczących przeciw partyzantom. Równocześnie opinia publiczna podchwyciła poglądy peerelowskich publikacji i publicystyki, powielających i rozwijających mity. Najczęściej chodziło o mylenie ROA („Russkaja Oswobodzitelnaja Armija”) z RONA („Russkaja Oswobodzitelnaja Narodnaja Armija”) oraz kozackim Schuma-Bataillon 209 – dwoma oddziałami cudzoziemskimi, działającymi w ramach Kampfgruppe Rohr dowodzonej przez Generalmajora Güntera Rohra. Własne wspomnienia mieszały się z propagandowymi uproszczeniami, pozwalającymi świadkom opowiadać o Kałmukach czy Ukraińcach, mylonych odpowiednio z Turkiestańczykami i RONA. Widoczne jest szczególnie na kartach relacji Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich czy szeregu wspomnień, nawet wydawanych tych ostatnio.
Niemcy władze wojskowe i policyjne spodziewały się wybuchu powstania w Warszawie. Mimo wprowadzenie stanu alarmowego podległe im siły, jakimi dysponowali w stolicy Generalleutnant Rainer Stahel i SS-Brigadeführer Paul Otto Geibel, okazały się daleko niewystarczające do powstrzymania polskiej rebelii, która jednak zaskakiwała swymi rozmiarami. Niemcy poszukiwali gorączkowo oddziałów, które mogłyby zostać szybko użyte do stłumienia Powstania Warszawskiego. Po pierwsze HSSPF Warthegau, świeżo awansowany SS-Gruppenführer und Generalleutnant der Waffen-SS und Polizei Heinrich-Friedrich „Heinz” Reinefarth oraz struktury Armii Rezerwowej oraz działająca w rejonie Warszawy niemiecka 9. A utworzyły improwizowane jednostki alarmowe, grupy bojowe ze szkół wojskowych i policyjnych oraz batalionów zapasowych i szkolnych. Drugą częścią kontyngentu pacyfikacyjnego okazały się, skierowane do Warszawy oddziały cudzoziemskie, podległe Wehrmachtowi (Heer) i Waffen SS, a wycofywane właśnie z Białorusi oraz innych sektorów zaplecza frontu wschodniego. Początkowo siły przeznaczone do walki z powstańcami, liczyły około 10.000 ludzi. Jednak wraz z rozwojem i przeciąganiem się walk został utworzony improwizowany związek, Korpsgruppe Bach, pod dowództwem SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bacha (podówczas nie noszącego już polskiego członu nazwiska „Zelewski”). W skład grupy korpuśnej weszło ponad drugie tyle niemieckich i obcoplemiennych policjantów oraz żołnierzy Waffen SS.
Największą jednostką wschodnią użytą w stolicy była część SS-Sturmbrigade RONA Bronisława Kamińskiego. Podówczas była przeformowywana w 29. Waffen-Grenadier-Division der SS (russische Nr. 1), choć bardziej z nazwy, aniżeli struktury typowej trzypułkowej Wielkiej Jednostki z wszystkim specjalistycznymi pododdziałami. Jednostka, utworzona na Brianszczyźnie miała wyraźnie rosyjski charakter, choć jej szeregach znajdował się pokaźna grupa Białorusinów. Niektóre opracowania sugerują walkę w jej szeregach pojedynczych ochotników ukraińskich, a nawet Polaków. Mimo niechęci Kamińskiego do walki w Warszawie, sygnalizował jednocześnie gotowość do „zmagań z bolszewizmem” Wyraźne żądanie Himmlera spowodowało skierowania do działań przeciw AK 1.700 nieżonatych mężczyzn – i tu można wykluczyć ewentualną opcję pominięcia Polaków z szeregów RONA. Kamiński utworzył 2 sierpnia z tej grupy dwubatalionowy pułk szturmowy wzmocniony dwoma zdobycznymi eks-sowieckimi 122 mm haubicami oraz częścią podległych mu czołgów oraz pojazdów pancernych (m. in. czołgi średnie T-34, lekkie działo samobieżne Su-76 oraz samochód pancerny Sd.Kfz 232). Jednostką dowodził dowódca 1. pułku RONA, Waffen-Sturmbannführer der SS Jurij D. Frołow. Pułk RONA znajdował się na Rakowcu i Ochocie przez pierwsze dziesięć dni walk z powstańcami (4-14 sierpnia), gdzie zajmował się przede wszystkim rabunkami majątku ruchomego i gwałtami na kobietach, a także mordowaniem ludności cywilnej, szczególnie na terenie kolonii Lubeckiego i Staszica. RONA, przejęło od Niemców i powiększyło obóz filtracyjny przy ul. Grójeckiej (tzw. Zieleniak) dla ewakuowanych z miasta mieszkańców Ochoty. Tam podwładni Frołowa pastwili się nad Warszawiakami. Po rozbiciu niewielkich sił powstańczych na Ochocie, pułk szturmowy RONA skierował się w kierunku Alei Niepodległości oraz Alei Jerozolimskich. Już 14 sierpnia zajął szpital Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej, a wkrótce też kompleks Wojskowego Instytutu Geograficznego, pozostając w tym rejonie do 23 sierpnia.
Podwładni Frołowa walczyli o Dom Turystyczny przy pl. Starynkiewicza, Dworzec Pocztowy przy Al. Jerozolimskich oraz kamienice pomiędzy ulicami Srebrną i Żelazną. To tam RONA poniosła duże straty: „… zbiorcza kompania batalionu całkiem niemal wyginęła. […] Stało się to w następujący sposób: kompania zajęła parter i piętro pewnego budynku. Żołnierze porozłazili się po całym domu, szukając kosztowności, żywności i wódki. Zaś Polacy, co znajdowali się w piwnicach i na górnych piętrach, otworzyli ogień z pm-ów i obrzucili granatami oraz butelkami zapalającymi, tak, że zniszczyli całą kompanię” – wspominał Iwan Waszeńko, żołnierz podległy Frołowowi. Następnie, Niemcy przenieśli 26 sierpnia pozostałości po SS-pułku RONA w okolice ulicy Inflanckiej i już po trzech dniach niemieckie oddziały policji zluzowali ich Żoliborza. Na swe nieszczęście zostali przerzuceni do zewnętrznego pierścienia wojsk w kordonie blokującym Puszczę Kampinoską. Nowym zadaniem RONA było nie dopuszczenie do połączenia się partyzantów zdążających na pomoc stolicy z powstańcami warszawskimi oraz nękanie Zgrupowania AK „Kampinos”, co spowodowało walki z AK pod Leśną Pociechą. W nocy 2/3 września oddział Armii Krajowej por. Adolfa Pilcha „Doliny” rozbił w Truskawiu jeden z batalionów RONA. Zginęło wielu podkomendnych Frołowa, a ponadto AK-owcy zdobyli na wrogu wiele broni, amunicji, umundurowania i żywności. Ten nocny atak stał się przyczyną końca Zgrupowania AK „Kampinos”, zniszczonego przez siły niemiecko-ukraińskie w wyniku operacji przeciwpartyzanckich „Sternschnuppe I i II”.
Złowieszczą reputację zdobył w Warszawie pułk specjalny SS (SS-Sonderregiment) Oskara Dirlewangera, którego niemal połowę składu tworzyli obcokrajowcy z terenów ZSRS. Nadal nie jesteśmy w stanie określić czy masakr wolskich dokonywali Ukraińcy i Rosjanie czy raczej Niemcy, służący pod Dirlewangerem czy raczej oddziały Ordnungspolizei, podległe Angriffsgruppe Dirlewanger lub dwa pozostałe z grup szturmowych Kampfgruppe Reinefarth czyli Angriffsgruppe Reck i Angriffsgruppe Schmidt.
Żołnierze Dirlewangera walczyli w ramach Kampfgruppe Reinefarth na południe od ulicy Wolskiej. Von dem Bach zauważył podczas inspekcji pozycji na Woli, że „…panuje zamieszanie i bezhołowie. Każda jednostka strzelała w innym kierunku, nikt nie wiedział do kogo należy strzelać i cała sytuacja była trudna do rozwiązania”. Szlak bojowy SS-Sonderkommando, znaczony setkami ofiar spośród mieszkańców Woli, przebiegał od nasypu kolejowego (wzdłuż obecnej al. Prymasa Tysiąclecia) przez Kercelak, ul. ul. Górczewską, Wolską, Karolkową, Ogrodową, w tym gmach Sądów przy ul. Leszno, ul. ul. Chłodną, Elektoralną oraz Krochmalną przez Hale Mirowskie, pl. Mirowski i Żelaznej Bramy. Dirlewanger z bronią w ręku niejednokrotnie sam dawał przykład bezwzględności swoim podwładnym. Ale Dirlewangerowcy nie odpowiadali za mordy na całym terenie dzielnicy, z powodu szczupłości sił – początkowo prawie 900 żołnierzy – a ich zasadniczym zadaniem było dotarcie do oblężonych urzędników i gen. Stahela.
Oddziały niemieckie, nacierające z Woli, dotarły 6 sierpnia do Ogrodu Saskiego i Pałacu Brühla, gdzie był odcięty Stadtkommandant Warschau. „Tłum żołnierzy [SS-Sonderkommando – przyp. aut.] walczył z niewiarygodną surowością i nie dawał pardonu” – wspominał żołnierz z karnej jednostki. Dlatego ich też nie brano do niewoli. Następnie Dirlewanger, tymczasowo został podporządkowany gen. Stahelowi. wzmocnił rubieże wzdłuż ulicy Senatorskiej oraz pl. Teatralnego. Dirlewanger, nie odpoczywając, zaatakował ulicami Bednarską i Karową, osiągając ul. Dobrą, aż po narożny dom (nr 47) z Karową. Jednocześnie siły Dirlewangera dotarły do pl. Bankowego oraz bezskutecznie atakowały barykadę na Bielańskiej oraz budynki Ratusza i Pałacu Blanka. Udało się im też opanować część zniszczonego kompleksu Zamku Królewskiego.
Wsparcie dla Dirlewangera, stanowiły obcojęzyczne kontyngenty ochotników z Wehmachtu i SS. Azerowie i Turkiestańczycy brali udział od 12 sierpnia w kolejnych szturmach Starego Miasta. SS-Sonderregiment w ramach Angriffsgruppe Dirlewanger liczył 29 oficerów oraz 1.999 podoficerów i szeregowców, obejmując pozycje wzdłuż Placów Teatralnego i Zamkowego oraz nad Wisłą aż po ulice Boleść i Rybaki. Oddział Dirlewangera brał udział w ciężkich dwutygodniowych zmaganiach o Ratusz, ruiny Zamku Królewskiego i katedry św. Jana oraz ich staromiejskie okolice. Następnie SS-Sonderregiment zaatakowało 1 września ulicami Kanonią, Piwną i Świętojańską i dotarło na Rynek Staromiejski, Nowomiejską i Krzywe Koło, co faktycznie zakończyło obronę Starówki. Po tym żołnierze Waffen SS (w tym Turkiestańczycy podlegający Dirlewangerowi) wymordowali rannych w szpitalach w kamienicach przy Długiej 7, Freta 10, Kilińskiego 1/3, Miodowej 24 oraz na Podwalu 25 i 46.
Kolejnym miejscem walk SS-Sonderregiment Dirlewanger było Powiśle. Niemcy wspierany przez artylerię klasyczną, Nebelwerfery oraz „Stukasy” błyskawicznie przełamali 2 września obronę zgrupowania kpt Cypriana Odorkiewicza „Krybara”, zastąpionego następnego dnia przez mjr Stanisława Błaszczaka „Roga”. Zbrodnie wojenne potwierdzał meldunek dzienny z 6 września niemieckiej H. Gr. „Mitte”: „W Warszawie dwóch strzelców z obsługi karabinów maszynowych grupy szturmowej Dirlewangera zlikwidowało 152 bandytów [cywilów-przyp. aut.] na jednym z dziedzińców”. Po intensywnych atakach Powiśle padło nocą z 6 na 7 września.
Następnie Dirlewanger prowadził walki między ulicami Świętokrzyską i Chmielną, zajmując się 7 września na ul. Wareckiej. Dopiero po odparciu kolejnych szturmów na ul. Górskiego, SS-Sonderregiment skierowało się 10 sierpnia w rejon Muzeum Narodowego i szturmowało wzdłuż ulic Książęcej oraz Ludnej. SS-Sdr.Rgt. Dirlewanger odciął 12/13 września Czerniaków od Śródmieścia. Niewielkim wsparciem dla powstańczego zgrupowania AK ppłk „Radosława” okazało się chaotyczne desantowanie około 1.250 tzw. berlingowców z I. i III. batalionów 9. pułku 3. Dywizji Piechoty. Polski desant z nikłym wsparciem sowieckiej artylerii i lotnictwa, przeprowadzony dwoma następującymi po sobie nocami (15/16 i 16/17 września), przedłużył agonię Czerniakowa jedynie o siedem dni.
Po dwóch miesiącach walk Dirlewanger dysponował jedynie 648 podwładnymi, co w stosunku do łącznych strat bezpowrotne 2.715 ludzi, czyli aż 315 proc. stanu wyjściowego. Ostatecznie RFSS awansował dowódcę SS-Sonderregiment do stopnia SS-Oberführera i poparł starania o jego odznaczenie go 30 września 1944 Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża (Ritterkreuz des E.K.) za udział swojej oddziału w zwalczaniu Powstania Warszawskiego.
Spośród cudzoziemców walczących z powstańcami najliczniejszą grupę narodowościową stanowili Kozacy służący w policji pomocniczej praz Wehrmachcie. Oddziałem podporządkowanym Korpsgruppe von dem Bach był rosyjski 580. dywizjon kawalerii Osttruppen. Jego dowódca Hauptmann Ernst Kalamorz, został za walki w stolicy odznaczony 1 września 1944 Złotym Krzyżem Niemieckim (Deutsches Kreuz in Gold). Jednostką policyjną był kozacki 209. batalion Schutzmannschaften sformowany w okupowanej Warszawie z samodzielnych kompanii u schyłku wiosny 1944 r. Tymczasem 3. pułk Kozaków pod dowództwem płk Bondarenko, podlegał Angriffsgruppe Dirlewanger, walcząc w samej Warszawie. Z szeregów Ostheer zostały skierowane do tłumienia Powstania Warszawskiego inne oddziały kozackie. Trzy z nich były mniejsze – IV/57. i 69. dywizjony kawalerii oraz 572. batalion piechoty, dowodzony przez płk Zinowiewa – odgradzały kordonem partyzantów z Puszczy Kampinoskiej od żoliborskiej Zgrupowania AK „Żywiciel”.
W składzie Korpsgruppe von dem Bach, pacyfikującego Powstanie Warszawskie walczyły również kaukaskie oddziały Ostlegionen. Oddziałem azerskim zaangażowanym od pierwszych dni Powstania Warszawskiego był II. (azerski) batalion Sonderverband „Bergmann” pod dowództwem majora Huberta Mertelsmanna. Azerowie walczyli w dyspozycji sztabu Kampfgruppe Reinefarth. Drugi oddział azerski walczył składzie grupy szturmowej Dirlewangera – I/111. batalion azerski. Jego dowódcą był Hauptmann Werner Scharrenberg. Ponadto początkowo Angriffsgruppe Dirlewanger był podporządkowany od walk na Woli, przez Stare Miasto i Powiśle, a następnie skierowany do pacyfikacji Mokotowa i Żoliborza 1. wschodniomuzułmański pułk SS (Ostmuselmanische SS-Regiment 1). Dowódcami oddziału był SS-Sturmbannführer d. R. Franz Liebermann, którego we wrześniu zastąpił SS-Hauptsturmführer Dr. Reiner Olzscha. Zachowanie żołnierzy turkiestańskich nie odbiegało od standardów panujących w oddziale i związku dowodzonym przez Dirlewangera. To ci ochotnicy wschodni byli najczęściej zapamiętani jako Kałmucy.
W Warszawie znalazł się też 13. białoruski batalion policji pomocniczej Sipo (Schutzmannschafts-Bataillon der Sipo 13.) pod dowództwem SS-Hauptsturmführera Kurta Junkera. Oddział obsadzał od 3 sierpnia do 13 września 1944 roku gmachy urzędów SS w alejach Szucha, Róż i Ujazdowskich oraz przy ulicach Koszykowej i Wiejskiej na terenach niemieckiej dzielnicy policyjnej. Za udział w walkach z powstańcami Oberfeldfebel (odpowiednik starszego sierżanta) Ilja Sanetz (Zaniec?) został jako pierwszy w batalionie uhonorowany Złotym Medalem II klasy z Mieczami Odznaczenia za Odwagę dla Przedstawicieli Narodów Wschodnich (II. Klasse in Gold Tapferkeits- und Verdienstauszeichnung für Angehörige der Ostvölker).
Najwięcej kontrowersji i emocji wzbudza od lat sprawa udziału Ukraińców w tłumieniu Powstania Warszawskiego. W Polsce jest rozpowszechniona nieuzasadniona opinia, że pododdziały 14. Dywizji Grenadierów SS „Galizien” odpowiadały za liczne masowe mordy na ludności Warszawy. Ukraińcom zostały przypisane zbrodnie innych „obcoplemieńców”, utożsamianych z Ukraińcami, ponieważ warszawiacy pod wpływem informacji o masowych mordach dokonywanych przez UPA na Wołyniu, określali mianem „ukraińskich” wszystkie „obcoplemienne” oddziały, walczące po stronie niemieckiej. Bynajmniej nie oznacza to, że żaden Ukrainiec nie uczestniczył w pacyfikacji Powstania Warszawskiego. W lipcu dwie ukraińskie kompanie policji (80–150 ludzi) stacjonowały w rejonie alei Szucha i przy ulicy Wawelskiej w budynku Wyższej Szkoły Nauk Politycznych – choć ta pierwsza mogła być utożsamiana ze wspominanym oddziałem białoruskim. Czterdziestu Ukraińców zatrudniała SD jako straż Pawiaka – mogli to być przeszkoleni Trawnikermänner. Nie ma dowodów na to, aby ci policjanci ukraińscy brali udział w mordach ludności cywilnej.
Walki w stolicy podjęło czterystu policjantów z Ukraińskiego Legionu Wołyńskiego (ULS) pułkownika Petro Diaczenki. Oddział określany w dokumentach niemieckich jako Schutzmannschafts-Bataillon der Sipo 31. (zresztą podobnego typu co wspomniany oddział białoruski) znalazła się w Warszawie w pierwszych dniach września, przybywszy spod Miechowa. Nadal problemem okazuje się dokładne zlokalizowanie wszystkich koncentracji i dyslokacji ULS w Warszawie. Relacje świadków sugerują rozmieszczenie ukraińskiego batalionu SD w rejonie ul. 6 Sierpnia (obecnie aleja Wyzwolenia/Nowowiejska) lub przy ul. Rozbrat lub wzdłuż Wybrzeża Kościuszkowskiego podczas niemieckiego szturmu na Powiśle. To wówczas batalion poniósł największe straty, zginęło 10 ukraińskich legionistów, zaś 34 zostało rannych. Następnie legion rozpoczął się 13 września u boku Niemców zdobywanie Czerniakowa Górnego. W tych walkach Ukraińcy mieli być rozlokowani do 23 września na pozycjach znajdujących się pomiędzy obecnym Parkiem Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza a Wisłą, będąc narażeni na ostrzał zza Wisły. ULS prowadził natarcia wzdłuż ul. Wilanowskiej i Ludnej. Ukraińcy byli okopani na Wybrzeżu Kościuszkowskim, a później zajmowali okopy, leżące na wschód od ul. Frascati. Przeciwnikami 31. ukraińskiego batalionu SD byli żołnierze „Kryski” ze zgrupowania AK „Radosław” oraz „berlingowcy” ocaleli po nieudolnym desancie bez odpowiedniego wsparcia 600 luf armatnich rozmieszczonych po praskiej stronie Warszawy. Kolejnym zadaniem ULS po przerzucie na skraj Puszczy Kampinoskiej było dozorowanie w rejonie podwarszawskiego Leszna w sąsiedztwie 34. policyjnego pułku strzeleckiego (poniżej więcej o tym oddziale). Batalion Diaczenki uczestniczył w przeciwpartyzanckiej Unternehmen Sternschnuppe I und II w ramach „Bandenbekämpfung”. Ukraińcy spacyfikowali 24 września wieś Zaborówek w odwecie za dywersję AK przeciwko niemieckim oddziałom w Puszczy Kampinoskiej. W dniach między 27 września a 1 października ULS wziął udział w, których celem była likwidacja zgrupowania AK „Kampinos”. Większość partyzanckiego oddziału została rozbita pod Jaktorowem (Budami Zosinymi) 29 września po osaczeniu przez grupę północną i południową oraz pociąg pancerny. Ocaleńcy spod Jaktorowa dowodzeni przez por. „Dolinę”, zostali włączeni jako III batalion „Kampinos” 25. pułku piechoty AK. Po listopadowym „Bandenbekämpfung” walczyli z Niemcami do drugiej połowy stycznia 1945 r. jako zdekompletowany szwadron.
Wspomnieliśmy już, że w składzie wojsk podległych von dem Bachowi znajdował się 34. policyjny pułk strzelecki (Polizei-Schützen-Regiment 34.) dowodzony przez Oberstleutnanta der Schutzpolizei Franza Wichmanna. Policyjny oddział składał się z I batalionu niemieckiego i dwóch batalionów (II i III) o mieszanym składzie niemiecko-ukraiński. Przed skierowaniem do Warszawy 34. pułk policyjny obejmował 37 oficerów, 651 podoficerów i szeregowców, dojrzałych wiekiem Reichsdeutscherów oraz 982 ochotników-obcoplemieńców. Policjanci zostali dyslokowani z szeregów niemieckiej 4. Armii w końcu sierpnia lub na początku września 1944 r., osiągnąwszy około 9–10 września w rejon Błonia.
Garnizon warszawski tworzyło ponad 5.000-6.000 żołnierzy Wehrmachtu (146. baon saperów, 743. Pz.-Abt. z 28 działami samobieżnymi „Hetzer”), 2.500-4.000 szkolonych rekrutów Waffen SS oraz policjantów z Ordnungspolizei (pułk wartowniczy Warschau płk Langego, pułk alarmowy Warschau). Lotnicy i służby Luftwaffe w liczbie 3000-4.000 ludzi walczących w trzech baonach („Hartmann”, 116. i „Beckerle”), stacjonujące na Okęciu i Bemowie oraz 34 bateriach 80. pułku artylerii przeciwlotniczej 10. Flak-Brigade. Wspomniany generał porucznik Reiner Stahel został 31 lipca dowódcą garnizonu. Przypadkowa manifestacja siły ukazała warszawiakom setki pojazdów pancernych, jadących przez Wolę, Ochotę w kierunku mostów. Wśród jednostek IV. SS-Pz.Korps była też „wehrmachtowska”, dolnosaksońska 19. Dywizja Pancerna. Początkowo była rozlokowana pomiędzy Piastowem i Pruszkowem. Generał Stahel mógł „…zastosować wszelkie środki w stosunku do ludności cywilnej w Warszawie…”. Tylko pierwszego dnia zginęło 2.000 Polaków i 500 Niemców. Dowódca niemieckiej 9. Armii, generał Vormann stracił 2 sierpnia kontrolę nad Warszawą, którą podporządkowano SS-Obergruppenführerowi Erichowi von dem Bachowi.
Dowódca, wywodzący się z SS, zaczął dowodzić żołnierzami „rycerskiego” Wehrmachtu, którzy uczestniczyli w pacyfikacji powstańczej Warszawy. Wschodniopruski 4. pułk grenadierów zabezpieczał trasę od Mostu Poniatowskiego do Dworca Głównego, operując z gmachu Muzeum Narodowego. Dworzec i most Gdański skutecznie chronił pociąg pancerny nr 75 przed atakami powstańców. Przeciwko grupie ppłk „Radosława” walczyły czołgi Spadochronowej Dywizji Pancernej „Hermann Göring” (HG). Celem natarcia było przebicie się do generała Stahela i utworzenie korytarza do Wisły. Od wschodu dolnosaska 19. Dywizja Pancerna atakowała ze wschodu na zachód po osi most Poniatowskiego – al. Jerozolimskie. Działaniami sztabowymi kierowali dyplomowani oficerowie – majorowie Völker (u von dem Bacha) i Fischer (u Reinefartha). Wehrmacht wysłał do stolicy kolejne, dwa pułki grenadierów i dwa baony saperów. W ataku na Stare Miasto uczestniczyły mniejsze oddziały Wehrmachtu: cztery kompanie żandarmerii, baon „Arzberger” i 201. bateria moździerzy pozycyjnych oraz baon grenadierów w Kampfgruppe Schmidt. Ponadto do Warszawy skierowany alarmowy batalion ze szkoły podoficerskiej SS (SS-Junkerschule Treskau – obecnie Owińska) należącej do Waffen SS – część podhorążych służyła jako tłumacze u Reinefatha, a część trafiła jako uzupełnienia do IV. Korpusu Pancernego SS. W rezerwie były pod dwa baony piechoty i saperów, baon miotaczy płomieni „Krone” oraz 37 dział samobieżnych. Na Mokotowie operował do 27 września dwa baony piechoty i baon saperów z dywizji „HG” w ramach Kampfgruppe Rohr. Ponuro zapisała się żandarmeria niemiecka pod dowództwem ppłk Göde, która 3 sierpnia zmasakrowała ludność cywilną na ulicy Belgijskiej. Fort czerniakowski i klasztor dominikanów obsadziła kompania techniczna Luftwaffe por. Bußego. Ponadto do zwalczania powstania Niemcy skierowali 118 luf artylerii 9. Armii. Druga dekada sierpnia upłynęła na wprowadzeniu do walki 34 wozów pancernych ze StuG-Pz.-Komp. 218 i Pz.-Abt. 302.
W krwawej pacyfikacji Powiśla czerniakowskiego uczestniczyły dwie kompanie żandarmerii 225 i 914 (zmotoryzowanae), 302. oddział dział samobieżnych oraz dwie kompanie czołgów. Później 302. Pz.-Abt. wyposażony w 27 StuGi walczył do 22 września na Solcu w grupie płk Schmidta przeciwko przyczółkowi „berlingowców”. Równocześnie rozpoczynała się agonia Żoliborza za sprawą „wehrmachtowskiej” Pz.-Div. 19 gen. Hansa Källnera, która zastąpiła Pz.-Div. 25. Källner uderzył 29 września siłami 25. pancernego batalionu rozpoznawczego o świcie bez czołgów, częścią piechoty i wsparty przez Luftwaffe z Bemowa, policję i żandarmerię z Kampfgruppe Schmidt. Likwidacja Żoliborza trwała trzy dni. Po upadku Powiśla niemiecka 25. Dywizja Pancerna weszła do walki ze zgrupowaniem „Żniwiarz” podpułkownika Żywiciela. Jej zadaniem było obsadzenie Wisły od lasku bielańskiego po Cytadelę. Atak 25. pancernego batalionu rozpoznawczego trwał trzy dni, kiedy Niemcy stracili 110 zabitych i 240 rannych (w tym z 25. Pz.Div. 12 zabitych i 56 rannych). Oddziały Pz.-Div. 25 miały uczestniczyć w rozstrzeliwaniu ludności cywilnej na ul. Rymkiewicza, Słowackiego i Gdańskiej oraz rannych i personelu punktu medycznego przy ul. Rudzkiej 4.
Spustoszenie w Warszawie powodowały stosunkowo skromne siły lotnicze: Ju-87 Stuka z I /1. pułku szturmowego (StG) i IV/ StG 77, myśliwce bombardujące Bf-109 G-6 z I/ JG 51 oraz bombowce He 111 H z IV Korpusu Lotniczego. Te trzy oddziały, z 6. Luftflotte generała Roberta Rittera von Greima, walczyły do połowy sierpnia 1944. Później pozostała na Okęciu jedynie czyli klucz czy raczej „Rój” (Schwarm), złożony z czterech Ju 87 G pod dowództwem Oberleutnanta Hansa-Jürgena Klussmanna (I. Gruppe/ Schlachtgeschwader 1). Powstańcom udało się zestrzelić 23 sierpnia 1944 jedną z tych bombowców nurkujących. AK-owcy strzelali pomimo stanowczego zakazu otwierania ognia do niemieckich samolotów. Tragizm rozkaz oszczędzania amunicji i brak broni przeciwlotniczej przyczyniał się całkowitej bezbronności powstańców.
To co niemiecka propaganda ukuła, a sowiecka przejęła i upowszechniła legendę „własowców”, dopisując im pacyfikacje Powstania Warszawskiego. Faktycznie Siłami Zbrojnymi KONR (Komitet Oswobożdenija Narodow Rossiji) dowodził były generał lejtnant Armii Czerwonej Andriej A. Własow, wzięty do niewoli 12 lipca 1942 roku. Nigdy nie założył niemieckiego munduru, używając neutralnego frencza bez dystynkcji. Jego pomysłem było utworzenie Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (Russkaja Oswoboditielnaja Armia – ROA), sprzymierzonej z III Rzeszą. Jednak tę nazwę wykorzystywała jedynie narodowo socjalistyczna propaganda na oznaczenie obcoplemiennych oddziałów ochotniczych rosyjskiego pochodzenia. Jednostki, nazywane rosyjskimi lub wschodnimi, formowały FHO/ Abwehra oraz służby zapasowe Wehrmachtu od początku 1942 roku. Większość Osttruppen stanowili Kozacy, Rosjanie, Ukraińcy, noszący tarcze naramienne ROA, przez co zyskali nazwę „własowcy”, co stało się synonimem obywatela ZSRS w mundurze feldgrau. Koncepcję utworzenia jednostek rosyjskich Niemcy zaczęli rozwijąc dopiero od 16 września 1944, gdy doszło do spotkania Heinricha Himmlera z gen. Własowem. Reichsführer SS błyskawicznie wyraził zgodę na utworzenie Komitetu Wyzwolenia Narodów Rosji i zaakceptował sformowanie Sił Zbrojnych KONR w składzie dwóch dywizji piechoty oraz licznych pododdziałów lądowych i lotniczych.
Pierwszą jednostką Sił Zbrojnych KONR była wehrmachtowska 600. Dywizja Piechoty (1. Dywizja KONR) dowodzona przez generała majora Siergieja K. Bunjaczenko. Podstawę do jej formowana stanowiły rosyjskie i ukraińskie bataliony Osttruppen oraz rosyjskie 29. i 30. Dywizji Grenadierów SS. Proces szkoleniowy na poligonie Münsingen przebiegał od końca listopada 1944 do początków wiosny 1945. Drugą wielką jednostką była wehrmachtowska 650. Dywizja Piechoty (2. Dywizja KONR), której trening na poligonie Heuberg przebiegał od marca 1945. Dowódcą jej został generał major Grigorij A. Zwierjew. Żołnierzami dywizji stawali się Rosjanie służący wcześniej w batalionach Osttruppen oraz jako robotnicy przymusowi. OKH przewidywała, że rosyjska jednostka będzie mogła osiągnąć gotowość bojową do końca czerwca 1945. Trzynaście tysięcy Rosjan nie podporządkowanych WS KONR weszli w kwietniu 1945 w skład doraźnie utworzonej rosyjskiej 599. Brygadę Grenadierów na terenie Danii. Dowódcą został generał major Wilhelm von Henning. Równie kombinowaną jednostką była Brygada Przeciwpancerna „Russland” (Panzerjäger Brigade Russland) utworzona do zwalczania sowieckich czołgów Panzerfaustami. Składała się z 10., 11., 13. i 14. oddziałów przeciwpancernych. Po majorze Wtorowie jej dowódca był podpułkownik Gałkin. Sztab WS KONR utworzył też Brygadę Szkolno-Zapasową, przygotowywaną do walki przez pułkownika Samuiła T. Kojdę oraz szkołę oficerską gen. mjr Мichaiła Мieandrowa. Po nieudanej próbie likwidacji przyczółka sowieckiego pod Erlenhofem dołączył do dywizji 1604. pułku piechoty. Pierwsza dywizja KONR rozpoczęła wycofywania na południe i dotarła do północnych Czech. W zasadzie „własowcy” ocalili Powstanie Praskie przed klęską. Na ulicach Pragi zginęło 5-7 maja 1945 około trzystu żołnierzy gen. Bunjaczenki w wspomagając czeski ruch oporu. Jeszcze wieczorem 7 maja KONR rozpoczął wycofywanie się z Pragi. Jednak nie uniknął tragicznego losu po wojnie, gdy ponad połowę z żołnierzy czekała eksterminacja w obozach Gułagu NKWD.
Tragiczne losy Powstania Warszawskiego wymagają oczyszczenia z niedomówień i legend. Zachowanie zasady bezstronnego opisu wydarzeń umożliwi przedstawienie dziejów 63 dni powstańczego zrywu zgodnie z prawdą historyczną. Przede wszystkim chodzi o poprawienie pokutującej od ponad 60 lat legendy o „własowcach”, Kałmukach i Ukraińcach niemiłosiernie mordujących Polaków podczas Powstania Warszawskiego. Nieznacznie sytuację poprawiła monografia Normana Daviesa. Z jednej strony brytyjski autor potwierdził, że „własowcy” nie walczyli przeciw powstańcom, a zarazem wprowadzał kolejne niezręczności – Kozaków mieli ściągać Niemcy do Warszawy z dalekich Włoch, a na wyposażeniu Dywizji Pancernej SS (sic!) „Hermann Goering” znajdowały się czołgi Pz. Kpfw. VI „Tiger” (sic!). Inni do dnia dzisiejszego powielają błędy o kompanii czołgów ciężkich „Tygrys” w Warszawie, gdy w rzeczywistości część z kompanii przejechała przez stolicę w drodze na front. To wówczas 9. (schwere Panzer) Kompanie/SS-Pz. Rgt. 3 poniosła straty 1-2 sierpnia 1944. Esesowcy porzucili jednego Tygrysa na rogu ul. Marszałkowskiej i ul. Koszykowej po jego obrzuceniu koktajlami Mołotowa przez powstańców. Drugi został wyeliminowany przez PIAT-a, przy czym zginął strzelec-radiotelegrafista. Trzeci Niemcy odholowali do koszar przy ul. Rakowieckiej po uszkodzeniu przekładni. Załoga czwartego poniosła straty podczas gaszenia pożaru przedziału silnikowego. Podobnie o „podwładnych” Własowa, współpracujących z III Rzeszą, należy pisać obiektywnie rzetelnie, gdyż w szczegółach tkwią błędy.
Opr. Feliks Koperski
3 komentarzy
Carlo Gesualdo
4 stycznia 2023 o 12:29Niestety, nie jest prawdą, że nie ma dowodów na udział Ukraińców w ludobójstwie w Warszawie. Jest przynajmniej jedno udokumentowane zeznanie: Mathias Schenk, belgijski żołnierz z Wermachtu, sam biorąc udział w pacyfikacji, widział jak ukraińscy ochotnicy ochoczo pacyfikowali Warszawę.
Wiktoria
25 sierpnia 2023 o 19:58Ci to za propaganda…sam Goebbels w swoich pamiętnikach pisał, że ta czerń była brutalna i gorsza od Niemców…
LT
2 sierpnia 2024 o 07:41Powstanie Warszawskie dalej kryje wiele tajemnic I niedomowien
Gen Bor Komprowski zostal potraktowany z wielkim szacunkiem przez Niemcow
……okazuje sie ,ze jego kolega z zawodow hippicznych byl Herman Fegelein ozeniony z siostra Ewy Braun.
Fegelein zdezerterowal i 28 kwietnia 1945 zastrzelono go jak psa.Nic nie pomogly blagania Ewy Braun.
Inny ciekawy epizod PW Beria morderca oficerow polskich zaangazowal sie w pomoc powstaniu I wyslal swojego agenta do powstancow.
Stalin nie byl jednak skory do pomocy,a agent dostal w nagrode 10 lat lagru.
Berii sie jakos upieklo.