Tuż obok uroczyska Kuropaty pod Mińskiem, w miejscu, gdzie spoczywają polscy oficerowie z Białoruskiej Listy Katyńskiej oraz białoruskie ofiary stalinowskich oprawców z NKWD, rozpoczęła się budowa kompleksu biurowego. Działacze Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii – BNF wzywają do obrony tego świętego dla Polaków i Białorusinów miejsca.
Jak donosi radio Svaboda, tuż obok Kuropat od strony dzielnicy „Zielonyj ług” rozpoczęła się budowa pięciopiętrowego budynku biurowego.
Decyzja o jego budowie, według mieszkańców osiedla zapadła w styczniu tego roku w Miejskim Komitecie Wykonawczym w Mińsku.
15 lutego wieczorem pojawiły się buldożery i ciężki sprzęt budowlany, a w czwartek rano przystąpiono do wycinki drzew. Teren budowy został już ogrodzony i przywożone są materiały budowlane.
Mieszkańcy są oburzeni budową, nie rozumieją skąd taki pospiech. Zebrali kilkaset podpisów przeciwko inwestycji. Na miejsce przybyli działacze Konserwatywno-Chrześcijańskiej Partii – Białoruski Front Narodowy, którzy próbowali powstrzymać budowę. Przedstawiciel inwestora przedstawił protestującym wszelkie pozwolenia na budowę i zapowiedział, że budowa będzie kontynuowana.
Działacze KPCh BNF wzywają do obrony Kuropat.
Tymczasem tuż obok pod ziemią spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Ile ich jest? Tego dokładnie nikt nie wie. Według oficjalnych danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak Białorusinów.
Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny.
Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie ustanowiły żadnego pomnika. Stoją tu jedynie proste drewniane krzyże postawione przez zwykłych ludzi – najczęściej potomków ofiar zbrodni i białoruskich opozycjonistów oraz krzyż Straży Mogił Polskich.
Niejednokrotnie krzyże te – za cichym przyzwoleniem milicji – były usuwane, łamane i bezczeszczone. Białoruskie władze negują też fakt istnienia białoruskiej listy katyńskiej, a niekiedy propagandziści Łukaszenki starają się nawet udowodnić, że zbrodni tej dokonali Niemcy. Trudno się zresztą temu dziwić w sytuacji kiedy dawni NKWD-ziści są nadal przedstawiani młodzieży w szkołach jako wzorce wychowawcze, zaś Feliks Dzierżyński jest czczony jako bohater narodowy.
Na początku naszego stulecia władze Mińska zbudowały przez skraj uroczyska obwodnicę miasta. Kilka razy doszło wtedy na Kuropatach do starć milicji z białoruską opozycją usiłującą nie dopuścić do tej profanacji.
Kresy24.pl
3 komentarzy
prawy
16 lutego 2017 o 17:19„W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie ustanowiły żadnego pomnika.”
Czyżby jest podobnie jak na Ukrainie z ofiarami Genocidum Atrox ?
Ula
16 lutego 2017 o 20:37Dziwne, ze to co na Bialorusi jest krytykowane, na Ukrainie jest na wszystkie mozliwe sposoby tlumaczone i zaklamywane, niestety nie tylko przez Ukraincow, ale tez przez Polakow?.
józef III
16 lutego 2017 o 21:28… Front Ludowy ; nie „Narodowy”