Po śmierci Chaveza Rosja ma problem. W ciągu 30 dni w Wenezueli powinny być ogłoszone wybory prezydenckie. Zgodnie z konstytucją nie może w nich startować kremlowski faworyt, urzędujący wiceprezydent Nicolas Maduro.
Nie zważając na zapisy konstytucyjne, Maduro już zapowiedział udział w wyborach i przejął tymczasowo władzę w kraju. Jak się okazuje, również bezprawnie.
Do walki o fotel prezydencki stanie też zapewne kandydat wenezuelskiej opozycji, 40-letni Henrique Capriles Radonski, centrysta, gubernator stanu Miranda, który w październiku ubiegłego roku przegrał zaledwie 11 punktamirywalizację w wyborach prezydenckich z Hugo Chavezem. Teraz też jest niemal pewnym kandydatem opozycji.
Dalej od Łukaszenki, bliżej USA?
W kwestiach polityki zagranicznej Capriles chce schłodzenia stosunków Wenezueli z sojusznikami z ery Chaveza, takimi jak Iran i Białoruś. Opowiada się też za wstrzymaniem subsydiowania cen ropy, dostarczanej takim politycznym sojusznikom jak Kuba, a jednocześnie jest zwolennikiem poprawy stosunków z Zachodem, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi.
Z kolei 50-letni Maduro będzie „kopiował”, tak jak robił to przez ostatnie miesiące, politykę, styl i retorykę Chaveza. Jako prezydent byłby też kontynuatorem Chaveza w nacjonalizacji przedsiębiorstw, zaostrzaniu kontroli państwa nad gospodarką i finansowym wspieraniu sojuszników takich jak komunistyczna Kuba.
Maduro oskarża wrogów o spiskowanie z zamiarem zgładzenia Chaveza, obciąża prywatny biznes winą za problemy gospodarcze Wenezueli, zarzuca mu „spekulacyjne ataki” na wenezuelską walutę, boliwara. Na kilka godzin przed śmiercią prezydenta, oskarżył „imperialistycznych” wrogów (głównie USA) o zarażenie Chaveza rakiem.
Kampanię wyborczą Kreml już rozpoczął
Po tym, jak zakończy się tygodniowa żałoba narodowa, zacznie się brutalna kampania wyborcza. Moskwa na ten moment nie czeka. Wychodząc najwyraźniej z założenia, że o interesy należy dbać w trybie constance, na uroczystości pogrzebowe skomponowała trzyosobową delegację w składzie: prezes spółki naftowej Rosnieft Igor Seczyn, minister przemysłu i handlu Rosji Denis Manturow oraz szef korporacji państwowej Siergiej Czemezow.
Władimir Putin – w depeszy kondolencyjnej przesłanej na ręce wiceprezydenta Nicolasa Maduro, który po śmierci Chaveza przejął władzę – podkreślił, że Wenezuela stała się jednym z najważniejszych partnerów Rosji w Ameryce Łacińskiej. I trudno się dziwić, skoro jest jednym z największych odbiorców rosyjskiej broni (według Rosoboroneksportu – korporacji eksportującej rosyjskie uzbrojenie, w latach 2007-2012 kupiła w Rosji broń za 11 mld dolarów), rosyjskie koncerny naftowe uczestniczą w Wenezueli w wielkich projektach związanych z wydobyciem ropy, a „współpraca” w sferze energetycznej obejmuje również wydobycie gazu ziemnego i hydroenergetykę. Nie wspominając o tym, że Wenezuela Chaveza jako jedno z trzech państw uznała niepodległość Abchazji i Osetii Południowej, które przy poparciu Moskwy w 2008 roku oderwały się od Gruzji (pprócz Wenezueli zrobiły to tylko Nikaragua i wyspiarskie państewko Nauru).
Kresy24.pl/ Reuters, PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!