Służba Bezpieczeństwa Ukrainy znalazła 4 z 24-ch cennych obrazów skradzionych 10 lat temu z muzeum w Holandii. Kijów zapowiada ich zwrot. Los pozostałych nadal jest jednak tajemnicą.
Cztery obrazy XVI-to i XVII-wiecznych holenderskich mistrzów ukradzione w 2005 r. z holenderskiego Westfries Museum zostały odnalezione i zostaną zwrócone Holandii po niezbędnej ekspertyzie – obiecał minister spraw zagranicznych Ukrainy Paweł Klimkin.
Przyznał jednak, że pozostałe 20 obrazów znajduje się na terenach zajmowanych przez separatystów w Donbasie. „Prawdopodobnie obrazy te są pod kontrolą rosyjskich ugrupowań kryminalnych” – dodał. Wcześniej szef SBU Wasilij Hrycak mówił, że „część z tych obrazów może już być na terytorium Federacji Rosyjskiej”.
Szef ukraińskiej dyplomacji przyznał, że 2 obrazy służby znalazły jeszcze przed holenderskim referendum o stowarzyszeniu z Ukrainą. Nie można było jednak o tym poinformować, żeby nie zaprzepaścić szansy odzyskania 2-ch kolejnych. Nie wiadomo też jaki jest los 70 wyrobów ze srebra, które skradziono wraz z obrazami. Wartość całej kolekcji oceniano na 10 mln euro.
Cudowne nagłe odnalezienie 4-ch obrazów na Ukrainie wygląda jednak nieco podejrzanie, szczególnie w świetle tego, co ujawniło wcześniej kierownictwo holenderskiego muzeum. Jego przedstawiciel Arthur Brand twierdził bowiem, że w ubiegłym roku otrzymał ofertę odkupienia obrazów od ukraińskiego batalionu nacjonalistycznego OUN.
„Pojechałem do Kijowa i spotkałem się z zastępcą dowódcy batalionu „OUN-2″ Borysem Gumeniukiem, który zażądał za obrazy 5 mln euro. Nie zgodziłem się na tak wysoką cenę” – opowiada Brand. W czasie rozmowy okazało się jednak, że skradzione obrazy są w gestii szefa ukraińskiej nacjonalistycznej partii „Swoboda” Olega Tiahnyboka.
„Ponadto mają z tym związek funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Według wiarygodnych informacji, SBU próbowała sprzedać te obrazy. Kilka razy pojawiło się nazwisko Wałentyna Naływajczenki, byłego szefa SBU. Związek SBU ze skradzionymi obrazami jest bardziej niż oczywisty” – ujawnił Brand.
Z kolei szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow informował w grudniu ub. roku, że holenderskie obrazy znaleziono w jednej z willi w Obwodzie Donieckim i że „podejmowane były próby ich sprzedaży na czarnym rynku”. Więcej szczegółów jednak nie ujawnił.
Nieoficjalnie mówiono, że po kradzieży w Holandii obrazy znajdowały się w kijowskim domu prezesa klubu piłkarskiego „Stal” Władimira Połubatka. Ukraińska milicja przeprowadziła tam rewizję i skonfiskowała dzieła sztuki.
Zamiast jednak je zwrócić, szef milicyjnej grupy chciał sprzedać je we Włoszech, a w końcu dał w charakterze łapówki wysokiemu rangą funkcjonariuszowi SBU. Potem wybuchł Majdan, obalono prezydenta Wiktora Janukowycza, a funkcjonariusz SBU zbiegł do Donbasu wraz z obrazami.
Tam zapewne część z nich ponownie wpadła w ręce ukraińskiego batalionu OUN, który próbował następnie sprzedać je Holendrom.
Tymczasem szef partii „Swoboda Oleg Tiahnybok – w odpowiedzi na holenderskie oskarżenia pod jego adresem opublikował na Facebooku swoje zdjęcie na tle portretów ludobójców z UPA: Romana Szuchewycza, Stapana Bandery i Jewhena Konowalca. „Szanowny przedstawicielu Muzeum! Obrazy się odnalazły. Przyjeżdżajcie, zabierajcie!” – napisał szyderczo.
Kresy24.pl
1 komentarz
SPQR
21 kwietnia 2016 o 23:29zastanawia tylko jedno , po jaką cholerę ten banderowski bantustan pcha się do Europy skoro tak pieczołowicie pielęgnuje standardy Burkina Faso , Gwinei Równikowej,Ugandy