Kreml skomentował w poniedziałek słowa Aleksandra Łukaszenki o relacjach sojuszniczych Białorusi i Rosji. 17 listopada w lokalu wyborczym białoruski przywódca skarżył się zagranicznym mediom na straty, jakie ponosi białoruska gospodarka uzależniona od Rosji i wypalił: „Przepraszam, a na cholerę komu taki sojusz?”.
Dziś rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow powiedział, że tę pełną emocji wypowiedź białoruskiego przywódcy słychać było aż w Moskwie.
„Oczywiście, że zwróciliśmy [uwagę] … W dalszym ciągu konsekwentnie wychodzimy z założenia, że w tym przypadku obopólna korzyść tego związku, obopólna korzyść państwa związkowego jest absolutnie nienaruszalna”- cytuje słowa rzecznika Putina agencja TASS.
Według Pieskowa, białoruski prezydent postawił hipotetyczne pytanie o celowość sojuszu między Moskwą a Mińskiem, o „co, jeśli ten sojusz nie odpowiada interesom Białorusi”.
„Nadal jednak konsekwentnie wychodzimy z założenia, że w tym przypadku obopólna korzyść tego związku, obopólna korzyść państwa związkowego jest absolutnie niewzruszona” – powiedział, pytany o to, jak Kreml ocenia wypowiedzi Łukaszenki. Rzecznik Władimira Putina dodał, że słowa Aleksandra Łukaszenki to „emocjonalny zestaw leksyki”.
Przypomnijmy, że 17 listopada Aleksander Łukaszenka wychodząc z lokalu wyborczego był pytany przez dziennikarzy o zacieśnienie integracji z Rosją w ramach państwa związkowego. Prezydent zapowiedział, że nie zatwierdzi żadnych map drogowych regulujących proces zacieśniania integracji, jeżeli będą w nich zapisy sprzeczne z zasadami suwerenności i niezależności Białorusi.
Białoruski politolog Artiem Szrajbman zwraca uwagę, że najważniejsze oświadczenie Łukaszenki na temat Rosji – to nie to „o bezwartościowym sojuszu” – bo to zwykła emocjonalna wypowiedź a takie się czasem zdarzają, ale zapowiedź zerwaniu podpisania umowy integracyjnej;
„jeśli nasze podstawowe problemy nie zostaną rozwiązane (dotyczące dostaw węglowodorów, otwarcia rynków dla towarów, usunięcia barier itp.), nie podpiszę żadnych map drogowych” – mówił wczoraj Łukaszenka. I po raz pierwszy powiedział głośno to, co szef MSZ Uladzimir Makiej i premier Rumas sugerowali w ostatnich miesiącach.
Zdaniem politologa, w tej sytuacji pozostaje dwa wyjścia;
Pierwszy – zerwanie w atmosferze skandalu zaplanowanego na 8 grudnia podpisania umowy, albo odłożenie tego w czasie. Drugie – żeby podpisać coś i nie stracić twarzy 8 grudnia, Mińsk będzie musiał udawać, że wszystkie jego życzenia zostały spełnione.
Ale zdaniem Szrajbmana, nawet podpisanie umowy z Rosją o zaimplementowaniu „kart drogowych” nie oznacza, że strony będą przestrzegać tych zapisów, tak jak lekceważyły inne umowy w przeszłości, a w najbliższych 2-3 latach relacje Białorusi z Rosją ulegną znacznemu ochłodzeniu. Zerwanie natomiast podpisania kart drogowych tę prognozę przyśpieszy.
oprac.ba
2 komentarzy
bkb2
18 listopada 2019 o 18:20Ta wypowiedź Łukaszenki potwierdza ze klamka zapadła w podpisaniu umowy Rosja – Białoruś… Łukaszenka jeszcze tylko próbuje tylko coś ugrać…
Jędrzej
19 listopada 2019 o 06:02szkoda Białorusi bo to nasz bratni słowiański naród a złota orda z kremlowskiego chanatu coraz bliżej…