Kreml odmówił udzielenia jakiejkolwiek rady Aleksandrowi Łukaszence, ponieważ uważa, że wszelkie porady udzielane publicznie, będą próbą ingerencji w to, co się tam dzieje – powiedział sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow, odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy Rosja zamierza udzielać prezydentowi Białorusi rad ws. strajku generalnego, jaki rozpoczął się 26 października na Białorusi.
Pytanie brzmiało, czy Kreml poradzi Łukaszence zdecydowaną rozprawę czy dialog z protestującymi.
„Nie sądzę, że warto odpowiedzieć na to pytanie. Jest to oczywiście sformułowane nieco prowokacyjnie. W takim przypadku każda publicznie wyrażona rada byłaby niczym innym jak próbą ingerencji w to, co się tam dzieje. Nie zrobiliśmy tego dotąd i nie zrobimy”- powiedział Pieskow.
„Federacja Rosyjska nie może ignorować w strajki w przedsiębiorstwach na Białorusi, kwestia ich niezawodnego funkcjonowania jest ważna” – dodał.
Zaprzeczył doniesieniom, jakoby wiceminister rozwoju gospodarczego Rosji, Michaił Babicz (były ambasador FR na Białorusi, który wyjechał na prośbę Łukaszenki), miał być kuratorem „planu” rozwiązania sytuacji na Białorusi.
„Nie mogę tego potwierdzić” – powiedział Pieskow, odpowiadając na pytanie: „Czy może pan potwierdzić, jak podały niektóre media, że Babicz zaproponował plan rozwiązania sytuacji na Białorusi i będzie kuratorem tego kierunku?”
W nocy z niedzieli na poniedziałek minął termin ultimatum, postawionego białoruskiemu reżimowi przez liderkę opozycji Swietłanę Tichanowską. Przypomnijmy, że wystąpiła ona z trzema żądaniami: dymisja Łukaszenki, zaprzestanie przez aparat represji przemocy, uwolnienie wszystkich więźniów politycznych. Warunki nie zostały spełnione, a wczorajsze protesty zakończyły się brutalnym rozpędzeniem uczestników i aresztami.
Od rana 26 października rozpoczęły się strajki, do których przyłączają się kolejne uczelnie i zakłady pracy.
oprac. ba na podst. nashaniva.by, ria.ru
1 komentarz
qumaty
26 października 2020 o 18:17chyba nawet Putin się już połapał się że dalsze stawianie na skrajnie już niepopularnego Łukaszenkę, to prosta droga by mówiące w 98% po rosyjsku społeczeństwo Białorusi dostrzegło w Rosji wroga. Karalucha widać palce na spuście już świerzbią i postrzelał by sobie do protestujących, ale jeszcze nie wie co starszy brat na to…Jak na tę zaciętą psychopatyczną mordę się patrzy to widać, że raczej w końcu każe strzelać i skończy się to wszystko krwawą łaźnią i „wariantem Causescu” dla niego samego.