Departament Bezpieczeństwa Państwa (VSD) uczulił mieszkańców kraju na fałszywe treści dotyczące rosyjskiej agresji w Ukrainie, które są rozpowszechniane w sieciach społecznościowych. Analityk do spraw Rosji i wojny hybrydowej Marius Laurinavičius sądzi, że społeczeństwo Litwy jest dosyć odporne na rosyjską propagandę — pisze Antoni Radczenko dla „Kuriera Wileńskiego”.
Od ponad miesiąca trwa rosyjska agresja w Ukrainie. W ubiegłym tygodniu cały świat obiegły zdjęcia masakry w Buczy, której dokonali rosyjscy wojskowi. Mer Buczy Anatolij Fedoruk w ubiegły piątek poinformował media, że po wycofaniu się wojsk rosyjskich znaleziono w mieście około 320 ciał mieszkańców. Większość ofiar zginęła w wyniku bezpośrednich postrzałów, a nie ostrzału artyleryjskiego.
„Dotychczas udało nam się zidentyfikować 163 zabitych. To mieszkańcy naszego miasta, którzy zostali cynicznie zabici, byli brutalnie torturowani przez Rosjan. Znamy ich nazwiska, imiona, imiona odojcowskie, wiemy, gdzie mieszkali, kim byli: ojcami, synami, żonami w tej czy innej rodzinie” — mówił w miniony piątek dla rozgłośni Głos Ameryki Fedoruk.
Moskwa jednak nie tylko bezpośrednio atakuje ukraińskich cywilów. Nadal jest prowadzona wojna informacyjna przeciwko Zachodowi. Jednym z celów rosyjskiej agresji informacyjnej są uchodźcy z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie w Unii Europejskiej, w tym również na Litwie.
Całość można przeczytać na stronie „Kuriera Wileńskiego”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!