Wzrost aktywności „separatystów” i wspierających ich wojsk rosyjskich w Donbasie wiąże się z sankcjami wobec Wiktora Medwedczuka i jego kanałów telewizyjnych. Poinformował o tym przewodniczący ukraińskiej delegacji do Trójstronnej Grupy Kontaktowej Leonid Krawczuk w rozmowie z „Deutsche Welle”.
Krawczuk odmówił określenia sytuacji w Donbasie „eskalacją konfliktu”, ale przyznał, że doszło do zaostrzenia. Polityk powiązał to z sankcjami wobec Medwedczuka.
„Myślę, że wynika to właśnie z tego, że Ukraina zaczęła aktywnie działać, że Zełenski nałożył sankcje na prorosyjskie kanały za ich propagandę, nałożył sankcje na Medwedczuka. To znaczy odczuli to [„separatyści” – red.], że Ukraina przeszła od słów do czynów. Odczuli, jak Europa oceniła poczynania Rosji, sytuację z Nord Stream 2, przemówienia Bidena i jego administracji… Zdali sobie sprawę, że sytuacja nie jest dla nich korzystna i zaczęli pokazywać, że oni też mają siłę i mogą coś zrobić” – powiedział.
Jego zdaniem nie można uznać zaostrzenia sytuacji w Donbasie, jako bezpośredniej zemsty Rosji za sankcje wobec ojca chrzestnego Putina.
„Nie sądzę. To nie jest zemsta. Ponieważ nigdy nie przestali wdrażać idei, że Ukraina powinna być „pod Rosją”, nigdy… Nikt nie odwołał tej tezy. Dlatego, aby ostatecznie oderwać się od Rosji, musimy naprawdę stać się członkiem UE, prawdziwym członkiem NATO, i naprawdę uzyskać status specjalnego partnera Stanów Zjednoczonych. I nie prosimy o to. Wiemy, że na Ukrainie rosyjskie apetyty nie kończą się” – podkreślił.
Opr. TB, https://www.dw.com/
fot. UNIAN
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!