Coś niepokojącego dzieje się z naszym wschodnim sąsiadem. Naród od lat najbardziej pijący na świecie, nagle zaczął trzeźwieć. Zdumieni są nawet sami Białorusini. Gubią się w domysłach co to oznacza i czym się może skończyć.
Jeśli wierzyć oficjalnym statystykom, a jak wiadomo na Białorusi nie można im wierzyć, od początku tego roku o 5 proc. spadła liczba odnotowanych nowych przypadków alkoholizmu. Liczba zgonów spowodowanych zatruciem alkoholem spadła prawie o 20% – wynika z danych Republikańskiego Centrum Higieny, Epidemiologii i Zdrowia Społecznego.
Co ciekawe, o 1,6% zmniejszyła się też łączna liczba alkoholików. Biorąc pod uwagę, że alkoholizm jest przecież chorobą nieuleczalną, wytłumaczenie może być tylko jedno – chorzy po prostu powymierali. Jeszcze bardziej dziwi blisko 10-procentowy spadek chorych z psychozą alkoholową. Czyżby Białorusini nagle uodpornili się na wódkę?
Zwykli obywatele po swojemu tłumaczą ten fenomen. Przy czym interpretacje są skrajnie różne, w zależności od stosunku do władzy. Ci, którzy popierają prezydenta, mają oczywiście „logiczną” odpowiedź: ludzie piją mniej bo zaczęło im się lepiej żyć. Tylko jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że w okresie 20-letnich rządów Łukaszenki spożycie alkoholu na Białorusi wzrosło dwukrotnie?
Sam prezydent wprawdzie pije niewiele (stąd jest znacznie bardziej popularny wśród kobiet), ale do picia własnych poddanych ma stosunek pobłażliwy. Niedawno określił je nawet mianem „białoruskiego dobra narodowego”. I trudno się dziwić: pijący obywatele przynoszą budżetowi kolosalne dochody, a przy okazji łatwo nimi sterować, nie buntują się.
Dlatego kiedy niedawno władze Mińska chciały zakazać sprzedaży taniego wina, tzw. „czerniła”, Łukaszenka nie tylko publicznie zbeształ urzędników, ale demonstracyjnie wziął udział w „degustacji” tegoż wina, chwaląc jego „bukiet”.
Jednak i prezydentowi zdarzają się pochopne wypowiedzi. „Kto pije codziennie – niech na mnie nie głosuje!” – oświadczył kiedyś, grożąc żartobliwie palcem. Niby to taka ojcowska kokieteria, ale aż strach pomyśleć co by było, gdyby poddani na serio zastosowali się do tej rady. Aleksander Grigoriewicz straciłby w ten sposób większość swojego żelaznego elektoratu. Na szczęście, pozostaliby mu jeszcze ci, którzy piją co drugi dzień…
Białoruski internet ma, oczywiście, zupełnie odmienny pogląd na przyczyny obniżenia się „pijackich statystyk”. „W trudnych chwilach naszych dziejów naród zawsze przechodził na samogon. Jak można inaczej, skoro wódka jest już po 10 dolarów” – można przeczytać na forach.
„Ludzie wcale mniej nie piją, tylko lekarzy zrobiło się mniej bo wyjechali i nie ma komu wykrywać nowych przypadków. Zabierzcie milicjantów z dróg, to i liczba przestępstw drogowych wam gwałtownie spadnie” – napisał inny internauta.
Biorąc pod uwagę, że co roku białoruska milicja zatrzymuje ok. 80 tys. pijanych kierowców, największy spadek w wyniku nagłego zniknięcia lekarzy i milicjantów nastąpiłby zapewne w tej właśnie kategorii wykroczeń. Przy okazji odnotujmy, że 40% przestępstw na Białorusi dokonywanych jest właśnie pod wpływem alkoholu.
„Prawda jest taka, że pracownicy służby zdrowia, odpowiedzialni za te badania, co pewien czas wpadają w ciągi alkoholowe, więc statystyki są nieregularne” – ocenia inny forumowicz. Najbardziej wzrusza jednak apel jakiegoś idealisty-patrioty: „Chłopcy, przestańcie pić, to system się raz-dwa zawali! A jeśli będziemy pić mniej od Moskali-okupantów to w końcu wydusimy ich genetycznie”…
Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia, Białorusi przypada „światowa palma pierwszeństwa” w piciu. Statystyczny mieszkaniec tego kraju (powyżej 15 roku życia) wypija 17,5 litra czystego spirytusu rocznie. Na drugim miejscu jest Mołdowa – 16,8 litra, na trzecim Litwa – 15,4, na czwartym Rosja – 15,1, na piątym Rumunia – 14,4, na szóstym Ukraina – 13,9.
Polska ze swoim 12,5 litra spirytusu na głowę plasuje się w połowie europejskiej stawki. Czemu Europa Wschodnia pije najwięcej? – to odrębny temat. Przypomnijmy w związku z tym, że już poziom 8 litrów rocznie na mieszkańca kraju światowi eksperci oceniają jako sytuację krytyczną.
Tylko co to znaczy „sytuacja krytyczna” w warunkach białoruskich?
Kresy24.pl
1 komentarz
józef III
6 lipca 2014 o 19:58Dlaczego upadł ZSSR ? Gorbaczow wprowadził „suchoj zakon”, chłopy durch pijane wytrzeźwiały (zapite od 1917 r.), rozejrzały się i pytają : a gdzie jest car batiuszka ? i się zaczęło !!!! Być może za jakiś czas na Białorusi zapytają a gdzie jest Pan taki a taki ?