Awaria rosyjskiego statku kosmicznego Sojuz MS-10 postawiła pod znakiem zapytania złoty okres współpracy rosyjsko – amerykańskiej w kosmosie.
Jednym z jej elementów było wynoszenie na orbitę amerykańskich kosmonautów na rosyjskich rakietach.
Nieudany start z 11 października miał być przedostatnim i wedle niesprawdzonych informacji Amerykanie nie mieli zamiaru przedłużać umowy.
Jednak okazało się, że interes jest ważniejszy od drobnych niepowodzeń i różnić politycznych. Dyrektor NASA oświadczył wyraźnie, że „jest polityka i dyplomacja, my zaś zajmujemy się problemami technicznymi i podbojem kosmosu. Jak na razie wszystko idzie dobrze.”
Podobnie na całą sprawę spogląda strona rosyjska. Poza wszystkim dla Rosji takie transporty były niezwykle opłacalnym biznesem. Ostatni kontrakt opiewał na sumę 490 milionów dolarów. Cały natomiast dochód ze współpracy z NASA przyniósł Rosji około miliarda dolarów. Trzeba tu wziąć pod uwagę, że cena jednej „wyprawy” w kosmos nieustannie drożała i to w tempie o jakim ziemskie firmy turystyczne mogą tylko pomarzyć. W roku 2008 wynosiła 21,8 miliona dolarów, a w roku 2018 już 82 miliony.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!