Mimo, iż w kalendarzu mamy już wiek XXI Donbas wciąż mentalnie pełnił rolę sowieckiej przemysłowej prowincji i gotów był nawet walczyć z mitycznymi faszystami.
Niedawne przejęcie ukraińskich przedsiębiorstw w Donbasie przez separatystów DNR (Doniecka Narodna Respublika – Doniecka Republika Ludowa – red.) będzie miało następstwa nie tylko gospodarcze, ale też historyczne. To końcowy etap demontażu Donbasu czy tego, co z niego dziś pozostało. Jego koniec był bliski nawet bez działań separatystów, bo taka po prostu była trajektoria jego historii. Chodziło jedynie o to, jak bolesny miał to być koniec. Miejscowe elity, do spółki z Moskwą, obrały wariant najgorszy.
Krzywa dola
W ciągu swej niedługiej historii Donbas powstał i rozwijał się jako część imperium. Zarówno w okresie carskim, jak i sowieckim przeznaczenie Donbasu pozostawało niezmienne – miała to być energetyczno-przemysłowa baza, obsługująca imperialne projekty: od czasów Katarzyny II aż do dążeń komunistów do światowej hegemonii. Jednak w ciągu swej 200-letniej historii Donbas miał jedynie niedługi okres (1860–1917) mniej więcej normalnego rozwoju. Będąc częścią Imperium Rosyjskiego, był napędzany przez europejskie inwestycje i technologie. „Otworzyły się przede mną nowe perspektywy i poznałem tereny naszej ziemi, o jakich nie miałem pojęcia. Rządzi tu kapitał, rozwija się tu przemysł, budowane są tu nowe formy życia” – pisał Mykoła Michnowski po podróży do Ługańska w 1899 roku, zaś Aleksander Błok nawet nazwał Donbas „nową Ameryką”, przeciwstawiając go „ubogiej fińskiej Rusi”.
Jednak niebawem Donbas stał się poligonem komunistycznych eksperymentów, które wytrąciły region z torów normalnego rozwoju. Mowa tu nie tylko o planowej gospodarce, ale też o negatywnej selekcji ludności. To właśnie od Donbasu – od procesu Szachtinskiego z 1928 roku – wystartowała sowiecka kampania wyniszczania inteligencji technicznej, której ofiarami padły dziesiątki tysięcy „burżuazyjnych specjalistów”. Drugi etap „resetu” społeczeństwa wystartował tu w 1935 roku, gdy rozwinął się ruch stachanowski. W ten sposób władze stymulowały podmianę kwalifikacji na entuzjazm, ponieważ robotnikom zaczęto dopłacać za rekordy, a nie za profesjonalizm. Tradycje pracy, które uformowały się w okresie przedrewolucyjnym, nie tylko zniszczono, lecz w sposób karykaturalny zniekształcono, całkowicie pozbywając się europejskiego dziedzictwa.
Władza sowiecka szybko zamieniła „nową Amerykę” na nowy Egipt. Wielkie stalinowskie projekty wymagały siły roboczej, którą pędzono do Donbasu ze zniewolonych i zniszczonych Wielkim Głodem wiosek. Tymczasem w miastach czekały na chłopów terror i praca w ekstremalnych warunkach. Donbas był przytułkiem dla tych, kto miał problemy z władzą sowiecką i starał się zagubić w falach robotniczej migracji. Dlatego terror był tu szczególnie okrutny. Prawie w każdym mieście Donbasu są pochówki ofiar stalinowskich represji. Niestety, ich odnalezienie nie zawsze jest możliwe. Na przykład Rutczenkowe Pole w Doniecku, gdzie w latach 30. XX wieku rozstrzelano od 5 do 7 tysięcy ludzi spośród miejscowych mieszkańców, w latach 80 o mały włos nie zabudowano garażami.
Donieck miał również swój odpowiednik lwowskiego więzienia przy ul Łąckiego. Uchodząc przed Niemcami, komuniści rozstrzelali nie tylko więźniów politycznych i kryminalistów, ale też tych, kto odbywał karę za niestawienie się czy spóźnienie do pracy lub za inne drobne wykroczenia. Galicja odpowiedziała na terror sowiecki zaciekłym oporem, jednak Donbas walczyć już nie mógł – ani z Sowietami, ani z Niemcami. Sowieccy historycy spisali tony makulatury o zwycięstwie tego proletariackiego kraju, ale fakty uparcie wykazują co innego: obrona Doniecka w 1941 roku trwała dwa dni. Jeżeli UPA liczyła 25–30 tys. osób, to podziemie w Donbasie zaledwie około 4 tys. Był to wynik 20 lat sowieckiego terroru, który ostatecznie osłabił ludzkie zasoby regionu.
Złotym wiekiem Donbasu były lata 70. Okropności II wojny światowej i trudne lata odbudowy przeszły już do historii, zaś region cieszył się przywilejami I kategorii zabezpieczenia towarowego i stosunkowym spokojem „lat zastoju”, jak dzisiaj określa się epokę Breżniewa. Sowiecka gospodarka pogrążała się jednak w stagnacji i po spadku lat 80. nadszedł krach lat 90. Deindustrializacja, której zaznał Donbas, stała się katastrofą już nie tylko gospodarczą, ale egzystencjonalną. Coś podobnego odczuwaliby pewnie mieszkańcy Galicji, gdyby ktoś pozbawił ich Karpat. Region, powstały wokół kopalni i fabryk, stracił nagle rdzeń egzystencji, swoją tożsamość, swoje miejsce w historii. W ciągu kilku lat Donbas stał się rejonem depresyjnym – głębię tej depresji nie da się wymierzyć wskaźnikami ekonomicznymi. Imperium padło, porywając ze sobą swe dziecię.
Utracone możliwości
Tymczasem lata kryzysu można było wykorzystać produktywnie: w celu opracowania nowych gospodarczych strategii, poszukiwania nowej tożsamości wspólnotowej i zwalczania traumy przeszłości. I po prostu odnalezienia swego miejsca w nowej niezależnej Ukrainie. Jednak nic takiego nie nastąpiło.
Będąc pod stałym wpływem Rosji i pod władzą lokalnych prorosyjskich elit, Donbas zmierzał w kierunku odmiennym. W gospodarce zamiast modernizacji, miały miejsce grabież mienia i anarchia. W szczególny sposób dotknęło to przemysłu wydobywczego, gdzie obok kopalń wzorca lat 50–60, pojawiły się wykopki rodem z XVII wieku. Do starych problemów regionu z zacofanym przemysłem, doszły problemy regionu rozgrabionego.
Nie uczyniono też nic, by uleczyć traumy społeczne. Po krótkiej odwilży w latach 90. w Donbasie zapanował nowy dyskurs polityczny, właściwie neoradziecki. Wraz z formowaniem się partokratii „regionałów” (Partii Regionów – red.) stał się on oficjalny i dominujący. Tematykę represji stalinowskich, Wielkiego Głodu czy szczegółów sowieckiej gospodarki, omawiano w wąskich kołach bądź nie poruszano jej wcale. Reanimowano natomiast radziecką ideologię, którą starano się opisywać rzeczywistość. Wskutek tego w świadomości społecznej zapanowała dezorientacja: w XXI wieku Donbas wciąż czuł się sowiecką prowincją i szykował się do walki z faszystami. Odbywało się to równolegle z odrodzeniem neostalinizmu w Rosji, w którego mentalnej orbicie tkwiła lokalna elita i znaczna część społeczeństwa.
W ten sposób Donbas znalazł się w sytuacji patologicznej. Przestając być częścią imperium (które go zrodziło i zarazem okaleczyło), nie starał się odnaleźć w nowej rzeczywistości, lecz zasłonił się neoradziecką ideologią. Dlatego prorosyjskie nastroje lokalne były u swej podstawy nostalgiczne – miejscowi „watnicy” – tak nazywani są ludzie z sowiecką mentalnością, pragnęli nie tyle wyrwać się z Ukrainy, co powrotu w wiek XX, w lata „złotej stabilizacji”, względnego spokoju i dobrobytu. Stąd wzięły się czerwone sztandary na placach wiosną 2014 roku, radziecka demagogia i estetyka „republik ludowych” z czerwonymi gwiazdami, nacjonalizacją i pionierami. Jednak w latach niezależności ten alternatywny Donbas stale doznawał porażki.
Dziś do wszystkich traum Donbasu dołączyła jeszcze jedna – wojenna. Po raz pierwszy od 200 lat region zaznał takiego politycznego i administracyjnego rozdarcia. Przyszłości Donbasu nie usiłują nawet przewidzieć najbardziej kompetentni politolodzy. Jedno jest oczywiste: historia Donbasu, który wyszedł z łona imperium, nareszcie się skończyła. Separatyści faktycznie kończą demontaż Donbasu, czego nie zdołali dokonać „regionałowie” (Partia Regionów Janukowycza).
Dlatego w tym kraju, wcześniej lub później, rozpocznie się zupełnie inna historia.
Maksym Wichrow
Ukraińska wersja artykułu ukazała się na portalu Zaxid.net, tekst ukazał się w języku polskim w nr 5 (273) Kuriera Galicyjskiego
41 komentarzy
observer48
21 marca 2017 o 11:00Może to i lepiej dla wszystkich.
SyøTroll
21 marca 2017 o 15:16Wszyscy są już tą całą „szcze ne wmerłą” zmęczeni.
observer48
21 marca 2017 o 21:01@SyøTroll
Miałem na myśli Donbas. O ile sobie przypominam, to albo na tym, albo na jakimś anglojęzycznym forum pisałem ponad dwa lata temu, że Donbas XIX-wieczny to pas rdzy, którego większość zakładów przemysłowych należałoby zaorać i zbudować od nowa to, co byłoby przydatne XXI-wiecznej Ukrainie. Taki krok zlikwidowałby również podstawy bytu różnych roSSyjskich i ukraińskich mafii żerujących na tym dysfunkcjonalnym organizmie przemysłowym. „Ne wmerła” moim zdaniem przeżyje faszystowską Federację RoSSyjską, ale to już temat na osobny komentarz.
SyøTroll
22 marca 2017 o 12:24Na temat tego który z tych dwóch krajów jest bardziej faszystowski, FR czy „szcze ne wmerła” to sobie możemy gdzieś indziej pogadać. Bo mamy w tej kwestii odmienne zdania.
Japa
21 marca 2017 o 11:04Jak było do powstania Niezawisimoj, tak było. Ja znam ten region po 91-wszym roku. Ni słowa a artykule i roli mafijnej prywatyzacji. W Doniecku działy się rzeczy straszne. Terror i masowe morderstwa, to była codzienność lat 90-tych. Donieck krwią spłynął. Tak za Niezawisimoj nastepował proces prywatyzacji. Po likwidacji Greka (wysadził arenę stadionu) władze przejął Rinat Achmetow. To on wpadł na pomysł „przejęcia” całości Ukrainy i kupił Janukowyczowi prezydenturę. Janukowycz był kryminalnym awtoritietom i członkiem „grupirowki” Achmetowa. Na drodze do pełni szczęścia stanęła grupirowka dniepropietrowska z Kołomojskim na czele. Z tej bandy wywodzi się Julka Timoszenko. Reasumując , na Ukrainie nie było żadnego planu rozwoju. Był jedynie plan jak zagarnąć maksimum dóbr i kasy. Pamietam jak synowie Kuczmy prywatyzowali obiekty w Kijowie. Nawet byłem na „oblewaniu” sprywatyzowanego supermarketu na Płoszczadi Pobiedy w Kijowie. U nich był jeden cel, grabić i nachapać się. Ci co dorwali się do władzy traktowali Ukraine jak osiedleńcy traktowali polskie ziemie „odzyskane”. Zero inwestycji, a jedynie grabić, bo żadnej pewności przynależności do Polski nie mieli w głowach. Ukraińcy nie wierzyli w trwałość tego tworu państwowego. Byli i są mentalnie podzieleni. Potem nastała epoka Juszczenki i powstanie neobanderyzmu. To jeszcze bardziej i głęboko podzieliło Ukrainę. Dla tego trzeba lat zeby nastapiła polaryzacja , która może być platformą do mentalnego scalenia Ukrainy. W/g mnie 20-30 lat. Tyle, ze trzeba ich zostawić samym sobie, a na to ni zachód ni wschód nie pozwoli. Czyli co? Krew i bieda. Daj Boże zeby ich problemy nie wylały się poza granice.
miki
21 marca 2017 o 12:58Krew i bieda- dokładnie. To właśnie czeka teraz Ukrainę. Grabież i beznadzieja, do tego dojdzie głód i brak nadziei na lepsze jutro. No cóż-sami sobie zgotowali ten los.Ja bym ten stan regionu i państwa jako całości nazwał efektem zdobycia pełni władzy przez Ukraińców w ich własnym kraju. Efekt Wołynia. Zaraz jak zacznie się głód na masową skalę zacznie się również rzeź-wartswy najniżej usytuowane będą mordować oligarchów. To dopiero przed nami…. Ale spoko- na szczęscie po zachodniej stronie rośnie gigant. On jeszcze jest takim młodzieńcem-sam siebie kształtuje na nowo , sam u siebie zaprowadza porządek ale niebawem będzie gotów do scalania ziem dawnej Korony zgodnie ze stanem sprzed rozejmu andruszowskiego z 1667. Historia jest niezwykle ciekawa, ona się nie powtarza o tyle że nie będzie tak jak było 360 lat temu…… Teraz Polska zajmie miejsce Rosji. Majdan w 2014 to takie symboliczne zerwanie przez dzisiejszych kozaków ugody perejesławskiej sprzed 360 lat. Teraz tak jakby była wojna z tym że Rosja jest bardzo osamotniona a po naszej stronie stoi cała Europa no i sama Ukraina. Są dwa scenariusze. 1.Ukraina wygra tą batalię -jest to niemalże nierealne ze względu na słabość tego państwa 2. Ukraina będzie zmuszona zawrzeć pakt z Polską na naszych warunkach bo innego partnera w pobliżu po prostu nie ma i wówczas przy wsparciu Europy i NATO damy radę. Ten drugi jest jak najbardziej realny.
miki
21 marca 2017 o 13:04Dodam jeszcze ,że Krym i Donbas są już stracone. Trzeba się z tym pogodzić. To zresztą nawet lepiej bo tam żyje typowy radziecki człowiek którego niezwykle trudno byłoby że tak powiem ucywilizować.Trzeba to jednak tak rozegrać aby Rosja zadowoliła się tymi dwoma obszarami i mogła to przedstawiać jako swój sukces. Psu też trza rzucić przecież kość-niech się udławi, szczególnie Donbasem.
żulo
21 marca 2017 o 19:12Polacy rządzą Polską a Ukrainą Ukraińcy. Dobrze że ktoś wali taką bzdurę na początek komentarza, przynajmniej nie trzeba czytać reszty.
Pafnucy
23 marca 2017 o 22:58Wyznawco „nędzymorza” co ty bierzesz, że takie „sienkiewiczowskie” komentarze zostawiasz ? Właśnie tacy jak ty kreują polską politykę zagraniczną i mamy to co mamy. Byle banderowski i żmudzki fus pluje Polsce w twarz a Polska dalej wieży w miłość. Zmień sobie podręcznik w tym gimnazjum i zejdź na ziemię z tych obłoków. Od ruskiego świata trzeba się odgrodzić jak największym murem i ustawić działa i karabiny żeby nikt się nie prześlizną.
Pafnucy
23 marca 2017 o 22:39100/100
Sebastian
21 marca 2017 o 11:16Chyba nie ma szans na ujednolicenie Ukrainy. Muszą być autonomiczne regiony, przynajmniej kulturowo i językowo, a także samorządowo, inaczej to się rozleci. To zbyt młody twór, by metodami wojskowymi wyrównać szereg. Bo kto ma być oficerem, który region, a kto szeregowym?
SyøTroll
21 marca 2017 o 13:33Tylko co poradzić jeśli „proeuropejska” Ukraina (konkretnie jej aktualne władze), nie chce tracić swoich wpływów, więc nasłała na domagające się autonomii „Republiki Ludowe”, zwolenników integralności w celach „integracji”, która co raz bardziej przypomina dezintegrację. Traktując poszanowanie praw mniejszości, dążenia do autonomii jako zamach na własną władzę, „proeuropejscy” niszczą własny kraj oraz skłócają społeczeństwo. Skoro obecna Ukraina, uważa że jej obywatele, bezprawnie okupują część Ukrainy, to jak można dyskutować z „inteligentnymi inaczej”. Żeby jeszcze tylko w Kijowie była wola pokojowego a nie militarnego zakończenia tego idiotycznego konfliktu, to były by jakieś rozsądne widoki na przyszłość.
Skoro kijowskie władze nie były na początku konfliktu w stanie przyznać, że „300 striełkowców” otrzymało spore poparcie społeczne, musiała wymyślić tzw. „terrorystów” – kozłów ofiarnych winnych kłopotów Ukrainy w okresie przejściowym, po podpisaniu „stowarzyszenia”, w celu nasłanie na nich rzekomych antyterrorystów czyli majdaniarzy z majdanu 2.0, terroryzujących Kijów i innych ukraińskich szowinistycznych nacjonalistów. Następnie zaczęto wprowadzać różnego rodzaju blokady ekonomiczne, (biorąc przykład z niesławnej blokady Karabachu przez azerski klan Aliewów). Nie chciano na „proeuropejskiej” jakiejkolwiek decentralizacji, wiec mamy wojnę domową o szeroką autonomię lub niezależność „prorosyjskiej” ludności, od „proeuropejskiej” władzy.
„Republiki Ludowe” były podtrzymywane przez FR, więc władzom kijowskim nie udało się ich zagłodzić tak jak tego, z całą premedytacją pragnęły. Czy cena owego podtrzymywania, była do zaakceptowania, to rozliczy przyszłość. W końcu zdecydowano się na „nacjonalizację”, która według „proeuropejskich” to wariant najgorszy, zapewne lepszym byłaby depopulacja „zbędnej” według „proeuropejskich” władz Ukrainy, ludności. Kijów chciał jakoś zmniejszyć lub przerzucić na kogoś innego, koszty utrzymywanie Donbasu jedynie czerpiąc zyski z jego „posiadania”. Owszem to normalna polityka ekonomiczna, zmaksymalizować zyski, poprzez minimalizację kosztów.
„Republiki Ludowe” zasługują na autonomię jaką posiadała w latach 1992-2004 gruzińska Adżaria, którą to autonomię, w celu wprowadzenia gruzińskiego janosikowego, skasował za czasów swojej gruzińskiej prezydentury, były już gubernator Odessy.
kuba9131
21 marca 2017 o 15:45Gdyby nie pomoc rosyjska to ci ,,obywatele” by już dawno przegrali
gegroza
21 marca 2017 o 20:58Tak jak niektórzy milionerzy sponsorują kolorowe rewolucje tak niektórzy kgbiści sponsorują tendencje odśrodkowe. Większość ludnosći Donbasu ma gdzieś czy jest w Ukrainie czy Rosji i nie będzie umierać za republiki „ludowe” czyli lokalne mafie. bez Rosji upadają w tydzień
observer48
22 marca 2017 o 07:18@gegroza
jak dotychczas, najkrótszy i najtrafniejszy moim zdaniem komentarz. Kudos!
SyøTroll
22 marca 2017 o 12:31@gegroza, kuba9131
Zgadza się.
żulo
21 marca 2017 o 11:22Fajny tekst.
Pokazuje jak przeorana jest świadomość ludzi na wskutek wszystkich tych zbrodniczych eksperymentów.
Ostatecznie więc gadanie o jakimś prorosyjskich sentymencie jest kompletnie idiotyczne. Jedyne czego ludzie tam jak i na całym świecie pragną to po prostu żyć.
Ale niestety. Najpierw komuchy, jawne czerwone, a teraz inne, też czerwone ale bardziej krwawe oraz inne przemalowane w brunatne czy niebiesko żółte barwy na to nie pozwalają.
My w Polsce mamy swoją Ubecję, bogata Polska zaciągnęła wielkie długi oraz została rozgrabiona by ubeckie ścierwa miały swoją kasę. Jakieś odpadki z tego trafiły do ludzi, mogą żyć. Reszta Polaków wyjechała.
Tam w Donbasie nie było takiej możliwości. Bogactw nie starczyło dla tamtejszych ubeckich ścierw a co dopiero o mówić o motłochu.
I to jest cała prawda. Nie rosyjska, nie ukraińska ale po prostu ubecka.
SyøTroll
21 marca 2017 o 13:43Tekst opisujący historyczne tło, owszem fajny; teza stawiana przez jego autora, że obrona ekonomiki Donbasu przez separatystów to jego demontaż, znacznie mniej. Skoro to „proeuropejska” Ukraina starała się ze wszech miar zrujnować Donbas, nie wińmy za jego mieszkańców. Im dłużej trwa hejtowanie samorządu „Republik Ludowych” ze strony „proeuropejskich” tym trudniej będzie zreintegrować „proeuropejskich” agresorów, z „”prorosyjskimi” ofiarami, i tym drożej ta reintegracja będzie nas wszystkich kosztować.
kuba9131
21 marca 2017 o 15:46@SyoTroll
Mam wrażenie że jesteś prorosyjski, że lubisz Rosję.
observer48
22 marca 2017 o 07:22@SyøTroll
Tym razem niezdolność do rozróżnienia ekonomii od ekonomiki i inne wspaniałe okazy sowockiej nowomowy wyraźnie wskazują na kacapskie pochodzenie autora komentarza. Polska języka trudny! 🙂
SyøTroll
22 marca 2017 o 12:34ObSServer48, nie jestem ekonomistą (ani ekonomem, 🙂 jakby co).
observer48
22 marca 2017 o 20:24@SyøTroll
Więc jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz.
Pafnucy
23 marca 2017 o 23:28Do „kuba9131” : tu nie chodzi o lubienie kogokolwiek. Chodzi tylko o właściwą analizę i zrozumienie tego co się dziej z punktu widzenia POLSKI a nie interesów kijowskich rezunów z Galicji i Wołynia czy carów Kremla. Chodzi też o ustalenie faktów i prawdy. W tym momencie mamy do czynienia z sytuacją patologiczną. Jeśli fakty są przeciw Rosji to są „dobre fakty”. A jeśli fakty nie są przeciw Rosji to tym gorzej dla faktów. „SyøTroll” ma bardzo dużo racji w tym co pisze. Przestrzeń informacyjna jest zaczadzona intelektualnym syfem różnych „Targalskich”, „Kowali”, „Wóycickich”, „Żurawskich vel Grajewskich”. Każdy kto myśli samodzielnie (a nie daj boże inaczej niż oni) to ruski troll i agent kremla. To ludzie którzy bardziej nienawidzą Rosji niż kochają Polskę. Palak nie może być ani prorosyjski ani proukraiński. Musi być zawsze PROPOLSKI i patrzeć na świat realnie a nie życzeniowo.
amtrak1971
21 marca 2017 o 14:41,, czy Polacy maja interes w calej ukrainie czy tylko co nalezalo do RP ? ,,,
Adr
21 marca 2017 o 14:45Ciekawy artykuł.
Aztek_Anonim
21 marca 2017 o 14:52Artykuł jest stekiem bzdur i przeinaczeń. Zaczynając od rzekomo ”mitycznych” ukraińskich faszystów a raczej dla ścisłości ukraińskich nazistów. Rozumiem że według twórcy tych wypociń, Ukraina nie prowadzi planowej banderyzacji i nazistowskie bataliony ochotnicze na Ukrainie to wymysł złego Putina. Weszcie co do biedaszybów: Przecież w światłej i wyzwolonej spod panowania komuchów III RP jeszcze nie tak dawno np w Wałbrzychu, biedszyby były normą. Czyży nawet i za nie odpowiadała niedobra Rosja? Rozumiem że dla Donbasu zdaniem tego steku bdzur byłoby lepiej gdyby Prawy Sektor i inne tryzuby zrobiłyby w Donbasie czystkę etniczną, wzorem wołyńskim a Ukraińcy mieli na to ochotę.
Pafnucy
23 marca 2017 o 23:30100/100
Aztek_Anonim
21 marca 2017 o 14:58A więc portal cytuje już jawnie ukrainskich nacjonalistów. Kiedy zmiana nazwy tego portalu z Kresy24 na Herojam Sława! albo Chwała bohaterom UPA z Wołynia? Bo nazwywanie tego portalu Kresy to porofanacją tego określenia. Zresztą wasi ukochani ukraińscy naziole uważają nazwę Kresy za wielce uwłaczającą Ukrainię. Oczywiście Zakerzonie jest jak najbardziej git.
gegroza
21 marca 2017 o 21:00Bredzisz chłopie – cytowac można każdego. Od tego masz mózg żeby rozumować.
Japa
21 marca 2017 o 15:06Coś nie ma spójności w tych komentarzach. Przyjmijmy, hipotetycznie, taką sytuacje, że Śląsk chce autonomii. No i mamy dostęp do morza taki jak przed II wojną światową. To tak jak Ukraina bez Krymu i Donbasu. Czyli ZERO. Ukraiński potencjał gospodarczy bez Donbasu = ZERU. Znaczenie strategiczne bez Krymu to drugie ZERO. Pozostał Krzywy Róg , ale huty i zakady metalurgiczne bez koksu , to następne ZERO. Ukraina , jako całość, miała potencjał. Dlatego , nawet Rosja, nie chce Donbasu. Komu i po co biedny sąsiad? Widząc nieprzewidywalność Chochłow wykastrowali ich militaryzm poprzez przywrócenie Krymu w granice Rosji. Teraz z Donbasem, czy i bez niego , są niegrozni. Przynajmniej dla Rosji. Tak więc reżim kijowski powinien na kolanach prosić Donbas żeby pozostał w granicach Ukrainy. Nie ważne czy na warunkach federacji, czy inaczej. Poza tym Donbas, to gwarancja debanderyzacji. Nie ma trzeciej siły, która poskromi banderłogów. Z uwagi na odległości nie musi to się skończyć „targaniem po szczękach”. To może być proces rozłożony na lata.
Sebastian
21 marca 2017 o 19:06Polska jest krajem jednolitym i nie można go do Ukrainy porównywać. Ukraina składa się z kilku osobnych państw, jak Polska po rozbiorach. Śląsk nie chce autonomii, a tylko mała grupa ludzi czuje się Ślązakami bardziej jak Polakami czy Niemcami.
Zresztą Śląsk za odszkodowania został oddany i to jest zaklepane. Inaczej ktoś musiałby kilkadziesiąt bilionów Polsce oddać, gdyby się zadośćuczynienie za krzywdy chciało oddalić.
Co do Ukrainy, ma przed sobą to, co Polska po rozbiciu dzielnicowym, ma się tak autonomicznie podzielić, nie rozpaść,by żadna część nie chciała się oddalić, gdyż straci inną część, uważaną za swoją, a która będzie w innej części autonomicznej. Ponadto winny być programy i rozwiązania ogólnopaństwowe (język, kilka na terenie całego państwa, a nie rosyjski na wschodzie a ukraiński na zachodzie, to samo kultura mieszana na terenie całego państwa).
Wiele jest takich państw (USA, Szwajcaria), które początkowo były luźnymi federacjami, a po wielu latach stanowią jedność (można to przyspieszyć, byle z głową).
Slezan Polsko
23 marca 2017 o 11:41Autonomia Śląska została przyznana przez demokratycznie wybrany Sejm II RP. Zniósł ją Hitler, Bierut decyzje podtrzymał. Dziś „prawdziwipolacy” robią wszystko aby podtrzymać decyzje faszystów i komunistów. W 2011 r. podczas polskiego Narodowego Spisu Powszechnego, narodowość śląską zadeklarowało 847 000 osób, w tym 376 tys. osób zadeklarowało ją jako jedyną narodowość, 436 tys. osób jako identyfikację pierwszą, a 411 tys. jako identyfikację drugą.W najnowszym czeskim spisie powszechnym w 2011 narodowość śląską zadeklarowało 12 231 osób, z tego najwięcej w kraju morawsko-śląskim – 11 317[15]. W 2001 r. w czeskim spisie powszechnym narodowość śląską zadeklarowało 10 878 obywateli Czech, w tym 9753 mieszkańców kraju morawsko-śląskiego.
Stąd moje 2 rady:
1. Więcej pokory mniej polskiego szowinizmu
2. Więcej spojrzenia europejskiego mniej turańskiego.
Pafnucy
23 marca 2017 o 23:50Do „Slezan Polsko”: Nie było, nie ma i nigdy nie będzie czegoś takiego jak „narodowość śląska”. Tak samo jak nie ma narodowości wielkopolskiej czy małopolskiej. To nie jest „polski szowinizm” tylko prawda. Deklarować sobie można wszystko. Możesz sobie wpisać nawet „narodowość zabrzańską” jak ci wygodnie ale zrobisz z siebie tylko idiotę. Fakty mówią co innego. Śląsk to nie odszkodowanie za wojnę. Moje spojrzenie jest bardzo europejskie (nie myl z unijnym). Nie ma też narodu katalońskiego, kosowskiego, morawskiego czy północnoirlandzkiego. Wymysły chorych eurokratów żeby rozbić państwa narodowe na słabe regiony i żeby łatwiej było tym sterować. Właśnie EUROPEJSKIE myślenie to jest temu PRZECIWDZIAŁAĆ. Szanuję różnice kulturowe polskich regionów bo to wynika z wielowiekowych doświadczeń historycznych, politycznych i społecznych. Ale nie ma różnicy narodowościowej między Wielkopolaninem, Małopolaninem, Lubelaninem a Ślązakiem. Wszyscy są Polakami.
SyøTroll
22 marca 2017 o 12:39Tylko co poradzić, że aktualne władze ukraińskie, nie mają pojęcia co zrobić (jak utylizować lub leczyć), z „anty”terrorystami których posłały na Donbas, w celu zintegrowania go z resztą „szcze ne wmerłej”.
gegroza
21 marca 2017 o 21:06Dla nas optymalny wariant powolne odbijanie Donbasu przez Ukraińców. Dzięki temu Rosja będzie musiała wydawać sporo kasy w obronie separów a i Ukraina zbyt szybko nie obrośnie w piórka i będzie musiała żyć z nami jak najlepiej. Byleby nasze władze potrafiły coś na tym ugrać ( i to moze być najtrudniejsze)
SyøTroll
22 marca 2017 o 12:48Co niby maja nasze władze ugrać na Ukrainie (gdzie indziej nie ma to szans), na wsparciu obrony integralności Ukrainy, poprzez wsparcie dla militarnego zwalczania przeciwników władz ? Jakieś granty na Donbasie tak jak trzy lata temu nam kijów proponował ? Jedynym „sukcesem” będzie utrata reputacji.
pol
22 marca 2017 o 15:43Nasze władze powinny cały czas wspierac Ukraine a jak sie troszke uspokoi to będzie można pojechać na safari na donbase albo do ługandonu i upolować ruskiego separa ! za odpowiednia opłatą oczywiście, tak jak to robią rusofaszyści od dawna grupami zbrojnymi jadą na ćwiczenia a jak ich złapią to udają że zabłądzili i to tylko pomyłka .
Pafnucy
23 marca 2017 o 23:54Do „pol”: Nie mieszaj Polski w te wasze ruskie spory. Polska już dawno powinna zamknąć granicę i czekać aż się wzajemnie wybijecie do nogi. Zero wsparcia dla banderowskiej „u krainy”.
olek
22 marca 2017 o 09:39ten artykuł to jakiś bełkot nieudolna próba zafałszowania rzeczywistości.
prawy
22 marca 2017 o 12:37Latami na przeróżnych forach wzywano i wyzywano „won s Ukrainy” rosyjskojęzycznych z namolnością równą polskojęzycznym miłośnikom ukronazizmu i ukronazistów, aby sobie poszli „czemodan ,wakzał,rasija”.
Więc skąd nagłe zdziwienie że na koniec (pucz) usłuchali i tak zrobili?
A że i sam wokzał,relsy,pojezda oraz priliegajuszczije ( np.kopalnie, plaże oraz cieple wody) wzięli „s saboj wmiestie s czemodanom”
to…. przecież należało się tego spodziewać.
Jest ranek ale po ranku wieczór następuje.
prawy
22 marca 2017 o 12:58Komentatory pochlapały jęzorami o tym Donbasie aż się opluły, natomiast Kresy napisały że:
http://www.kresy.pl/wydarzenia,gospodarka?zobacz/sprawa-udzielenia-ukrainie-1-miliarda-dolarow-kredytu-zniknela-z-agendy-mfw-z-powodu-blokady-donbasu