Białoruskie przywództwo zdecydowanie wycofuje się obranego w 2015 roku kursu na liberalizację (trafniejsze byłoby tu określenie odkręcanie śruby społeczeństwu). Przesłanki pojawiły się jeszcze przed świętowaniem Dnia Niepodległości (25 marca), gdy w świetle jupiterów Aleksander Łukaszenka bezceremonialnie oświadczył, że 25 marca – proklamowanie Białoruskiej Republiki Ludowej to nie jest ta data, z której Białorusini powinni jakoś szczególnie być dumni, a nazajutrz demonstracyjnie wydał prikaz ministrowi spraw wewnętrznych Igorowi Szuniewiczowi, by w zarodku dławić nawet te niemrawe akcje uliczne.
10 kwietnia prezydent Łukaszenka odbył spotkanie z przedstawicielami agencji informacyjnych. Co znamienne, nie było na nim ani jednego dziennikarza mediów niezależnych, tylko prorządowi.
„Dalej nie można tak pracować”
Na wstępie odprawy z dziennikarzami prezydent wyjaśnił powody, dla których poprosił ich o spotkanie. Jak powiedział, potrzeba tej szczerej rozmowy pojawiła się dawno, a jej powodem jest chęć zapoczątkowania nowego etapu w pracy mediów.
Przypomniał, że charakterystyczną cechą XXI wieku są wojny informacyjne; „Środki masowego przekazu stały się bronią, i ta broń jest potężniejsza od jądrowej, musimy bronić ludzi przed destrukcyjną informacją”, oznajmił 10 kwietnia Aleksander Łukaszenka na spotkaniu (…)”.
Prezydent oświadczył, że najważniejszym wyzwaniem jakie stawia teraźniejszość, jest „walka o dusze i umysły społeczeństwa”.
„Jeśli nie będziemy w stanie zawładnąć umysłami i duszami Białorusinów, suwerennego i niepodległego państwa w klasycznej formie nigdy nie zbudujemy” – powiedział.
Prezydent wyjaśnił, dlaczego potrzebna jest nowelizacji ustawy o mediach (w ubiegłym tygodniu pojawiły się propozycje zmian, przez niezależne środowiska określane mianem skandalicznych). Według niego zadaniem nowego prawa będzie „ochrona społeczeństwa przed destrukcyjnymi informacjami”.
Przyznał, że chciałby oglądać wyłącznie kanały białoruskojęzyczne.
„Jestem pod tym względem nacjonalistą” – powiedział Łukaszenka.
Jak zauważył, zaproponowana nowelizacja ustawy o mediach daje gwarancje, że w białoruskiej TV pojawi się kontent informacyjny przygotowany przez białoruskich dziennikarzy (a nie rosyjskich red.).
– W tym przypadku samo prawo, podkreślił Aleksander Łukaszenko, ma na celu „ochronę naszych ludzi od zalewu niesprawdzonej, fałszywej, destrukcyjnej informacji”.
Jego zdaniem, nie jest możliwe odciągnięcie młodych ludzi od telefonów i komputerów i sprawienie, by czytali gazety. „Ale w tym Internecie powinniśmy zaoferować im coś interesującego, poprawnego i obiektywnego” – cytuje BelTA słowa Łukaszenki.
W zaproponowanej nowelizacji ustawy przewiduje się min. wymóg autoryzacji użytkowników sieci społecznościowych. Oznacza to koniec anonimowości w białoruskim Internecie. Każdy użytkownik sieci, od publicystów do komentatorów, przed opublikowaniem artykułu bądź komentarza będzie musiał wysłać sms-a, przy pomocy którego zostanie zidentyfikowany.
Kresy24.pl/naviny.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!