Prezydent Filipin, Rodrigo Duterte, „jest otwarty” na propozycję wspólnych z Rosjanami manewrów wojskowych – powiedział rzecznik głowy państwa.
Największy kraj katolicki Azji (blisko 100 mln mieszkańców!) rzadko gości na łamach naszego portalu. Tym razem jednak sprawa godna jest odnotowania, ponieważ wskazuje na sukces dyplomacji Kremla w tej części świata.
Od mniej więcej pół roku Duterte wymachuje szabelką w kierunku Stanów Zjednoczonych: a to groźby, a to tyrady, których nie powstydziłby się zmarły niedawno Fidel Castro… Co ciekawe, jeszcze do niedawna relacje między oboma krajami były więcej niż poprawne.
Filipiński prezydent – nie chodzi bynajmniej o Kwaśniewskiego – postanowił jednak rozpocząć grę o wyższą stawkę. Do wydźwignięcia się z niewdzięcznej rol amerykańskiego wasala będzie mu jednak potrzebny duży gracz w regionie – Chiny albo Rosja.
I oto widzimy inkarnację tej koncepcji, na razie w wariancie „moskiewskim”. Dwa rosyjskie okręty zawitały z oficjalną wizytą do Manilii, stolicy kraju noszącego imię XVI-wiecznego króla Hiszpanii (wraz z koloniami) – Filipa Habsburga.
Ernesto Abella, rzecznik Duterte, oznajmił dzisiaj, że rosyjska wizyta jest dowodem na to, iż „współpraca między obiema marynarkami może ulec dalszemu wzmocnieniu, po to, by torować drogę dyplomacji i przyjaźni”.
W najbliższej przyszłości ma zostać także podpisane stosowne memorandum, które doprecyzuje szczegóły wspólnych manewrów – czytamy w oświadczeniu prezydenckiego rzecznika. Ze swojej strony Rosja zapewniła ustami swego ambasadora w Manilii, że jest gotowa przekazywać Filipinom najnowocześniejsze technologie.
Czas się bać!
Kresy24.pl
3 komentarzy
tagore
6 stycznia 2017 o 14:33A co się stanie gdy korzystając z baz na archipelagach USA Filipiny odpuszczą? Front wyzwolenia Moro i ich wersja kalifatu pomogą
w otrzeźwieniu.
observer48
6 stycznia 2017 o 19:12Filipiny są zbyt biedne, aby zapłacić kary umowne za przedterminowe wypowiedzenie umów dzierżawnych podpisanych z Pentagonem, nie wspominając już o olbrzymich pieniądzach, jakie amerykańscy żołnierze wydają na Filipinach, które są obszarowo niewiele większe od Polski, ale ich liczba mieszkańców przekracza 100 milionów. Dochód narodowy na głowę ludności jest na Filipinach o niemal 70% niższy, niż w Polsce.
Mysz
8 stycznia 2017 o 11:37po prostu jest prezydentem anie marionetką usa,amerykańce chcieli go przestraszyc a teraz plują sobie w twarz,duerte prowadzi własną polityke i ma usa w głębokiej d. a można -można,jak usa stracą filipiny to będą s… po portkach to strategiczny rejon