Minionej nocy w odległości 500 m od linii granicy z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów obywateli Iraku. Jeden z mężczyzn pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia zmarł (prawdopodobnie na zawał serca) – poinformowała na Twitterze Straż Graniczna.
Wcześniej, w Obwodzie Grodzieńskim pojawiły się informacje, że służby białoruskie celowo trują emigrantów, żeby potem umierali w Polsce. Groźne dla życia substancje mają podawać im w jedzeniu, tabletkach i wodzie.
W niedzielę Straż Graniczna poinformowała o znalezieniu w rejonie przygranicznym z Białorusią zwłok trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. Co ciekawe, odnaleziono je w różnych miejscach, w różnej odległości od granicy. Dzień wcześniej białoruska straż graniczna donosiła, że znaleziono ciało kobiety, emigrantki, oraz stwierdzono „ślady przeciągania zwłok imigrantów na białoruską stronę”.
Polska prokuratura prowadzi dochodzenie ws. okoliczności śmierci emigrantów. W poniedziałek generał Tomasz Praga, komendant główny Straży Granicznej zwrócił uwagę podczas konferencji prasowej na zbieg okoliczności, że wszystkie przypadki śmiertelne miały miejsce w zbliżonym czasie.
„Czy przypadkiem nie ma tu innego czynnika, który zadziałał i spowodował zgony tylu osób w tak krótkim czasie? Na odpowiedź musimy poczekać” – powiedział komendant główny.
Na tej samej konferencji szef MSW Mariusz Kamiński powiedział, że dwaj uchodźcy, którzy towarzyszyli jednemu z denatów przekazali informacje o zażyciu przez zmarłego pigułki, którą otrzymał od białoruskiego żołnierza.
Jak przekazali polskim służbom, ich zmarły kolega dostał zapewnienie, że odzyska siły po zażyciu tabletki.
„Są prowadzone badania toksykologiczne, które mają potwierdzić, czy mogło to mieć wpływ na te tragiczne okoliczności” – dodał.
oprac. ba za twitter.com/Straz_Graniczna
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!