Grupa ok. 200 zmobilizowanych Rosjan wywołała zamieszki w obwodzie ługańskim. „Mobiki” uciekli z pozycji frontowych do lasu. Dowództwo im grozi, że jeśli nie wrócą na pozycje, zabiją ich swoi.
O incydencie poinformował dobrze poinformowany rosyjski kanał Telegram „VChK-OGPU”, powołując się na krewnych żołnierzy, którzy twierdzą, że wcieleni do armii Federacji Rosyjskiej pod koniec września, trafili na jeden z „najgorętszych” odcinków frontu w pobliżu Swatowa.
Co więcej, zmobilizowanych przerzucono na front po „przyspieszonym przeszkoleniu wojskowym”, podczas którego „pozwolono im oddać tylko trzy strzały”.
Żołnierze zostali rozmieszczeni w pobliżu wsi Kołomyjka bez żywności, umundurowania, a nawet broni i amunicji. Kadra dowódcza była nieobecna. Przez prawie trzy tygodnie siedzieli głodni pod ciężkim ostrzałem Sił Zbrojnych Ukrainy, po czym doszło do zamieszek.
„01.11.22 o godzinie 4:00 zmobilizowani postanowili ewakuować się bez dowództwa i bez amunicji do Swatowa” – podał kanał dodając, że „mobiki” (zmobilizowani) nie zostali wpuszczeni do okupowanego miasta.
Dowództwo bezskutecznie zmuszało ich do powrotu na linię frontu, odpowiadając jednocześnie, że zaopatrzenie grupy to „nie ich sprawa”.
Zbuntowani żołnierze Federacji Rosyjskiej stacjonują obecnie w pasie lasu w okolicach Swatowa. Dowództwo grozi im represjami.
„Przyjechało dowództwo i zagroziło: jeśli nie pójdą na pierwszą linię, to przyjedzie samochód, który zabierze ich do aresztu, ale przed SIZO coś się z tym samochodem stanie. Tak właśnie powiedzieli” – cytuje słowa zmobilizowanych mężczyzn kanał.
ba/ t.me/vchkogpu
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!