Nie dalej jak wczoraj informowaliśmy w naszym serwisie („Zapomną jak smakuje kiełbasa”) o rosnących cenach hurtowych mięsa, co związane jest z jego małymi zapasami.
Dziś przychodzi nam nie tyle sprostować tę informację, ile przekazać inną, z której wynika coś zupełnie innego. Dodajmy, że obie ukazały się tego samego dnia, tj. 8 sierpnia.
Dyrektor wykonawczy Narodowego Stowarzyszenia Mięsnego Siergiej Juszyna oświadczył, że „półki rosyjskich magazynów uginają się od rodzimej produkcji mięsnej” i jej udział w sprzedaży detalicznej wynosi 98 procent.
Dodał, że wyroby drobiowe w 98% są pochodzenia krajowego, w świninie procent ten wynosi ponad 90 i „tylko w wołowinie udział importu to około 15%, lecz nie zagraża on bezpieczeństwu żywnościowemu.”
Wydaje się, że wypowiedź dyrektora Juszyna jest reakcją na słowa prezydenta Łukaszenki, który 7 sierpnia powiedział, że na rosyjskim rynku mięsnym panuje kryzys. „Jest powszechnie wiadomym, że produkty mięsne w Rosji mocno podrożeją z powodu wzrostu cen surowca. To oznacza, że w Rosji nie ma mięsa.” Po wypowiedzeniu tych gorzkich słów Łukaszenka uspokoił Rosjan mówiąc, że Białoruś pomoże wyrównać deficyt.
Adam Bukowski
1 komentarz
ktos
10 sierpnia 2018 o 10:45Ale dlaczego? Wszystko sie zgadza… jak mamy w calym sklepie 10 nozek kurczaka z czego 9 jest z Rosji to mozemy dumnie mowic ze 90% kurczaka jest rodzimej produkcji… to ze jest go za malo to inna sprawa.