Mimo, że Islandzkie Narodowe Centrum Meteorologiczne odwołało najwyższy, czerwony alert dla transportu lotniczego, europejskie media wciąż obawiają się wybuchu wulkanu.
Na pewno to pamiętacie: europejscy (i nie tylko) przywódcy polityczni nie zdołali dotrzeć po katastrofie smoleńskiej na pogrzeb śp. Lecha Kaczyńskiego z powodu wybuchu Eyjafjallajokull, który sparaliżował ruch lotniczy nad kontynentem europejskim.
Podczas monitorowania lodowca Dyngjujökull, pod którym znajduje się teraz „tykająca bomba”, naukowcy dostrzegli „liczne pęknięcia i kotliny”. Według nich nie są to „dobre znaki”.
Wulkan znajduje się na głównej trasie lotu z Wielkiej Brytanii do Ameryki Północnej. Jeśli nastąpiłby wybuch, wystrzelony w górę popiół doprowadziłby do paraliżu komunikacyjnego – informował kilka dni temu portal tvn24.pl.
W 2010 roku Angela Merkel i Barack Obama odwołali swój udział w uroczystościach pogrzebowych polskiej pary prezydenckiej w Krakowie po tragedii smoleńskiej. Dołączyli do listy 15 innych państwowych delegacji, które nie przybyły z powodu chmury wulkanicznej nad Europą. Winna była chmura pyłu wulkanicznego z islandzkiego wulkanu, która przykryła Europę, doprowadzając do zamknięcia przestrzeni powietrznej wielu krajów, w tym Polski.
Oprócz przywódców Niemiec i USA, do Krakowa nie przyjechali m.in: król Juan Carlos i premier Jose Louis Zapatero z Hiszpanii, prezydent Mary McAleese z Irlandii, książę Walii Karol z Wielkiej Brytanii, premier Stephen Harper z Kanady, król Karol XVI Gustaw ze Szwecji, prezydent Tarja Halonen z Finlandii, oraz książę Albert II z księstwa Monako.
Swoją obecność w uroczystościach pogrzebowych odwołali też: prezydent Macedonii Gjorge Iwanow, minister spraw zagranicznych Indii S.M. Krishna, przewodniczący Parlamentu Japońskiego Eda Satsuki, premier Korei Płd. Chung Unchan, minister spraw zagranicznych Meksyku Patricia Espinoza Cantalleno, gubernator generalny Nowej Zelandii Anand Satyanand, minister obrony Pakistanu Ahmad Chaudhry Mukhtar, egipski minister ds. współpracy międzynarodowej Aboulanga Fayza.
Pierwotnie przyjazd na uroczystości zapowiedzieli przedstawiciele 98 państw: 69 delegacji państwowych i 29 ambasadorów.
Doleciał wtedy, mimo „chmury” – nota bene z USA – samolot prezydenta Gruzji (przez Rzym.)
Ot, taka ciekawostka w trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się świat po agresji Rosji na Ukrainę. Ciekawe czy i tym razem gdzieś „nie doleci”…
Kresy24.pl
3 komentarzy
Marzenna Tołwińska-Woźniak
28 sierpnia 2014 o 18:27Czy to nie była broń atmosferyczna Putina w 2010 oczywiście:D
Marek Żołędowski
28 sierpnia 2014 o 19:06przyjaciela poznaję się w nieszczęściu…
Jerzy Hyska
28 sierpnia 2014 o 19:12Honorowe wyjście ma jeszcze Putin . Może się (go) zastrzelić. ………..