Nowa eskalacja działań wojennych w Donbasie czy otwarta wojna z Ukrainą? To zależy od decyzji, jakie zapadną na Kremlu. Największy wpływ ma na nie zachowanie Zachodu, z Berlinem i Waszyngtonem na czele.
Lokalna wojna w Donbasie może przekształcić się w wojnę na dużo większą skalę: wojnę Rosji z Ukrainą, z dużym ryzykiem wciągnięcia w nią kolejnych państw, z Mołdawią i Białorusią na czele. Takiego scenariusza nie da się wykluczyć – pisze Czesław Kosior w materiale Ośrodka Analiz Strategicznych i przedstawia trzy warianty rosyjskiej ofensywy.
Pierwszy to przebicie się na Krym i połączenie półwyspu z okupowanym Donbasem i rosyjskim obwodem rostowskim biegnącym wzdłuż Morza Azowskiego lądowym korytarzem. Wariant drugi to rozszerzenie pierwszego. Marsz dalej na zachód, aż po Odessę i Naddniestrze (odepchnięcie Ukrainy od morza). Wariant trzeci to zajęcie całej lewobrzeżnej Ukrainy – w przeciwieństwie do dwóch pierwszych, jedynie na krótki czas (brak potencjału, by okupować tak wielki obszar, na dodatek w większości nastawiony wrogo).
Potencjalne kierunki uderzeń to, poczynając od północy: Czernihów i Kijów (zgrupowanie sił FR w obwodzie briańskim), Sumy i Charków (z obwodów kurskiego i biełgorodzkiego), Mariupol (z obwodu rostowskiego), Mariupol, Charków, Dniepropietrowsk (z okupowanego Donbasu), Mariupol, Odessa, Chersoń (z Krymu), Odessa (z Naddniestrza).
Lądowej ofensywie na wymienionych kierunkach (zapewne części z nich jednocześnie) towarzyszyłoby uderzenie i próba sparaliżowania sił ukraińskich na prawym brzegu Dniepru. Celem uderzenia lotnictwa, artylerii i sił rakietowych byłyby nie tylko zgrupowania wojskowe, ale też infrastruktura komunikacyjna w głębi kraju. Do tego dodać można dywersyjne działania na pograniczu z Białorusią.
Szybkie rozbicie przeciwnika na lewym brzegu Dniepru byłoby łatwiejsze, gdyby zajęto kluczowe przeprawy przez rzekę lub przynajmniej je zablokowano na pewien czas (akty sabotażu). Rosjanie mogą do tego wykorzystać specnaz i spadochroniarzy. Rosyjskie Wojska Powietrzno-Desantowe od ponad roku systematycznie ćwiczą zajmowanie wrogich lotnisk jako przyczółków do prowadzenia ofensywy.
Ujawniony przez ukraińskich hakerów rzekomy plan inwazji Rosji („specjalna operacja Grupy Północ”), niezależnie od swej wagi (zapewne to jeden ze scenariuszy rozważanych po rosyjskiej stronie), nie zaskakuje i w kontekście wspomnianych wyżej uwarunkowań, jest bardzo przewidywalny. Według niego, rosyjskie jednostki, głównie z Zachodniego Okręgu Wojskowego, wzmocnione posiłkami z Centralnego Okręgu Wojskowego, najeżdżają wschodnią Ukrainę, przełamując opór na lądzie i całkowicie opanowując przestrzeń powietrzną. Rosjanie mieliby dotrzeć do Dniepru w ciągu maksymalnie 14 dni. Wspomniany scenariusz mówi jedynie o północnej części teatru działań (od Donbasu do Białorusi). Można jedynie zakładać, że analogicznie siły rosyjskie w Donbasie, obwodzie rostowskim i na Krymie (gł. jednostki Południowego Okręgu Wojskowego) też nacierałyby w celu oparcia linii frontu na dolnym brzegu Dniepru (plus ewentualnie atak na Odessę – np. z wykorzystaniem desantu morskiego i dywersji z Naddniestrza).
Istotnym elementem inwazji byłaby aktywność grup dywersyjnych, które także obecnie atakują w różnych punktach kraju, co jest możliwe dzięki wciąż silnej agenturze rosyjskiej na Ukrainie. Sabotaż utrudniający ruchy sił ukraińskich i terroryzm wywołujący panikę wśród ludności cywilnej miałyby znacznie ułatwić postępy regularnych wojsk rosyjskich.
Rosyjskie wojska mają potencjał, by stosunkowo szybko zająć duże obszary Ukrainy, ale nie taki, by okupować je przez dłuższy czas. Już nawet stworzenie korytarza na Krym, a więc najbardziej minimalistyczny scenariusz, oznacza wydłużenie linii komunikacyjnych i narażenie na uderzenie bardzo długiej i nie mającej geograficznych barier flanki sił rosyjskich. Co dopiero mówić w przypadku zajęcia całej lewobrzeżnej Ukrainy. Rosjanie muszą się liczyć z bardzo dużymi stratami.
W otwartym starciu Ukraińcy mają nikłe szanse, ale nieduże rozproszone oddziały wojska i Gwardii Narodowej na tyłach nacierającego wroga to poważny problem dla Rosjan. Którym nie sprzyjałaby lokalna ludność – w przeciwieństwie do Donbasu (częściowo), o Krymie nie wspominając. Tym bardziej, że otwarta wojna wzmocni antyrosyjskie nastroje na Ukrainie. (WIĘCEJ: Czesław Kosior, Scenariusze wojny na Ukrainie)
Kresy24.pl/oaspl.org
16 komentarzy
Gnom
2 lipca 2015 o 13:05Oby Mordor połamał sobie kły i pazury na tryzubie.
Jean
2 lipca 2015 o 13:32Jeśli Rosjanie mieliby uderzyć z czterech kierunków to mają przeciwko sobie broniące się oddziału ukraińskie przy maksymalnej mobilizacji około 400 tys. żołnierzy. Okopana armia ukraińska podzielona na 4 formacje po 100 tys. żołnierzy przy wsparciu artylerii, czołgów i obrony przeciwlotniczej byłaby trudnym orzechem do zgryzienia dla nacierających Rosjan. Wtedy każda rosyjska atakująca formacja musiałaby mieć kilkukrotną przewagę nad broniącymi się. Myślę, że jest całkowicie nierealne by Rosjanie rzucili na Ukrainę przy tym założeniu czterokrotnie większą siłę (warunek minimalny powodzenia ataku), czyli 1 mln 600 tys żołnierzy, to absurd. realna siła rzucona na Ukrainę to 200 tys. W Afganistanie Rosjanie rzucili armię 600 tys., teraz nie stać ich nawet na zbliżenie się do tej liczby. Ten zdemaskowany ostatnio plan inwazji na Ukrainę zakładał bodajże użycie 40 tys. żołnierzy i 350 czołgów. To nie armia zdobywców ale formacja partyzancko-dywersyjna.
hmm
2 lipca 2015 o 14:16Ale pewnie Putin sobie zadaje jakie beda działania odwotowe Ukrainy. Może to być np taki scenariusz:
1. zniszczenie gazociągu North Stream
2. zniszczenie wszystkich gazociągów i ropociągów dosyłowych do europy zachodniej i do państw azjatyckich
3. zniszczenie linii kolejowej transyberyjskiej
4. Okresowe niszczenie wazniejszych linii energetycznych na terenie Rosji
5. Okresowe niszczenie infrastruktury mostowej
6. Okresowe podpalenia przestrzeni syberyjskiej
itd
Aż do upadku Wielkiej i Prekrasnej … niech się mały kurdupel lepiej dobrze zastanowi
Łzy Matki
2 lipca 2015 o 14:58dziś na A4 dwa całe czarne vany z namalowanymi insygniami banderyzmu. Jak je wpuszczono do kraju?
rassijskoj mir
2 lipca 2015 o 21:35te ujek-to twoi kuzyni byli!!!
Jean
2 lipca 2015 o 15:00Artykuł jest o tyle tendencyjny (także artykuł źródłowy), że pomija w ogóle potencjał armii ukraińskiej, która przechodzi bardzo dynamiczne zmiany. Tak jakby Ukraińcy byli niemal bezbronni. Nie ma liczb ile liczy wojsko ukraińskiej, ile i jakiej jakości ma uzbrojenie, ile miesięcznie sprzętu zasila armię. A fakty są takie, że oprócz ponencjału mobilizacyjnego 400 tys., może więcej, armia ukraińska ma 1 100 czołgów, silną artylerię i silną obronę przeciwlotniczą. Intensywnie remontuje wszystko co można wyremontować i wcielić do armii. Proszę więc o rzetelną analizę drugiej strony.
tagore
2 lipca 2015 o 16:11Realnie Ukraina ma w linii najwyżej 100 tyś żołnierzy co daje Rosji szansę na złapanie linii Dniepru w dwa tygodnie, jeśli zniszczą Ukraińską OPL i nie będzie interwencji lotnictwa USA.
miki
2 lipca 2015 o 17:32Ja myslę że interwencja sił lotniczych NATO miałaby wówczas miejsce, z zastrzeżeniem że samoloty byłyby bez znaków rozpoznawczych zaś w mediach padłoby zapewnienie że to nie są samoloty NATO i można sobie takie łatwo kupić na czarnym rynku:)
Kazimierz S
3 lipca 2015 o 17:40W tydzień. A nawet w dwa – trzy dni.
Jean
2 lipca 2015 o 19:15Armię podzielono na cztery obszary operacyjne (Wschód, Zachód, Północ i Południe), by być gotowym do odparcia inwazji rosyjskiej na całym obszarze państwa. Liczy ona 24 duże jednostki wojskowe (głównie brygady), kolejne 5-6 jest w fazie organizacji, zaś dalsze 4-5 w planowaniu. Pod koniec ub.r. powołano Dowództwo Operacji Specjalnych jako odrębny rodzaj sił zbrojnych. Osobna struktura to dowództwo ATO – operacji antyterrorystycznej w Donbasie.
Siły zbrojne Ukrainy zwiększono do 250 tys. żołnierzy. Plan mobilizacji został wykonany niemal w 100 proc.
Armię ukraińską wspomaga blisko 60. tys. żołnierzy Gwardii Narodowej i niemal tyle samo funkcjonariuszy straży granicznej. Kilkanaście tysięcy żołnierzy liczą formacje ochotnicze w strukturze MSW i ministerstwa obrony. Łącznie zatem pod bronią znajduje się 360-380 tys. osób. Powstaje też armia rezerwowa, która docelowo ma liczyć 100 tys. żołnierzy. Więc maksymalnie pod bronią może stanąć niemal 500 tys. żołnierzy.
Na wyposażeniu armii ukraińskiej oraz innych formacji znajduje się obecnie ponad 1,1 tys. czołgów, blisko 1 tys. transporterów opancerzonych, 130 wyrzutni rakietowych różnych klas i wielka liczba artylerii. W większości to sprzęt ustępujący najnowszej broni rosyjskiej, choć kilka produkcji (jak czołg Opłot-M czy transporter opancerzony BTR-4 Bucefał) spełnia najwyższe wymogi.
Ukraina posiada dodatkowo ogromne zapasy ciężkiego sprzętu z czasów sowieckich, ale jedynie część nadaje się do użycia. Np. w charkowskiej fabryce czołgów na placu stoi 500 maszyn, lecz ich przestarzałe oprzyrządowanie sprawia, że w warunkach bojowych stałyby się dla załóg jeżdżącymi trumnami – nadają się więc jedynie do tego, by je okopać na linii frontu i traktować jako działa artyleryjskie.
Wojna w Donbasie to działania lądowe. We wrześniu w Mińsku Putin wymusił na Poroszence rezygnację z użycia lotnictwa oraz wycofanie broni przeciwlotniczej. Lotnictwo ukraińskie jest kilkakrotnie słabsze niż rosyjskie i nieporównanie słabiej wyposażone. Dysproporcje po części niweluje niezła obrona przeciwlotnicza Ukraińców, stąd obawa Kremla przed użyciem samolotów i helikopterów.
Rosjanie mieli wszelkie możliwości, by pod Debalcewem zamknąć kocioł: geograficzne, taktyczne i ogniowe – ocenił przewodniczący komisji obrony narodowej parlamentu ukraińskiego Serhij Paszyński. – Zaciekłe walki trwały przez dwa tygodnie, a gdy przyszedł rozkaz wycofania się ukraińskich oddziałów, wszyscy wyszli w sposób zorganizowany. To dowodzi, że to już jest inna armia. Niedostatecznie uzbrojona i nie do końca zorganizowana, lecz jakościowo inna.
Ukraina w konfrontacji z Rosją nie stoi więc na całkowicie straconych pozycjach. Ważne jest jednak, by w końcu otrzymała broń śmiercionośną od Zachodu, bo w tej sprawie racja stoi po stronie dowódców ukraińskich, którzy proszą o dozbrojenie. Argumentują, że dostawy nowoczesnej broni dla Ukraińców zwielokrotnią koszty wojny na tyle, że Putinowi przejdzie ochota do prowadzenia inwazji na wielką skalę. Że „inteligentna” broń zmniejsza, a nie zwiększa liczbę ofiar wśród ludności cywilnej, co potwierdzają wojny prowadzone przez armie zachodnie i siły zbrojne Izraela.
W lutym Ukraina zawarła porozumienie z ZEA na dostawę śmiercionośnego sprzętu wojskowego. Jeśli wspomnieć, że Arabowie mają sprzęt amerykański to można się domyśleć że to co Ukraińcy potrzebują na dozbrojenie, dostaną. Tutaj czas działa na ich korzyść.
rassijskoj mir
2 lipca 2015 o 21:37jest kasa -jest towar!!
olek
5 lipca 2015 o 17:43ta mobilizacja to łapanka rekruta w kamasze jako mięso armatnie. Ludność ze wschodnich obwodow od Charkowa po Odessę jest nastawiona prorosyjsko .To tereny dawnej guberni Noworosji ,którą bolszewik Lenin przylonczyl do tworzonej przez siebie USRR.Nacjonaliści prą do wywołania i wciągnięcia do wojny Rosji na Ukrainie .Wiedzą dobrze,że czas pracuje na ich niekorzyść .Zaciskanie pasa ludiom i bnkructwo państwa doprowadzi do tego,że sami Ukraińcy ich rozgonia.Kreml doskonale zdaje sobie sprawę z tego.Rosjanie szybko się nauczyli od swoich zachodnich nauczycieli jak doprowadzać państwa do parteru i rozwałki bez użycia wojska. Natomiast gdyby doszlo naprawdę co do czego wojska Rosyjskie są w stanie stanąć na donie w niecały tydzień .Natomiast te przeprawy przez Don zostaly by zniszczone w pierwszych godzinach operacji.Rosja posiada do tego odpowiednie środki.Prowadzone w ostatnich miesiącach ćwiczenia pokazały,że są w stanie w ciągu niespełna doby przerzucić w rejony wyjściowe 100 tyś wojska wraz ze sprętem.O tym media zachodnie nie chcą pisać ,ale analitycy NATO pilnie obserwują te ćwiczenia .
Vandal
3 lipca 2015 o 00:51Mysle ze, ruskim bardziej zalezy na pelnej destabilizacji ukrainy niz wojnie na plena skale.
natomiast zajecie poludniowo zachodniej ukrainy od Doniecka po Naddniestrze jest bardzo prawdopodobne, ( duze znaczenie strategiczne)
Czy armia ukrainska byla by w stanie odeprzec pelny atak armi ruskiej?
Od czasow IIWS, dominacja w powietrzu jest najwazniejsza,dlatego pierwszym zadaniem bylo by zniszczenie obrony przeciwlotniczej ukrainy,
Przy pelnej dominacji ruskich w powietrzu ukraincy nie mieli by szans.
Z ekonomicznego zas punku widzenia taka wojna byla by dla ruskich katastrofa.(nowe sankcje+koszty prowadzenia wojny)
Jean
3 lipca 2015 o 10:55Siły powietrzne FR to ok. 1425 samolotów myśliwskich i szturmowych vs ok 95 myśliwskich i szturmowych Ukrainy. Przewaga jest więc niemal 10:1. Inna sprawa, że FR na pewno nie rzuci na Ukrainę całego swojego wojskowego potencjału, tylko mniejszą część, więc przewaga nie będzie aż tak miażdżąca, a na pewno nie taka by Ukraincy nie mogli się skutecznie bronić. Im więcej czasu Ukraina zyska tym lepiej na lepsze przygotowanie się do obrony, wzmocnienie potencjału obronnego na ile się tylko da.
Jean
3 lipca 2015 o 11:03Przewaga 15:1
Jean
3 lipca 2015 o 12:36Szkoda, że Ukraina nie produkuje samolotów bojowych, tylko transportowe w zakładach Antonowa, oraz silniki do śmigłowców w zakładach Motor Sicz. Wzmocnienie potencjału lotniczego to tylko przywrócenie tych maszyn które da się wyremontować, albo kupno jakichś nowszych Su-27 czy Mig-29 w krajach afrykańskich.