Wśród kilku bitew znanych jako „polskie Termopile” starcie pod Hodowem zajmuje bez wątpienia czołowe miejsce. 321 lat temu, 11 czerwca 1694 roku w okolicy wsi Hodów 400 naszych rodaków przeciwstawiło się 40-tysięcznej armii Tatarów.
Husarz kopije jeno co swe złoży
Niejeden na szpil zostaje wetchniony,
Co ich nie tylko zamiesza, lecz strwoży,
Sztych nieuchronny i nie odłożony,
Bo kogo trafi, tyrańsko się sroży
Biorący czasem i po dwie persony,
A drudzy pierzchną tak skwapliwym tropem,
Jak muchy przykrym sobie przed ukropem.
Wespazjan Kochowski (1633–1700)
O bohaterskim czynie husarii Rzeczypospolitej świadczy już sama proporcja walczących: 1:100. Połowa Polaków pozostała już na zawsze na polu walki, część wskutek odniesionych ran krótko tylko cieszyła się zwycięstwem i tylko nielicznym los pozwolił do samego końca życia dawać współczesnym, w tym także dzieciom i wnukom, świadectwo o bohaterskim czynie zbrojnym.
Ówczesna Europa żywo komentowała podobne wydarzenia. Bitwa zrodziła również różne romantyczne plotki, które krążyły po wszystkich dworach królewskich, hiperbolizujące wydarzenie. Przy czym ani w Paryżu, ani w Londynie nikt do końca nie miał pojęcia, gdzie właściwie owo wydarzenie miało miejsce.
Wzmiankę o Hodowie zawartą w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego przytoczę na końcu niniejszego artykułu. Niestety, ówczesna informacja o tym sławnym miejscu nie odzwierciedla ducha rycerskiej epoki.
Obecnie Hodów nazywa się Hodiw. Jest to wioska w rejonie zborowskim, na granicy obwodu tarnopolskiego i lwowskiego. Kazimierz Sarnecki jest jednym z tych, którzy pozostawili dla historii opis tamtej bitwy. Jego „Pamiętniki z czasów Jana Sobieskiego” w opracowaniu Janusza Wolińskiego zostały ostatnio wydane w 2004 roku. Jest to dzieło, którego treść znają jednak tylko nieliczni historycy. A szkoda, bo zawiera ono nie tylko wiele cennych informacji, ale także fakty, w które trudno dziś uwierzyć.
Historycy są zdania, że Tatarów było pod Hodowem ponad 40 tysięcy. Jednak ponieważ bitwa ta od początku była owiana legendą, współcześni w rozmowach zwiększali ową liczbę trzy, a nawet czterokrotnie. I nawet sam król Jan III Sobieski, fundując pomnik na polu bitwy nakazał po łacinie napisać:
„Bogu Najwyższemu na chwałę, potomności na pamiątkę, bohaterom polskim na przykład, wrogom ojczyzny na hańbę, wzniósł mnie najjaśniejszy Jan III Sobieski, król Polski, na tym miejscu, na którym Polacy pod wodzem Zahorowskim, osaczeni w płotach, odparli 70 000 Tatarów, z wielką klęską nieprzyjaciół, a swoich żadną. Dnia 5 czerwca 1694 roku”.
Pomnik zachował się do dziś. Z okazji 320 rocznicy bitwy został odnowiony pod patronatem polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. I choć data bitwy i liczba Tatarów w napisie nie do końca odpowiadają prawdzie historycznej to najważniejsze, że pomnik przetrwał.
Pod koniec wiosny 1694 roku Tatarzy Gazy Gireja ruszyli w pochód na tereny Rzeczypospolitej. Dokonywali grabieży i brali w jasyr miejscową ludność. Jednym z miast na ich drodze był Kamieniec, pod którym, według przekazów, udało im się zdobyć wozy z dobrem miejscowej szlachty.
Ludność była przerażona. Dostanie się w tatarski jasyr oznaczało głód, bicie, gwałty i ciężką niewolniczą pracę. Za każde nieposłuszeństwo – zabijano. Cały szlak najazdu Tatarów to szlak walk i potyczek nie tylko z miejscową ludnością, ale także z oddziałami polskiej husarii. Do pierwszej większej bitwy doszło właśnie pod Hodowem. Jak wspomina Kazimierz Sarnecki:
„(…) rozumiejąc, że się z zagonem potykają, wsiedli zaraz na ich przednią straż, z którą się mężnie starłszy i murzów dwóch z między nich wziąwszy, ze wszystkich stron od tłumów tatarskich ogarnieni zostali. Nie widząc zatem inszego sposobu, do wsi Hadowa ustępowali”.
W tym starciu został wzięty do niewoli Mikołaj Tyszkowski, dowódca Szańca Panny Maryi. Wkrótce został wykupiony z niewoli i kontynuował walkę z nieprzyjacielem. Szańce Tyszkowskiego wchodziły do siedmiu chorągwi, które broniły Hodowa. Oprócz jego żołnierzy walkę toczyli także husarzy z Okopów Świętej Trójcy, którymi dowodził Konstanty Zahorowski.
Tatarski ostrzał z łuków był tak silny, że po ich wycofaniu się wroga nazbierano kilka wozów strzał, nie liczących tych połamanych. Kiedy Polakom skończyły się kule, używali tych strzał, ładując je do broni palnej. Bohaterska obrona Hodowa wywarła na intruzach tak mocne wrażenie, że zaczęli się wycofywać. Dla Tatarów była to całkowita kompromitacja.
Pierwsze chwile walki okupione zostały przez Polaków krwią trzynastu towarzyszy. Liczba poległych pocztowych nie jest znana. Jednak liczba zabitych po polskiej stronie wzrosła potem do kilkuset – żołnierze umierali wskutek ran i doznanych obrażeń. Wśród zmarłych w pierwszych dniach walki był także dowódca Konstanty Zahorowski.
Niestety, nie jest znana liczba zabitych po stronie tatarskiej. Jednak zgodnie z przekazem był ich nie jeden tysiąc. Ostatecznie bitwa pod Hodowem zakończyła się wykupieniem z niewoli Tyszkowskiego i postawieniem na polu walki wspomnianego wyżej pomnika, który stoi do dziś.
W Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego, który został wydany pod redakcją Filipa Sulimierskiego (Warszawa, 1880 r.), t. 3, str. 87 znajdujemy taki oto opis miejscowości Hodów:
„Hodów (z Józefówka), pow. złoczowski, o 5 km na wschód od Pomorzan, przestrzeń posiadł. większej 1744 m., w tem lasu 713 m.; włościanie 2503 m. a. m. ludność 1175, w tem rzymsk.-kat. 59, gr.-kat. 960, reszta Izraelici. Sad pow. Złoczów, rzym.-kat. parafia i urząd pocztowy Pomorzany, gr.-kat. parafia w miejscu, należąca do dekanatu złoczowskiego diecezji lwowskiej, szkoła etatowa o 1 nauczycielu należąca do rady szkol. okręg. w Złoczowie, kasa pożyczkowa z funduszem 311 zł. a. w.
Włość ta pamiętna jest w dziejach kraju nadzwyczajnem męstwem małego oddziału polskiego wojska i poniesionej klęski przez Tatarów w r. 1694, którą uwieczniają gęste mogiły wznoszące się na pobojowisku a w samej wsi na wzgórzu wśród włościańskiego ogrodu, pomnik kamienny w kształcie piramidy z żelaznym krzyżem u góry, postawiony przez króla Jana Sobieskiego.
Mianowicie w roku 1694 wpadła zgraja Tatarów na Ruś i rozniosła śmierć i pożogę aż pod Złoczów. Mały oddział polskiego wojska, liczący tylko 600 jeźdźców pod dowództwom pułkowników Zahorowskiego i Tyszkowskiego, został od armii het. Jabłonowskiego odcięty, i był już za stracony poczytany.
Z orężem w ręku torowała sobie atoli ta mała garstka Polaków drogę od Dniestru przez tłumy licznego nieprzyjaciela aż do Pomorzan, w celu złączenia się z hetmanem pod Lwowem, gdy oto około włości Hodowa od dziczy tatarskiej została obskoczona.
Strudzeni rycerze szykują się pomiędzy rowy i zarosła do boju, przedsięwziąwszy bronić się do ostatniego. Ze wszystkich stron walą się na nich tłumy Tatarów, którym jednak ci nadzwyczajny dają opór. Po bohaterskiej walce proponuje im Tatarzyn, aby zaniechali niepodobnej obrony, a raczej poddali się: „My czekamy śmierci” była to jedyna odpowiedź.
Dowódca Tatarów rozkazał więc nowy atak, lecz ta mała garstka szerzy śród nich nowe zniszczenie. Za zbliżeniem się nocy odstąpił na koniec nieprzyjaciel swojego zamiaru, czem oblężeni ośmieleni puścili się za nimi w pogoń, i jeszcze wiele szkody im narobili.
Ten pamiętny dzień tak nierównej walki, która bez piechoty, bez dział i bez zabezpieczających wałów wypadła na stronę słabszych, jest podobny do walki pod Termopylami; albowiem i tu mała garstka swojem poświęceniem się i męstwem uratowała tysiącom ziomków życie i wolność. Spólczesny Franciszek Puławski pisze:
„Gdy 1695 r. najechali Tatarzy kraje ruskie, przerzynając się Jan Zahorowski i Tyszkowski w 600 towarzyszów przez chmary pogaństwa, obskoczeni w Hodowie, odpierali spoza płotów i z parowów gwałtownie nacierających nieprzyjaciół. Wezwani do poddania się, odpowiedzieli: myśmy po śmierć w te wąwozy przyszli. Po 6-godzinnej walce, cofnęli się najezdnicy; blisko 4.000 Tatarów na placu było, od tak małej garści ludzi naszych; zabitych zaraz Tatarowie w chałupach palili. Naszych 13 zabito, ale nie było żadnego, żeby nie miał kilku postrzałów. Tak wszechmocność Boska, cnota nie liczba męstwu polskiemu, dla zaszczytu wiary i narodu chrześcijańskiego, insultom pogańskim odpór dać mogła”.
Na powyżej wspomnianym pomniku jest opis czytelny stoczonej bitwy, a w miejscowej cerkwi przechowuje się ewangelia z takowym na brzegach opisem:
„Praesens inscriptio exarata reperitur in colono in medio villae Hodow stante, haud procula a nemore Hodowczyk vocitato, unde et villa Hodow suam denominationem ducit, in memoriam ut infra, D.O.M. ad gloriam, posteritati ad majorem, Polonis heroibus ad exemplum, hostibus patriae ad ignominiam, erexit me seren. Joannes III Sobieski rex. Pol. in loco hoc, in quo soli Poloni duce Zahoroscio, septuaginta milia Tartarorum, intra septa occlusi, represserunt cum ingenti clade hostium, suorum nullo die 5 junii 1694. In hac pugna dux preafatus Zahorowski sagitta vulneratus a Tartaro, in spatio 3 dierum fatis concessit et in caemetario Pomorzanensi ad S. Trinitatem rit. lat., sepultus est, ad cujus memoriam tam praeclarorum gestorum, temerata mater, tune temporis possesor Pomorzanensis, propiis sumptibus curavit a seren, rege Joanne III Sobieski, hanc columnam erigi”.
Majątek ten należący przedtem do Sobieskich został własnością Kulczyckich. Honorata z Kulczyckich wniosła go w posagu w dom Głowackich; przez Władysława Głowackiego, sprzedany został Mojżeszowi Parnesowi izraelicie, od którego w roku 1879 nabył go Stanisław hr. Potocki, właściciel Brzeżan i Pomorzan, i przyłączył go napowrót do klucza pomorzańskiego.
Przy czym najczęściej – także z ust Polaków, którzy w niej walczyli – padała liczba 40 000. Taką też wielkością operował król Jan III Sobieski, gdy 4 sierpnia 1694 roku opowiadał o tej bitwie Mikołajowi Złotnickiemu. W tej samej rozmowie padła informacja: „naszych czterystu ludzi, którzy tak mężnie i walecznie 40 m. (czyli 40 000) ordy obronili się”.
Chwała polskim bohaterom!
Opracował: dr Jan Matkowski
Źródło: kwartalnik Krynica
3 komentarzy
MiraS
13 lipca 2015 o 16:33I tak trzymać !
rene
14 września 2015 o 14:18Patriotyczne historyjki mile widziane .
polskadogorynogami
13 maja 2016 o 08:04Przez 500 lat I RP nie potrafiła sobie z Tatarami poradzić! Porządek zrobiła dopiero caryca Katarzyna. Z nami Polakami jest coś nie tak! Nie wykorzystana bitwa pod Grunwaldem, Nie wykorzystany Hołd Pruski, nie wykorzystana bitwa pod Kłuszynem, Beresteczkiem i wiele innych bitew.