Lider Prawego Sektora zapowiedział potrzebę „zresetowania całego systemu władzy” na Ukrainie i konieczność odsunięcia od władzy Petro Poroszenki, który – jak powiedział na briefingu transmitowanym przez TV 112.Ukraina – „jest nie na swoim miejscu”.
Protesty przeciwko władzom w Kijowie sprawiły, że samozwańczy lider rosyjskich separatystów DNR Aleksandr Zacharczenko zaczął doceniać Prawy Sektor i jego lidera.
– Podniósł głowę Prawy Sektor i powiedział: „Precz z Poroszenką”. I pierwszy raz zacząłem go cenić. Szanuję ich za dwie rzeczy: kiedy rozprawili się z gejami w Kijowie i kiedy podjęli próbę usunięcia Poroszenki – oświadczył cytowany przez LifeNews Zacharczenko w sobotę na konferencji prasowej.
Ten „szacunek” jest z punktu widzenia interesu Moskwy i rosyjskich separatystów w Donbasie uzasadniony. Lider Prawego Sektora wzywa do żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej, SBU, jednostek MSW i Straży Granicznej do niewykonania rozkazów władz, a na jutro zapowiedział ogólnoukraiński wiec, który ma się rozpocząć w Kijowie, na Majdanie Niepodległośc o g. 19.
O tym, że Prawy Sektor może być narzędziem wykorzystywanym przez Rosję, bo to ona odnosi najwięcej korzyści z jego działań, mówiło się na Ukrainie od dawna. Teraz, kiedy otworzył na Zakarpaciu „drugi front” wojny, te głosy nasiliły się.
Krytycy ugrupowania Jarosza przypominają, że podczas ubiegłorocznych krwawych starć na Majdanie w lutym żaden przedstawiciel Prawego Sektora nie zginął, a 20 lutego 2014 roku – najkrwawszym dniu kijowskiej rewolucji, kiedy na skutek strzałów do bezbronnych cywili zginęło 100 osób, lider Prawego Sektora, który na Majdanie nie reprezentował żadnej siły politycznej, był z wizytą u Janukowycza. Potem temu zaprzeczał. Po co? – zastanawiała się już rok temu analityczka polityczna i historyczka Olga Popowycz.”Może tam są fanatycy przekonani do tego, co mówią. Ale wystarczyłyby jedna-dwie mądre głowy, żeby kontrolować Prawy Sektor tak, jak by chciała Moskwa” – mówiła Popowicz.
Przypomnijmy: o tym, że przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz był z wizytą u Janukowycza w najkrwawszym dniu starć w Kijowie, pisali m.in. dziennikarz Hromadske TV i tygodnika „Dzerkało Tyżnia”. Spotkanie trwało półtorej godziny. Potwierdził to zapis w księdze wejść i wyjść administracji prezydenta. 20 lutego Jarosz był pierwszym wpisanym do księgi gościem prezydenta. Tuż po nim Janukowycz przyjął ministra spraw zagranicznych Leonida Kożarę. Przyciśnięty do muru Dmytro Jarosz, który poczatkowo temu zaprzeczał, przyznał kilka dni później, że spotkał się z Janukowyczem: „ Ludzie z SBU przyszli i zaproponowali mnie i mojemu najbliższemu otoczeniu spotkanie w celu zaprzestania przelewu krwi. Pojechałem do administracji prezydenckiej” – powiedział Jarosz.
Kresy24.pl
8 komentarzy
Luki
20 lipca 2015 o 10:37Odsunąć PS od broni z frontu bo PS może oddać pozycje separatystom stalinowskim, zastąpic tych bandytów armią ukrainy
xmen
20 lipca 2015 o 12:49„stalinowscy” to nie, raczej typowo imperialiści.
observer48
20 lipca 2015 o 11:20Coś mi siię wydaje, że Poroszenko szybciej „zresetuje” Jarosza.
tagore
20 lipca 2015 o 11:40Ciekawa próba sił ,z Swobodą i Sadowym.
niech Prawy Sektor spada
20 lipca 2015 o 12:29Teraz już nie mam wątpliwości, że Prawy Sektor jest prokremlowski. Przecież separatysta Zacharczenko nigdy nie poparłyby nacjonalistycznego Jarosza.
Jarema
20 lipca 2015 o 16:43Może faktycznie neobanderowscy bandyci z ps są na usługach kremla ?
Kazmir
20 lipca 2015 o 21:20Nie może,a na pewno.
Moccus
20 lipca 2015 o 21:24Swołocz z Mordoru specjalizuje się w rozsadzaniu państw od środka, żeby zminimalizować swoje koszty podboju.
U nas też próbują to robić zakładając proruskie partie, tylko, że u nas nie znajdą tylu głupców ,co w innych państwach. Zbyt dobrze Polacy pamiętają „przyjaźń” polsko ruską, żeby jeszcze raz dobrowolnie wejść w to g…o.