Jeszcze bardziej zdziwiony jest Zachód, oprócz oczywiście Pentagonu. Odkrycie ukraińskiego dowództwa to dla Rosjan bardzo przykra niespodzianka.
Od dawna wiadomo, że rosyjskie bomby kierowane KAB to największa zmora ukraińskich wojsk na froncie. Tych naprowadzanych satelitarnie bomb o masie 500 i 1000 kg i zasięgu do 60 km Rosjanie odpalali z samolotów średnio 3 tys. miesięcznie, czyniąc nimi potworne spustoszenie.
Ukraińskie dowództwo ani nie było w stanie ich skutecznie strącać, ani przeciwstawić im niczego o porównywalnej sile rażenia. W końcu maja sytuacja zaczęła się jednak zmieniać. Okazało się bowiem, że o ile rosyjskie bomby nadal są zagrożeniem, to w ukraińskim arsenale „znaleziono nagle” amerykańskie precyzyjne bomby szybujące GBU-39 SDB.
To najmniejsze precyzyjne bomby używane przez siły zbrojne USA, wprowadzone na wyposażenie w 2006 roku i jak pisze Forbes, ukraińskie myśliwce nauczyły się już je zrzucać, stając się tym samym „myśliwcami bombardującymi”. W SDB-y (Small Diameter Bomb) można wyposażyć ok. 40-50 ukraińskich MiG-29 i być może także kilkadziesiąt Su-27, które jeszcze ocalały.
Do czasu przybycia F-16 i nawet potem nie zrównoważy to oczywiście w pełni miażdżącej przewagi Rosji w powietrzu, ale zawsze to już coś. „To fantastyczna wiadomość” – ocenia w Forbes fiński analityk Joni Askola. W sieci pojawiły się już zdjęcia ukraińskich MiG-ów z 6-ma takimi mini-bombami pod skrzydłami.
Plusem SDB-ów jest ich większy zasięg – 110 km, relatywnie niska cena – 40 tys. USD, większa precyzja i – paradoksalnie – mniejsza 130-kilogramowa masa z 23 kg ładunku wybuchowego. Jej specyficzny sposób działania powoduje bowiem zniszczenia porównywalne do ponad 900-kilogramowej „bomby tradycyjnej”. Po odpaleniu z samolotu dolatuje do celu naprowadzana satelitarnie, na własnych wysuwanych skrzydłach i przebija nawet 1,8 metra zbrojonego betonu.
Zła wiadomość jest natomiast taka, że tych SDB-ów Ukraina ma obecnie za mało i nigdzie ich nie kupi. Jedynym źródłem dostaw mogą być Amerykanie. Równolegle trwają jednak prace nad dodatkowym uzbrojeniem MiG-29 i Su-27 w amerykańskie bomby szybujące JDAM-ER i francuskie AASM o masie ok. 225 kg, choć mniejszym zasięgu do 65 km.
Francuzi obiecują dostawy 50 takich bomb miesięcznie, ile Amerykanie – nie wiadomo. Wg analityków nawet 1000, ale raczej kilkaset. „Rosja bombarduje Ukrainę nie dlatego, że ma więcej samolotów, ale dlatego, że produkuje o wiele więcej bomb” – przyznaje Forbes.
Natomiast dzięki SDB ukraińskie myśliwce będą teraz mogły robić dokładnie to, a nawet więcej, co robią rosyjskie bombowce: precyzyjnie odpalać po 6 bomb na raz (rosyjskie po 2-4) z dużej odległości (110 km vs. rosyjskie – 60 km), nie ryzykując przy tym, że same zostaną strącone.
Może to również Cię zainteresuje: Nadlatują F-16! „Zmiana balansu sił”
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!