Jak informowaliśmy tu, z okazji 1000 -lecia Brześciu nad Bugiem otwarto tam wystawę plakatów pt: „Cześć Brześć”. Autorami prac są polscy studenci Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach.
Pierwsze recenzje, które ukazały się tuż po otwarciu wystawy były doskonałe, a wernisaż okrzyknięto wydarzeniem miesiąca. Tymczasem jedna spośród 60 wystawionych w nadgranicznym mieście prac wywołała spory rezonans wśród białoruskich internautów.
To praca Joanny Ledworuch w stylu pop – artowym, przedstawiająca pomnik sowieckich obrońców twierdzy „Męstwo” – symbol Twierdzy w Brześciu. Dodajmy, że pomnik ten znalazł się w 2014 roku na liście „najbrzydszych pomników świata” według CNN.
Na plakacie Joanny Ledworuch bohater pomnika przedstawiony jest w jaskrawych kolorach, jako uśmiechnięty mężczyzna w okularach przeciwsłonecznych, robiący sobie selfie telefonem komórkowym.
„Plakaty zaprojektowane przez studentów ASP eksponują dziejową zmienność, kulturową mieszaninę, budującą przez stulecia tożsamość miasta. Granica białorusko-polska łączy bowiem oba nasze kraje splecione przez historię Polesia sięgającego daleko w głąb obu krajów, w jedną barwną opowieść. Te barwy nie zawsze były jasne i łatwe w odbiorze, ale zawsze więcej było rzeczy, które ludzi tu żyjących łączyły niż dzieliły” – tymi słowy opisują wystawę organizatorzy.
„Nie byłam w Brześciu, ale dużo googlowałem i konsultowałam się z wykładowcami. W poszukiwaniu inspiracji natknąłem się na zdjęcie tego pomnika. I postanowiłam go „ożywić”. Groźne oblicze obrońcy wydaje się być zatrważającym. Chciałam zaadaptować je do dzisiejszych czasów, w których często komunikujemy się za pomocą selfie w sieciach społecznościowych”- powiedziała portalowi natatnik.by o swojej pracy autorka.
Jednak wielu Internautów negatywnie postrzega to „zaadoptowanie” i krytykuje pracę. Pomiędzy tymi, którym plakat się podobał, a jego krytykami, rozpętała się wirtualna batalia. Okazuje się, że dla mieszkańców Brześcia, temat twierdzy to świętość.
„Niech ten „projektant” ponatrząsa się z obozów koncentracyjnych, których nie brakowało w Polsce, z ludobójstwa Żydów, z Wielkiego Głodu, albo nad zniszczoną Warszawą. Młodzi ludzie są w ogóle bezmyślni, nie chodzi nawet o politykę, ale o szacunek dla zmarłych i tematu wojny …”.
„Plakat jest super, ale pomimo całej mojej niechęci do sowietyzmu, ideologicznego patosu z obroną twierdzy i olbrzyma, jaki mamy w Memoriale, osobiście nie jestem też pewien, czy dworowanie z pamięci tych prostych radzieckich żołnierzy jest jednak właściwe”.
„Też mi się nie podobało. Pamięć o żołnierzach, którzy zginęli na wojnie jest rzeczą świętą, przynajmniej dla naszego regionu. Nawet mnie takie przedstawienie wydaje się nie na miejscu”.
„Niechby tak radośnie krzyże na Kuropatach namalowała”.
„Jak by nie było, to pomnik ludzi poległych. Ci, którzy uważają to za zabawne, nie byliby zadowoleni, gdyby zrobiono coś podobnego z pomnika starego człowieka w Chatyni tylko dlatego, że wygląda tragicznie. Albo gdyby namalowali w takiej konwencji krzyże na Kuropatach i podpisali: Hej, 70 lat Kuropat!”, mówi specjalistka od reklamy Julia Laszkiewicz w komentarzu dla portalu.
Jej zdaniem, sprawa nie wygląda najlepiej również z uwagi na fakt, że autorką plakatu nie jest Białorusin ale Polka.
Inaczej do sprawy podchodzi projektant, posługujący się pseudonimem Wiecier Mechaniczny.
„Nie będę komentował pracy – to już sprawa autora. Sam pomysł uważam za dobry. Myślę, że jest całkiem do przyjęcia. Nie ma takiej twórczości, która zadowoliłaby wszystkich. Sztuka musi przyciągać uwagę. I nie widzę żadnej różnicy, czy to Polka jest autorką pracy czy Białorusin”.
Twierdzenia oburzonych mieszkańców Brześcia są według projektanta naciągane.
„Nie widzę tu niczego złego. Czy ona mówiła, że to niegodne zwycięstwo? Nie rozumiem, kto dostrzega w tym katastrofę?”.
Wiecier Mechaniczny sprawę podsumowuje krótko: sam w sobie spór wokół plakatu jest już zwycięstwem autora, bo im bardziej praca jest dyskutowana, tym lepiej dla niej.
Projektant jest przekonany, że Joanna nie miała złych zamiarów.
Podkreśla też trafnie, że w tej całej sytuacji cieszy fakt, że oburzenia niektórych mieszkańców Brześcia nie podziela instytucja publiczna (sala wystawowa m. Brześć przy ul. Sowieckiej), która gości wystawę. Ma nadzieję, że spory nie doprowadzą do tego, że plakat zostanie usunięty przed 11 sierpnia – przed końcem wystawy.
Na wystawie zaprezentowano jeszcze jedną pracę autorki.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!