Po wojnie domowej gospodarka rosyjska była w katastrofalnym stanie. Już w latach 1918-1920 z braku surowców produkcja przemysłu nastawionego na potrzeby wojenne, w tym tak ważnych dla bolszewików uzbrojenia, amunicji i wyposażenia wojskowego spadła do minimum, a miasta i armię zaopatrywano w żywność kosztem rekwizycji w ramach komunizmu wojennego. Zdesperowani bolszewicy łapali się więc wszelkich sposobów, aby łatać dziury zaopatrzeniowe. Tym bardziej, że reżim twardo odmawiał spłaty długów carskiej Rosji. Złote i walutowe rezerwy szybko się wyczerpały. W takiej sytuacji sięgnęli po znacjonalizowane dzieła sztuki rodziny carskiej – przede wszystkim z Ermitażu w Pałacu Zimowym i moskiewskiego Kremla, gdzie od jesieni 1917 roku gromadzono również zagrabione prywatne kolekcje sztuki i antyków, a następnie Cerkwii Prawosławnej. Gromadzenie, przechowywanie nadzór i wycena były w gestii nadzorowanego przez Nadzwyczajną Komisję do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem Państwowego Urzędu ds. utworzenia Państwowego Funduszu Metali Szlachetnych i Kamieni Szlachetnych Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (tzw. Gochranu). W pierwszych latach działalności tej instytucji doszło do wielu nieprawidłowości, polegających na celowo błędnej wycenie precjozów i dzieł sztuki oraz zaborze mienia. W wyniku śledztwa rozstrzelano jedenastu rzeczoznawców i 26 paserów.
Z powodu nieuznawania Rosji Radzieckiej przez większość świata, a przede wszystkim przez państwa, których obywatele byli potencjalnymi nabywcami, początkowo sprzedaż za granicą zagrabionego dobra napotykała trudności. Dzieła sztuki, precjoza i antyki sprzedawano pokątnie w Estonii, Niemczech i Szwecji na dość szemranych aukcjach za pośrednictwem zaufanych pośredników – Olofa Aschberga, od lat związanego z bolszewikami szwedzkiego bankiera i biznesmena, oraz Rudolfa Lepkego, znanego niemieckiego marszanda, właściciela berlińskiego domu aukcyjnego przy Potsdamer Straße.
Sytuacja uległa zmianie w latach 1921-1922, po zawarciu przez Rosję Radziecką porozumienia z Wielką Brytanią i układu w Rapallo z Niemcami. Od strony politycznej ułatwiło to ten bezprawny proceder, bo państwo bolszewickie zyskało tym samym immunitet wobec bardzo prawdopodobnych roszczeń ze strony właścicieli zrabowanych dóbr. Dla sprawnego obrotu za granicą bolszewicy utworzyli Państwowy Fundusz Kosztowności dla Handlu Zagranicznego. Nakładem tego urzędu opublikowano bogato ilustrowane – a jakże! – albumy i katalogi aukcyjne dla ostrzących sobie zęby bogatych nabywców z Zachodu. Prócz drogocennej biżuterii i precjozów na sprzedaż trafiały także coraz częściej bezcenne dzieła sztuki z sowieckich zbiorów muzealnych, w tym Ermitażu, dyskretnie usuwane z sal ekspozycyjnych i magazynów.
Przykładem Diamentowa Komnata w Pałacu Zimowym, w której od czasów Piotra I przechowywano biżuteryjne dziedzictwo rodziny carskiej. W kolekcji znajdowały się 284 pozycje – unikatowe przedmioty wykonane z metali szlachetnych, ozdobione drogocennymi kamieniami. W 1923 roku większość przedmiotów zniknęła bez śladu. Szybko okazało się, że bolszewicy materiał oprawowy przetopili na złoty i srebrny złom, zaś unikatowe kamienie szlachetne wystawiono na sprzedaż w Amsterdamie i Antwerpii. Na trop afery szybko wpadli rosyjscy emigranci, którzy z łatwością rozpoznawali wystawione na aukcjach kamienie szlachetne z biżuterii z Diamentowej Komnaty.
Skandal był szeroko opisywany w europejskiej prasie, jednak bolszewicy nie zaniechali złodziejskiego procederu, zmienili jedynie taktykę. Zamiast otwartych aukcji chwycili się aukcji zamkniętych, na które zapraszano śmietankę paserską z Europy i USA. Podczas tych zgoła szemranych licytacji dochodziło do oględzin i wyceny fantów. Po latach okazało się, że z całej kolekcji klejnotów koronnych rodziny carskiej zachowało się 71 obiektów.
Pierwszy stalinowski pięcioletni plan gospodarczy ZSRR w końcu lat 20., związany z forsowaną industrializacją przemysłu ciężkiego i maszynowego, wymagał ogromnych nakładów finansowych. Zdobywaniu dewiz na Zachodzie miał posłużyć skokowy wzrost i eksport produkcji skolektywizowanego rolnictwa, oraz zaostrzenie prawa i stworzenie systemu pracy przymusowej w ramach GUŁag. Znaczne wpływy dewizowe miała przynieść również sprzedaż na Zachodzie najcenniejszych zabytków muzealnych, przede wszystkim arcydzieł malarstwa europejskiego, mebli antycznych, przedmiotów wystroju wnętrz, przedmiotów religijnych, wyrobów z metali szlachetnych, porcelany, kryształów itd. Nadzór nad operacją powierzono Ministerstwu Handlu Zagranicznego ZSRR (Wniesztorg). Pomóc miało w niej poszerzenie rynku aukcyjnego, bo oprócz wspomnianych Lepkego i Aschberga do współpracy przyciągnięto berlińskiego pośrednika Stepana Mussuriego, wiedeńskie domy aukcyjne i galerie Dorotheum, E. und A. Silbermann, Sanct Lucas, Pollak und Winternitz, a także Bernharda Altmanna, który pod przykrywką współpracy z moskiewskimi zakładami tekstylnymi eksportował do Wiednia m.in. rzadkie, zagrabione przez bolszewików, dywany i gobeliny w stylu kaukaskim i perskim (tylko w 1928 roku wyeksportował dwadzieścia trzy skrzynie z różnego rodzaju antykami). Dużym wzięciem w galeriach, sklepach z antykami i domach aukcyjnych cieszyły się nie tylko drogocenności i dzieła sztuki, ale też przedmioty z brązu i drewna. Strzałem w dziesiątkę okazała się też sprzedaż wszelakich judaiców, które bolszewicy zagrabili w zachodnich guberniach, tzw. strefie osiedlenia, w czasie wojny domowej, a także tysiące ikon prawosławnych zagarniętych w 1922 roku w ramach akcji wywłaszczeń w cerkwiach. W ten sposób Olof Aschberg wszedł w posiadanie 277 ikon – jednej z najbogatszych kolekcji poza granicami Rosji sowieckiej – której pokaźną część przekazał w 1933 roku Muzeum Narodowemu w Sztokholmie.
Wobec takiego wzrostu podaży do akcji upłynniania sowieckich zasobów sztuki i przedmiotów luksusowych przyłączyli się kolejni pośrednicy i nabywcy. Nie mniej kluczową była również zmiana koniunktury politycznej dla ZSRR. Przez całe lata 20. państwo bolszewickie stopniowo wychodziło z izolacji politycznej. Pierwszy wyłom uczyniły Niemcy po układzie w Rapallo, które w zamian za unormowanie relacji z Rosją sowiecką (w tle była niemiecko-sowiecka współpraca wojskowa i zakupy niemieckiego uzbrojenia) twardo odrzucały roszczenia i protesty rosyjskiej emigracji wobec handlu zagrabionymi przez bolszewików dziełami sztuki. Śladem Republiki Weimarskiej poszły Wielka Brytania, Włochy i USA, dla których atrakcyjna była nie tylko perspektywa odzyskania strat po anulowanych przez bolszewików długach carskiej Rosji i upaństwowieniu zagranicznej własności, ale ogromnych zysków z inwestycji w stalinowską industrializację. Swoje robił też wielki kryzys światowy.
Początkowo domy aukcyjne Christie`s i Sotheby`s miały obiekcje co do wprowadzania do obrotu handlowego przedmiotów sztuki oferowanych przez władze bolszewickie, jednak konsekwentne podtrzymywanie przez brytyjskie sądy linii orzeczniczej o odrzucaniu roszczeń rosyjskich emigrantów z powoływaniem się na brytyjsko-sowieckie porozumienie handlowe z 1921 roku, uznały za cart blanche. Przykładem aukcja przeprowadzona przez Sotheby`s w 1927 roku, na której za 6100 funtów (dzisiejsze 2 mln dolarów) sprzedano część klejnotów koronnych Romanowów, w tym koronę ślubną carycy Aleksandry z 1894 roku.
Uczestnictwa w tym moralnie wątpliwym procederze odmówili natomiast kuszeni przez bolszewików Francuzi. Wprawdzie w 1927 roku Germain Seligman, syn Jacquesa, znanego francuskiego marszanda, który przed rewolucją handlował rosyjskimi dziełami sztuki, zwiedził na ich zaproszenie moskiewskie magazyny Gochranu, ale w rozmowie z Anastasem Mikojanem, komisarzem handlu wewnętrznego i zagranicznego ZSRR, stwierdził, że specjalizuje się w handlu sztuką, a nie w kradzieżach biżuterii.
Udało się za to bolszewikom dotrzeć do majętnych nabywców w USA, choć USA uznało ZSRR dopiero w 1933 roku. Sprzyjały temu nie tylko głośne aukcje w Europie, ale także spadek cen na oferowane przez nich przedmioty sztuki i biżuterię, która była efektem zalania europejskiego rynku tymi dobrami. Inna sprawa, że amerykańscy kolekcjonerzy i biznesmeni dysponowali znacznie większymi środkami finansowymi niż ci z Europy. W 1930 roku na kiermaszach „skarbów Romanowów”, zorganizowanych przez Armanda Hammera w amerykańskich domach towarowych, kolekcję kilkunastu carskich jaj wielkanocnych Fabergé kupiły majętne kolekcjonerki Lillian Thomas Pratt, India Early Marshall i Mathilda Geddings Gray.
Bolszewicy sięgnęli też po najcenniejsze dzieła sztuki z Ermitażu – arcydzieła malarstwa europejskiego. Szczególną bezczelnością wykazał się Galust Sarkis Gulbenkian, powiązany z europejskimi finansistami i rządami ormiański potentat naftowy, kolekcjoner i filantrop, który osobiście przedłożył bolszewikom listę obrazów do zakupu. W wyniku kilku transakcji stał się właścicielem 51 dzieł sztuki, w tym obrazów Dirka Boutsa „Zwiastowanie”, Rembrandta „Portret Tytusa” i „Pallas Atena”, oraz Rubensa „Portret Heleny Fourment w futrze”.
Złoty interes ubił też potentat stalowy i sekretarz skarbu USA Andrew Mellon, który w latach 1930-1931 kupił 21 obrazów, m.in. „Madonnę d`Alba” Rafaela Santi, „Znalezienie Mojżesza” Paulo Veronese, „Józef i żona Potifara” Rembrandta, oraz „Pokłon Trzech Króli” Botticellego. Pieniądze wydane na nie zadeklarował jako odliczenia od dochodu na cele dobroczynne.
Podobnie pokątnych transakcji było więcej. Według ustaleń ze zbiorów Ermitażu do sprzedaży wybrano łącznie 2880 dzieł sztuki, z których 59 to arcydzieła światowe. Po zakazie sprzedaży skarbów muzealnych tylko niewielka część tych obrazów, których nie można było sprzedać, wróciła do Ermitażu. Sprzedanych zostało 48 bezcennych dzieł.
Szacuje się, że pieniądze ze sprzedaży skarbów z Ermitażu nie pokryły nawet jednego procenta kosztów industrializacji. Co innego zyski z prowadzonej od początku lat 20. XX w. sprzedaży skarbów Gochranu i przetopu carskiego złota, które według ówczesnych cen wyniosły 200 i 350 mln dolarów, czyli ok. 20 i 35 mld dolarów dzisiaj. Większość z tych środków bolszewicy przeznaczyli na zakup niemieckiego uzbrojenia.
TB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!