Dlaczego Władimir Putin wyjechał wcześniej z Australii? Bo musiał się wyspać przed pracą w poniedziałek. Zobacz, jak komentują to użytkownicy sieci.
Władimir Putin doczekał się tym razem porównań z Forrestem Gumpem i, już tradycyjnie, ale w innym kontekście, zaistniał z Adolfem Hitlerem. No i nie mogło zabraknąć misia koala, który po uściskach w objęciach prezydenta Rosji bardzo się zestresował.
Kresy24.pl
5 komentarzy
Nosterdamus II
18 listopada 2014 o 09:51Władimir Putin jest zadowolony z wyników szczytu „dwudziestki”. Według prezydenta Rosji, był on powściągliwy i odbył się w życzliwej atmosferze. Przywódca państwa poinformował o tym podczas konferencji prasowej w sprawie wyników pracy forum, które zakończyło się w australijskim mieście Brisbane.
Analitycy z kolei zwracają uwagę na bezprecedensowy nacisk, który starali się wywrzeć na rosyjskiego lidera organizatorzy szczytu. I podkreślają: dzięki dyplomatycznej wytrzymałości Putina państwa w Brisbane „zremisowały”.
Obiad końcowy przywódców państw „dwudziestki” odbył się bez Władimira Putina. Rosyjski lider wolał się wyspać przed pójściem do pracy, dlatego wysłał na spotkanie ministra gospodarki Antona Siłuanowa. Aby nie doszło do spekulacji na ten temat, prezydent Rosji wyjaśnił: przed nim 18-godzinny lot – i prosto z samolotu do pracy. W australijskim Brisbane Putin odbył jedną ze swoich najbardziej odległych podróży: w ciągu ośmiu dni zdążył on odwiedzić Pekin, gdzie uczestniczył w dwudniowym szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) oraz Władywostok.
Końcowy komunikat szczytu G20 nie zostanie zapamiętany. Jedyny punkt, na którym zatrzymuje się wzrok – obietnica ogólnego wzrostu gospodarki „dwudziestki” do 2018 roku o 2%. Takie niezbyt imponujące rezultaty tłumaczone są bardzo prosto, podkreśla dyrektor departamentu analitycznego grupy inwestycyjnej Nord-Capital Władimir Rożankowski.
Na chwilę obecną nie ma planu koncepcyjnego rozwoju gospodarki. Już ósmy szczyt „dwudziestki” konstatuje fakt, że mechanizmy starzeją się i potrzebne są jakieś nowe. Właściwie to o czym Rosja nieustannie informowała – iż powinien istnieć wielobiegunowy świat z różnymi walutami.
Zachodnim państwom członkowskim G20 rosyjskie propozycje oczywiście się nie podobają. O tym, że nie chcą one pojawienia się nowych „ośrodków władzy” na frontach gospodarczych i politycznych, mówią również wysiłki podejmowane przez organizatorów, aby maksymalnie rozstawić po kątach Rosję i Chiny. Najwidoczniej poważnie obawiają się oni porozumienia między Moskwą i Pekinem w sprawie rozliczeń w juanach i rublach.
W rezultacie główne wydarzenie miało miejsce poza spotkaniami roboczymi – w związku z tym, że nie było poświęcone gospodarce, a polityce, zauważa dyrektor Międzynarodowego Instytutu Ekspertyz Politycznych Jewgienij Minczenko.
Kluczową kwestią była Ukraina, przy czym doszło do bardzo wyraźnego podziału. Proszę zwrócić uwagę, że Putin bardzo pozytywne porozmawiał z przedstawicielami państw azjatyckich na szczycie BRICS i APEC. Jednak w tym samym czasie okazało się, że przedstawiciele Zachodu nie są skłonni do dialogu z Putinem. Wywierano na niego ogromną presją w celu zmuszenia go do rezygnacji z Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Właśnie dlatego nie doszło do dialogu, a Putin wcześniej opuścił szczyt. Doszło tymczasem do podziału starych gospodarek: Europa, Stany Zjednoczone i satelity świata anglosaskiego w obliczu Australii i Kanady – z jednej strony, a z drugiej – gospodarki wschodzące, takie jak Chiny, Indie i Rosja.
Zdecydowany brak woli ze strony Waszyngtonu do rozstania się ze swoją hegemonią coraz bardziej dzieli świat na dwa obozy. Na tych, którzy są zadowoleni z takiego porządku światowego oraz tych, którzy nie chcą pogodzić się z rolą „ubogiego krewnego”. W każdym razie w Brisbane Zachód nie zdołał narzucić rosyjskiemu przywódcy swoich zasad gry, uważa główny pracownik naukowy Instytutu Filozofii Rosyjskiej Akademii Nauk Władimir Szewczenko.
Na razie strony zremisowały. Nie udało nam się przekonać ich, że należy dążyć do poprawy stosunków, wzajemnego zrozumienia. Z drugiej strony, nie udało im się narzucić nam ich zasad gry. Dlatego najważniejsze jest jeszcze przed nami.
Podczas szczytu „dwudziestki” Władimir Putin spotkał się z szefami państw i rządów krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA). Zdaniem ekspertów, to spotkanie jeszcze raz podkreśliło fundamentalną zmianę w światowej polityce w kierunku jeszcze niedawno „rozwijającej się piątki”, co zostało zauważone nawet na poziomie G20.
Jak zwracają uwagę obserwatorzy, na szczycie „wielkiej dwudziestki” Putin zachowywał się dość pewnie siebie – w przeciwieństwie do Baracka Obamy. Pomimo, iż Putin nie postawił sobie za zadanie, aby zadowolić zachodnich przywódców. Przed wyjazdem do Australii dał on jasno do zrozumienia: nie ma on zamiaru ani prosić o zniesienie sankcji, ani poniżać się przed nimi. Ogólnie rzecz biorąc działania Putina doprowadzą teraz do tego, że rola Rosji jako niezależnego ośrodka przyciągania jedynie wzrośnie.
trabson
18 listopada 2014 o 12:00Ciekawa teoria:) a rubel wciąż spada:) ropa tanieje, kapitał odpływa, rezerwy walutowe się kurczą, ludzie biednieją a poparcie przekroczyło 100% i nadal rośnie:):)
Chyba jednak nie ugrał za wiele pan P.
Marcin
18 listopada 2014 o 14:11Kiedy media podały pierwsze wytłumaczenie faktu opuszczenia szczytu przez Putina przyznam, że zareagowałem wielkim rozbawieniem. Putin jest zbyt doświadczonym politykiem, by wyjeżdżać dlatego, że został chłodno przyjęty. Opuszczenie szczytu przed końcem to sygnał dla innych jego uczestników, że udaje się do Moskwy na pilne rozmowy ze swoimi ministrami. Najpewniej w najbliższym czasie poznamy efekt tych nagłych konsultacji w postaci eskalacji napięcia na Ukrainie.
Po drugie Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że w zasadzie jedynym poważnie liczącym się krajem, który wpływa na stanowisko większej części Europy są Stany Zjednoczone. Jednocześnie wie, że Barack Obama jest na końcówce swoich rządów prezydenckich. Zapewne, kiedy w Białym Domu nastąpi zmiana warty sankcje zaczną być łagodzone, a w dalszej konsekwencji całkowicie zniesione – i ten okres chce przetrzymać Putin. Po trzecie: kiedy czytam, bądź słucham komentarzy o stanie rosyjskiej gospodarki, w którą sankcje uderzają niewątpliwie nie mogę nie odnieść wrażenia, że osoby je wygłaszające świetnie znają się na gospodarce, ale nie mają żadnego pojęcia o Rosji i wschodniej mentalności. Sankcje nie są w stanie spowodować zmian w polityce rosyjskiej. Wszystkie tezy, które sugerują, ze pod wpływem sankcji gospodarka Rosji zawali się, a zdesperowani ludzie obalą cara Putina są niepoważne, czy wręcz głupkowate. Tak system polityczny działa w Europie Zachodniej, nie w kraju o mentalności azjatyckiej. Putin, mimo wszystko ma duże poparcie społeczne. Z jednej strony zapewnia go odpowiednia propaganda, z drugiej fakt, że daje Rosjanom coś, czego my Polacy również nie znamy od dawna – poczucie narodowej dumy. Po trzecie: wszyscy bezkrytyczni przyjaciele Ukrainy cieszą się ze spadku wartości rubla, co wydaje mi się dziwne ze względu na fakt, że waluta ukraińska jest głęboko z rublem powiązana i kiedy spada rubel – drastycznie spada również wartość ukraińskiej hrywny. Po czwarte: ostatnie decyzje Poroszenki to przyznanie de iure, że Donbas nie jest już częścią Ukrainy, po piąte: coraz bardziej niespokojnie jest w Charkowie, na Zaporożu i w Odessie. W ostatnim czasie w Charkowie mieliśmy 5 zamachów bombowych, a napięcie wyczuwalne w mieście można kroić nożem. Podejrzewam, że jeśli separatyści przeprowadzą jeszcze przed zimą ofensywę na szeroką skalę, to jeszcze w tym roku będziemy mieli do czynienia z reaktywacją tak zwanej Charkowskiej Republiki Ludowej i secesją dalszych ukraińskich terenów. Jeśli na czas zimy nastąpi uspokojenie po obu stronach konfliktu to rozpad odroczy się póki co do wiosny roku przyszłego. Tak czy inaczej przed Ukrainą nie wesołe scenariusze. Uważam, że za popychanie Ukraińców do radykalnej zmiany władzy, które w prostej konsekwencji obudziła i tak zawsze tam silne nastroje separatystyczne polscy politycy powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Mieliśmy na Wschodzie dużego sąsiada, który oddzielał nas w jakiejś mierze od Rosji zawieszony między Wschodem, a Zachodem, a teraz obserwujemy rodzącego się w bólach karła o nacjonalistycznej podbudowie ideologicznej niewydolnego gospodarczo i pod każdym innym względem.
WolandX
18 listopada 2014 o 18:50Bardzo zabwne.
Nosterdamus II
18 listopada 2014 o 22:25Marcin trzeźwo ocenia sytuacje, gdy kabalarze opłacani z pieniędzy Sorosa i Obamy duraczą ludzi i sieją globalistyczną kabale instalującą swoich dyktatorów i kolonizują podbite kraje. Suwerenność jest najważniejsza wśród wolnych narodów świata.