Jeszcze niedawno Koleje Litewskie były jednym z najbardziej widocznych hamulcowych polsko-litewskiego porozumienia. Czy można wyobrazić sobie coś bardziej bezsensownego niż rozebranie odcinka torów łączącego Litwę z Łotwą, z których korzystał Orlen Lietuva? Polski, ale, jak by nie było, największy podatnik na Litwie!, zastanawia się Ilona Lewandowska na łamach Kuriera Wileńskiego.
Odcinek miał ogromne znaczenie dla rafinerii, po jego demontażu Orlen musiał wykorzystywać 150-kilometrowy objazd. Teraz relacje polsko-litewskie się poprawiają i wydaje się, że Koleje Litewskie doskonale wyczuły nowy kierunek działania.
Oczywiście w powrocie torów na miejsce ogromne znaczenie ma „zachęta” ze strony Komisji Europejskiej, która nałożyła na Litwę 28 mln euro kary. Ale na tym się nie skończyło. Niedawno wszyscy zachwycaliśmy się gestem Kolei Litewskich na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Mazurek Dąbrowskiego w wykonaniu orkiestry lokomotyw był jednym z najbardziej docenionych przez Polaków zagranicznych prezentów. Teraz pojawił się kolejny miły gest – na dworcu w Wilnie, w ramach akcji „Vilnius skaito” (Wilno czyta), pojawiły się książki w języku polskim.
Warto przy okazji zauważyć, że te kolejowe inicjatywy wymagały zaangażowania Polaków. Chórem lokomotyw dyrygował wirtuoz skrzypiec, maestro Zbigniew Lewicki a polska półka na dworcu pojawiła się z inicjatywy dziennikarza LRT, Darka Malinowskiego. Te dwa wydarzenia trudno oczywiście porównywać z działalnością rafinerii, są jednak bardzo dobrym przykładem tego, że warto czasem dołączyć swój polski wkład do litewskiej lokomotywy. O ile oczywiście jedzie ona we właściwym kierunku.
Ilona Lewandowska Kurier Wileński
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!