Były doradca prezydenta Rosji Andriej Iłłarionow uważa, że „krymski scenariusz” Kremla może okazać się tylko przykrywką dla wejścia wojsk rosyjskich na Białoruś. Ekspert nie wykluczył, że aktywność Putina na terytorium Ukrainy może mieć na celu odwrócenie uwagi od kolejnych planowanych przez Putina operacji.
„Przede wszystkim musimy zrozumieć co to było. Istnieją dwie główne wersje – ukraińska i kremlowska. Nie wykluczone, że, były to jakieś wewnętrzne krymskie prowokacje. Sądząc jednak po tym, że wersje ciągle się zmieniają, związków między tym, co się wydarzyło i późniejszymi działaniami na razie nie obserwujemy. Wiadomo, że jest to szantaż, są groźby, propagandowe oświadczenia i pogorszenie sytuacji w Donbasie” – powiedział Iłłarionow w komentarzu dla ukraińskiego portalu „Gordon”.
Ekspert nie wykluczył, że aktywność Putina na terytorium Ukrainy może mieć na celu odwrócenie uwagi od innych operacji.
„Niepokojąca jest zbyt otwarta demonstracja ruchu sił zbrojnych na Krymie i na wschodzie. Jest dużo szumu propagandowego. Kiedy Putin naprawdę zamierza wykonać jakąś ważną operację, to nie ogłasza tego, nie mówi o przygotowaniu wojsk. Taka sytuacja miała miejsce w Gruzji, a na Krymie, i pod Iłłowajskiem. Prawdopodobnie, wszystko co się dziej, to próba odwrócenia uwagi od innych operacji”- powiedział Iłłarionow.
Zwrócił uwagę na bazy wojsk rosyjskich usytuowane pod białoruska granicą.
„Powiedziano nam, że reaktywowano szturmową armię pancerną. Najlepsze rosyjskie oddziały stacjonują teraz w rejonie Smoleńska i Jelni (40 km. od białoruskiej granicy). Jednocześnie mówią nam, że rzekomo skierowane będą one na Ukrainę. Ale ja w to wątpię. Spójrzmy na mapę. To nawet nie Briańsk, który w jakiś sposób można jeszcze związywać z kierunkiem ukraińskim. Ale Smoleńsk tu nie pasuje – to białoruski kierunek. Tak więc na kierunku ukraińskim robi się dużo hałasu a najlepsze szturmowe oddziały pancerne rzeczywiście stacjonują pod Smoleńskiem” – podkreśla Iłłarionow.
Według niego, Kreml przygotowuje się do uderzenia wojskowego na Białoruś.
„Zawsze uczono nas, że należy obserwować dyslokację broni ciężkiej, której nie można cicho i w sposób natychmiastowy przetransportować na dużych odległościach. Nie jest to desant, ani jednostki sił specjalnych. Czołgi nie przemieszczają się na długich dystansach szybko. Uważam, że kolejnym kierunkiem uderzenia Federacji Rosyjskiej może być Białoruś. Chociaż bardzo chciałbym się mylić” – konstatował Iłłarionow.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
6 komentarzy
Warszawiak
20 sierpnia 2016 o 10:05Być może, chociaż mam nadzieję, że Białorusini już nie tęsknią do Rosji tak jak kilkanaście lat wcześniej. Teraz Rosja kojarzy się z biedą, wojną i poborem do wojska. A to naród dosyć pacyfistyczny.
lola
20 sierpnia 2016 o 12:13Białorusini, w odróżnieniu od Polaków, z Rosjanami i Rosją prowadzą biznes. Żyją z nimi w zgodzie, bo czerpią ze współpracy same korzyści.
ble
21 sierpnia 2016 o 19:57to zupełnie nie przeszkadza zagarnąć Białoruś, można wtedy prowadzić już całkowicie swoje interesy.
polak z Białorusi
20 sierpnia 2016 o 20:35Składam szczere przeprosiny Panu Pawłu Bohdanowiczu,….PAN nie jest trolem…grubo myliłem się, człowieka za nic obraziłem….PAN jest bardzo dobrym analitykiem i badaczem… Żal mi za obrazę, wiem że to jest bolesne, jeszcze raz Przepraszam
Kowalski
21 sierpnia 2016 o 11:38Ptoblemem jest Łukaszenko ktury rozwali kraj tylko po to żeby jego mega ego się mogło nakarmić. Jest on jedynym prezydentem na ziemi ktury wszystkie przemówienia wygłasza w języku obcym a dokładniej po Rosyjsku. Sam daje sygnał Rosji że to nie jest kraj tylko prowincja i że nie ma różnicy między Rosją a Białorusią.
józef III
24 sierpnia 2016 o 21:33za dużo wypił