Ryzyko wchłonięcia Białorusi przez Rosję jest ogromne, większe niż kiedykolwiek, uważa czołowy ukraiński dziennikarz i prezenter Dmytro Hordon.
Podczas programu na ukraińskim kanale telewizyjnym „Priamyj”, jego uczestnicy omawiali sytuację wokół Białorusi. Gościem był słynny ukraiński dziennikarz Dmytro Hordon. Opowiedział on o przebiegu spotkania, które odbyło się w wąskim kręgu w Kijowie we wrześniu tego roku, w którym i on uczestniczył. Według Hordona, w spotkaniu wziął udział zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Vershbow, siedmiu byłych i obecnych amerykańskich ambasadorów w Rosji i na Ukrainie, a także kilkudziesięciu zaproszonych ekspertów. Wśród nich obecny był również Andrei Iłłarionow, były doradca Putina ds. ekonomicznych.
„Czy wy naprawdę nie rozumiecie, że po aneksji części Ukrainy, Rosja zaanektuje teraz Białoruś?”, miał powiedzieć były bliski współpracownik Putina, zwracając się do zgromadzonych pod koniec spotkania.
Należy zauważyć, że Iłłarionow pracował jako główny doradca Putina w latach 2000-2005, a od początku konfliktu na Ukrainie aktywnie komentuje wydarzenia wokół niej. Często oskarżany jest o histerię i alarmistyczne prognozy.
„Dziś, bardziej niż kiedykolwiek w historii, Białoruś stoi w obliczu możliwej aneksji przez Rosję” – rozwinął myśl Hordon. – To samo zagrożenie zawisło nad północnym Kazachstanem. Putin idzie dalej. Putin chce stworzyć ten swój russkij mir, tam gdzie mu się uda”, mówił ukraiński dziennikarz. Według niego, Łukaszenka choć ewidentnie sprzeciwia się wizji Putina – pozostania gubernatorem okręgu białoruskiego w składzie „Wielkiego Księstwa Moskiewskiego”, ale doszedł już do fatalnego końca. Dziennikarz prognozuje, że w sytuacji wejścia rosyjskiego wojska na Białoruś, wojsko białoruskie nie stawi zbrojnego oporu.
„Niedługo wszystko się rozstrzygnie. Może skończyć się tym, że Łukaszenkę gdzieś wywiozą, albo sam ucieknie, a Rosja pochłonie Białoruś”, mówił Hordon. Dodał, że w jego przekonaniu większość Białorusinów życzyłoby sobie takiego scenariusza.
Kresy24.pl/ba
4 komentarzy
bkb2
29 grudnia 2018 o 01:26Nie tak szybko….Widać wyraźnie ze Polska i USA włączyły się w tą rozgrywkę. ..Polska dostała juz od Stańców stałe bazy w PL a Białorusini zaproponowali Polsce odbiór Energi z nowej elektrowni atomowej… Łukaszenka zaczyna się bronić . Wszystko zalwzy od świadomości bialorisinow. Bez kolejnego Majdan się nie obędzie. …
Pan Andrzej
1 stycznia 2019 o 19:40Panie bkb2 – Polska nie będzie kupowała energii z Białorusi. Z różnych powodów – ale jest też kwestia techniczna – budowa stacji i linii przesyłowych to ogromne koszty i inwestycja na kilka lat – do tego momentu Białorusi już nie będzie.
Nawet gdyby była ta energia sprzedawana to w żaden sposób nie spowolni aneksji. Ta jest niezbędna aby Putin utrzymał się przy władzy – musi powstać nowe państwo a on zostanie pierwszym prezydentem tego nowego państwa. Innej drogi nie ma do utrzymania władzy.
Pokolenie 40+ chce aneksji Rosji – młodsi się tego boją jak ognia (oprócz oczywiście mało świadomych fizycznych na wsi). Czeka nas prawdopodobnie rzesza uciekinierów z Białorusi tuż przed aneksją – ale to dobrze wypełnią lukę po ok 500 tys ukrainców którzy od jutra ruszą do Niemiec.
Paweł Roś
2 stycznia 2019 o 21:10Panie Andrzeju, otóż Polska będzie kupowała energię z Białorusi, ale nie bezpośrednio i jak zawsze będzie na tym traciła. Ja w to nie wątpię.
Pan Andrzej
4 stycznia 2019 o 17:33Panie Pawle – proszę wytłumaczyć zatem jak prąd z Białorusi trafi do Polski (nie bezpośrednio)
Litwa nie kupi – z uwagi na wlasną elektrownię atomową jak i znany stosunek negatywny do atomówki białoruskiej
Ukraina – brak infrastruktury zarówno między BY-UKR jak i UKR-PL
Łotwa – nie znam sytuacji ale Łotwa nie kupowała z Białorusi energii jak również ewentualny przesył musiałby iśc przez Litwę – więc patrz powyżej
Tak więc proszę wyjaścić jakimi liniami ma ta energia trafić (niebezpośrednio) do Polski