W ciągu ostatnich trzech lat w dyskursie ideologicznym władz Białorusi dają się zaobserwować wyraźne zmiany. Ideologia państwowa coraz bardziej skupia się na wzmacnianiu tożsamości narodowej, podkreśla odmienność białoruskich interesów od interesów Rosji i rewiduje narrację historyczną w kierunku uwypuklenia odrębności historii Białorusi od historii Rosji, pisze Piotr Rudkouski na portalu Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zmianie uległ przede wszystkim stosunek do języka białoruskiego i kultury narodowej. Na szeroką skalę jest prowadzona – pod auspicjami ideologów państwowych – kampania na rzecz języka białoruskiego. Władze włączyły się też w promowanie tzw. wyszywanki, tradycyjnej białoruskiej odzieży oraz ornamentów do niej nawiązujących. Pozwala to mówić o procesie „miękkiej białorutenizacji”. Na łamach rządowych mediów dość regularnie zaczęły się pojawiać artykuły krytykujące politykę Kremla. Oficjalni przedstawiciele władz wprawdzie nie posuwają się tak daleko, by promować ideę przyjaźni z Zachodem, ale już nie stosują wobec niego retoryki „wroga”, jak to było wcześniej.
Modyfikacja dyskursu ideologicznego zapewne oznacza, że reżim poszukuje nowych sposobów ułożenia relacji zarówno z własnym społeczeństwem, jak też z państwami zachodnimi. Nie oznacza to jednak, iż władze gotowe są do systemowych zmian. Rola prezydenta i koncepcja państwa pozostają w dyskursie ideologicznym niezmienne, a co za tym idzie – brak jest trójpodziału władz, a obszar działania dla społeczeństwa obywatelskiego niezmiennie pozostaje wąski.
Od pierwszej połowy 2014 roku w stosunku oficjalnej ideologii do sprawy tożsamości białoruskiej dają się zaobserwować bardziej doniosłe zmiany. W tym okresie w wypowiedziach prezydenta wątek języka białoruskiego zaczął się pojawiać częściej niż wcześniej i zawsze w ujęciu pozytywnym. W kwietniu tegoż roku, czyli niedługo po zajęciu przez Rosję Krymu, Łukaszenka powiedział w orędziu: „Jeśli zapomnimy rosyjskiego, stracimy rozum. Jeśli oduczymy się mówić po białorusku, przestaniemy być narodem”. W tymże przemówieniu samokrytycznie stwierdził: „zapewne mają rację ci, którzy krytykują mnie za zaniedbywanie języka [białoruskiego]”. Dla ideologów państwowych był to sygnał, iż jego wcześniejsza, rusyfikacyjna polityka językowa nie musi już być traktowana przez urzędników państwowych jako obowiązująca.
Zachęcamy do zapoznania się z całą analizą OSW.
1 komentarz
Polak z Białorusi
22 listopada 2017 o 21:46Łukowi ufać to jest tak samo jak siebie nie szanować