W ukraińskich mediach głównego nurtu zapanowała ostatnio epidemia pisania o „polskim majdanie”. Łatwowierni ukraińscy czytelnicy biorą niestety różne fragmentaryczne informacje za prawdę ostateczną. Tymczasem prawda wydaje się nie mieć wiele wspólnego z obrazem, jaki przedstawiony jest w prasie liberalnej – pisze Zachar Bojko (Azov.Press). Tekst przytaczamy za portalem jagiellonia.org:
W rzeczywistości ukraiński Majdan (2013-14) wywołany był dwoma ważnymi czynnikami. Pierwszym z nich była całkowita utrata zaufania do reżimu Janukowycza wśród ukraińskiego społeczeństwa. Drugim zaś, sprzedanie przez Janukowycza i Azarowa interesów narodowych Ukrainy Moskwie. A teraz popatrzmy na współczesną Polskę. Ocena zaufania do urzędującej premier Beaty Szydło na początku grudnia kształtowała się na poziomie 45%. Zaufanie do prezydenta, Andrzej Dudy, wynosi jeszcze więcej, bo aż 53%. Partia rządząca PiS cieszy się natomiast poparciem w granicach 35% — czyli więcej niż skumulowana ocena dwóch głównych partii opozycyjnych: „Platformy Obywatelskiej” (18%) i „Nowoczsnej” (9%). Prezydent Ukrainy, ukraiński rząd i parlament — z ich współczynnikiem zaufania na poziomie błędu statystycznego — mają zatem czego zazdrościć. Przyczyniają się do tego udane posunięcia rządu, jak choćby rezygnacja ze wprowadzonego przez poprzedni rząd podniesienia wieku emerytalnego, wdrożenie programu pomocy finansowej dla dzieci „500+”, obniżenie podatków i tak dalej. Ponadto polski rząd konsekwentnie realizuje interesy narodowe — wbrew zakusom Moskwy i Brukseli.
Dalszy, ciągły sukces obecnej polityki społeczno-gospodarczej rządu stoi jednak pod pewnym znakiem zapytania, co daje w dużej mierze nadzieję na zemstę polityczną opozycji. Ponadto chodzi im też o stopniowe obniżenie owych wskaźników zaufania do partii rządzącej. W tym właśnie kontekście należy rozpatrywać i postrzegać kolejną falę deziformacji medialnej o rzekomym „polskim majdanie”.
Formalnym powodem obecnego zaostrzenia sytuacji politycznej w Polsce stał się zaproponowany przez Marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego, projekt ograniczenia działalności dziennikarzy w obrębie parlamentu. Dotąd przepustki dla dziennikarzy do siedziby parlamentu wydawane były masowo, a aktywność dziennikarzy w parlamencie nie była niczym regulowana. Rolę „centrum prasowego” pełniło kilka krzeseł i stołów w holu Sejmu. Obecnie zaś kierownictwo Sejmu zaproponowało wprowadzenie instytucji stałych korespondentów parlamentarnych (po dwóch z każdej redakcji), którzy otrzymaliby pełny dostęp do pomieszczeń sejmowych w czasie trwania jego kadencji. Wszyscy inni dziennikarze mieliby przebywać w tak zwanym „centrum medialnym”, z oddzielnymi miejscami do pracy i z salą konferencyjną. Taka regulacja pracy mediów jest i tak stosunkowo liberalna w porównaniu do innych parlamentów europejskich. Przy czym zmiany te nie zostały bynajmniej jeszcze wprowadzone w życie, a jedynie zaproponowane do dyskusji. Opozycja tymczasem potraktowała owe propozycje jako „atak na wolność prasy”i rozpętała zmasowaną kampanię dezinformacyjną w mediach opozycyjnych.
Apogeum konfrontacji nastąpiło w następstwie zdarzenie, które miało miejsce wieczorem 16 grudnia, kiedy to poseł z „Platformy Obywatelskiej” Michał Szczerba umieścił na mównicy Sejmu napis „wolne media”. Na skutek sprzeczki z marszałkiem sejmu Markiem Kuchcińskim, ten ostatni wykluczył posła Szczerbę z uczestnictwa w sesji parlamentarnej. W odpowiedzi posłowie dwóch opozycyjnych frakcji parlamentarnych: „Platformy Obywatelskej” i „Nowoczesnej” zablokowali mównicę sejmową oraz stół Marszałka Sejmu. Ponieważ parlament miał niezwłocznie zatwierdzić budżet (w przeciwnym razie groziłaby dymisja rządu i rozwiązanie parlamentu) Marszałek Sejmu zdecydował się przenieść posiedzenie do innego pomieszczenia, do tak zwanej „Sali Kolumnowej”. W posiedzeniu wzięło udział 240 posłów PiS, grupa posłów z frakcji „Wolność i Solidarność” oraz niektórzy posłowie z prawicowego populistycznego ruchu „Kukiz15” (oficjalnie „Kukiz15” zajął stanowisko neutralne w sporze pomiędzy PiS i liberalną opozycją; potępił zarówno ograniczenia dla dziennikarzy w parlamencie, jak i destrukcyjną działalność liberałów). W rezultacie, posłowie przegłosowali rękami budżet państwa a także ustawę w sprawie obniżenia emerytur dla byłych pracowników komunistycznej służby bezpieczeństwa. Opozycja parlamentarna nazwała to głosowanie „naruszeniem konstytucji” oraz „przewrotem”, a krytyczna wobec rządu stacja telewizyjna TVN wezwała ludzi do wychodzenia na ulice.
Na wezwanie opozycji do wyjścia na ulicę Warszawy wieczorem, 16 grudnia, odpowiedziało nie więcej niż 2000 osób (jest to maksymalna możliwa liczba podana przez prezydent Warszawy, Hannę Gronkiewicz -Walz, bedącą przedstawicielem „Platformy Obywatelskiej”, w stosunku do której — do jej skorumpowanego środowiska — nowy rząd wysunął już kilka spraw karnych). Liczba ta nie wydaje się zbyt duża w porównaniu z poprzednimi akcjami organizowanymi przez opozycję. Anonsowane akcje w innych miastach przyciągnęły zaledwie od kilku (!) do kilkudziesięciu osób. Ta skromna liczba została jednak „zrekompensowana” agresywnym zachowaniem samych protestujących, a także mediów opozycyjnych. Głównymi uczestnikami akcji, oprócz przedstawicieli liberalnych partii opozycyjnych („Platformy Obywatelskiej” i „Nowoczesnej”), byli również zwolennicy pozaparlamentarnej neokomunistycznej partii „Razem”, aktywiści „pozapartyjnego” ultraliberalnego „Komitetu Obrony Demokracji” (bardziej znanego pod akronimem KOD), oraz działacze”Antify” i środowisk LGBT. (Szczególną agresję wykazali się działacze „Antify”). Opozycjoniści zablokowali wejście do parlamentu, a akt ten w komunikatach przekazywanych przez opozycyjne media i blogosferę przedstawiony był jako nieomal początek „polskiego majdanu”.
W nocy „mityngowcy” odepchnięci zostali przez policję od wejścia do budynku Sejmu. Usunięcie demonstrantów obyło się bez użycia jakichkolwiek środków specjalnych (gumowych pałek i gazu łzawiącego policja nie użyła). Również mało skuteczne okazały się prowokacje członków „Antify”, którzy kładli się pod kołami samochodów członków rządu i parlamentu. Policja, skrępowawszy im ręce, po prostu odsunęła ich na bok, a po spisaniu danych personalnych zostali natychmiast zwolnieli. W tej sytuacji opozycja posunęła się do bezczelnych fałszerstw na temat jakoby „przestępstw popełnionych przez faszystowską władzę.” W szczególności media opozycyjne wzięły się za rozpowszechnianie informacji o rzekomym użyciu gazu łzawiącego (za jaki uznano świece dymne rzucone przez członka „Antify”). Kamery zarejestrowały ponadto, jak jeden z członków „Antify” (mąż znanej lewicowej działaczki związanej ze środowiskiem „Krytyki Politycznej”) spokojnie położył się na ziemi tuż za kordonem policji i udawał „brutalnie pobitego”. Po czym wycięte i zmontowane kadry, przedstawiające jakoby „ofiarę reżimu”, natychmiast obiegły wszystkie opozycyjne media. W sieciach społecznościowych bardzo jednak szybko opublikowano pełne nagranie owej „akcji” symulanta. Wywołało to wielki skandal. Zdemaskowanie fałszerstwa nie wpłynęło jednak na ogólną bardzo agresywną postawę opozycji.
Po usunięciu protestujących opozycjonistów sprzed wejścia do Sejmu, „blokadę” postanowiło kontynuować kilkadziesiąt osób. Dalsze opozycyjne wiece i manifestacje jakie odbyły się w sobotę, w niedzielę i we wtorek, również nie zgromadziły zbyt wielkiej liczby uczestników. Po stronie opozycji, tak jak i jak w alternatywnych demonstracjach zwolenników rządu, brała udział mniej więcej ta sama liczba osób oszacowana maksymalnie na dziesięć tysięcy uczestników. Liczba ta jest znacząco niższa niż choćby w przypadku tak zwanego „Czarnego protestu” — akcji sprzeciwu wobec projektu ustawy o całkowitym zakazie aborcji, zaproponowanego przez zwolenników PiS. Tymczasem Lider sympatyzującego z PiS-em Związku Zawodowego „Solidarność” zapowiedział już masowe akcje wsparcia dla rządu. Wypowiedziane przez niego słowa: „my was czapkami nakryjemy”, mają wskazywać na wielką przewagę liczebną zwolenników rządu.
Pomimo ograniczonej liczby protestujących, poziom napięcia w polskich mediach i w sieciach społecznościowych jest jednak bardzo wysoki. W mediach wielokrotnie zwracano uwagę na dobrze przygotowany charakter działań opozycji (zbiegły się one na przykład w czasie z wizytą Przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska we Wrocławiu; faktycznie Tusk odgrywa rolę nieformalnego koordynatora liberalnej opozycji w Polsce). Zwolennicy opozycji w prasie i sieciach społecznościowych prześcigają się w radykalnych komunikatach w rodzaju: „wkrótce tego rządu już nie będzie” albo o „ostatniej szansie dla polskiej demokracji”, względnie „natychmiastowy trybunał stanu dla PiS” etc. Pod wieloma względami oświadczenia te można spisać na konto ogólnie podwyższonego poziomu emocji w polskiej klasie politycznej. Jednocześnie warto też jednak zwrócić uwagę na przejawy wsparcia dla działań opozycji ze strony zarówno Brukseli, jak i Moskwy. Wszelako większość agencji informacyjnych kontrolowanych przez Moskwę (w szczególności tych działających na Ukrainie) blokuje obiektywną informację na temat bieżących wydarzeń w Polsce (wszystko sprowadza się do zniekształconego obrazu jakoby „masowych protestów przeciwko ograniczeniu mediów w parlamencie”).
W ogóle nie warto wyolbrzymiać skali protestów opozycji w Polsce. Owa imitacja „Majdanu” w Warszawie niewiele bowiem ma wspólnego z tym, co wydarzyło się w 2014 roku w Kijowie. Niemniej jednak agresywne nastroje, panujące wśród lewicowo-liberalnej opozycji, mogą być zapowiedzią w przyszłości znacznego zaostrzenia sytuacji w kraju. Bo choć zwolennicy opozycji znajdują się obecnie we względnej mniejszości, to ewentualne ekonomiczne niepowodzenia rządu mogą spowodować zmianę nastrojów wśród dotychczasowego tak zwanego „żelaznego elektoratu” partii rządzącej. Należy ponadto wziąć pod uwagę, iż znaczna część mieszkańców dużych miast (zwłaszcza Warszawy), skupiająca przedstawicieli tak zwanej klasy średniej i wyższej, nastawiona jest wobec PiS skrajnie negatywnie. Wszystko to tworzy grunt pod przejście z fazy „zimnej wojny domowej” w fazę gorącą (przynajmniej w formie masowych zamieszek i starć). Czego nie może nie wykorzystać Moskwa w jej scenariuszu kolejnej „wojny hybrydowej” — tym razem przeciwko Polsce.”
Zachar Bojko — Azov.Press — Tłumaczenie Marian Panic
23 komentarzy
lubicz
28 grudnia 2016 o 22:30Jasne, że na kremlu w moskwie marzą o tym, by awanturnikom udało się rozdmuchać swoje awanturki. Ale, dodać należy, w Polsce poparcie dla akcji Platformy Obywatelskiej i „Nowoczesnej” jest nikłe, czyli żadne. A to z powodu braku programu politycznego tych opozycyjnych, już teraz można powiedzieć, partyjek. Bo ludzie w Polsce chcą spokoju i wprowadzenia zrównoważonego programu rozwoju kraju, gwarantuje tylko Prawo i Sprawiedliwość. Opozycyjne również partie Kukuiz’15 i Polskie Stronnictwo Ludowe odcinają się w ręcz od działań radykalnej opozycji.
mich
28 grudnia 2016 o 23:21niestety ukraincy sami popłyniecie u nas jest tylko kilku idiotów oderwanych od koryta a u was kacapia pełną gębą
observer48
29 grudnia 2016 o 01:52Polski Majdan to „ciamajdan”. „Totalna opozycja” natychmiast zamienia w nawóz wszystko, czego dotyka.
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 12:01Oni swoja drogą mogą być zainteresowani, rozpierdułka w Europie Wschodniej jest dla nich korzystna, ale przede wszystkim to „uemajdan” – opozycja korzysta z narzędzi „europejskiej demokracji” do osłabienia partii rządzącej. „Prawi i sprawiedliwi” nigdy jakoś szczególnie proeuropejscy nie byli, poza tym topili każdego, nawet doraźnego „sojusznika”, przejmując jego miękki elektorat.
observer48
29 grudnia 2016 o 21:07@SyøTroll
„Prawi i sprawiedliwi” nigdy jakoś szczególnie proeuropejscy nie byli, poza tym topili każdego, nawet doraźnego „sojusznika”, przejmując jego miękki elektorat.”
I o to dokładnie chodzi. To nie PiS wynalazł „kopanie w klatkę z małpą”, ale teraz z dużym sukcesem to praktykuje, a małpy „totalnej opozycji” dostają małpiego rozumu i zagryzają się nawzajem. Jak tak dalej pójdzie i plan Morawieckiego zadziała, PiS, po zmodyfikowaniu ordynacji wyborczej, będzie się mógł zwrócić do prezydenta o rozpisanie przedterminowych wyborów w 2018 r., zdobyć, do spółki z Kukiz ’15, 2/3 plus jedno miejsce w Sejmie i zmienić Konstytucję. Przecież to wyraźnie widać, a Jarosław Kaczyński ogrywa idiotę Petru i aroganta Schetynę, jak dzieci. Polityka to nie gra dla niedouczonych amatorów.
Mysz
29 grudnia 2016 o 08:48tylko człowiek słaby nie potrafi pogodzić sie z porażką-a takimi ludzmi są lewacy.
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 12:02„Centracy” ew. „liberaści”, lewicy zwłaszcza skrajnej w Polsce nie ma.
1andrzej
29 grudnia 2016 o 20:29Tyś synutrola wyjątkiem …
1andrzej
29 grudnia 2016 o 20:36Tyś synutrola wyjątkiem …
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 09:21Ten „polski Majdan” bardziej wygląda na „hybrydowa operacją Brukseli” niż „hybrydowa operacją Moskwy”. Zachód, głównie Francja i Niemcy, ale inne kraje też, chcą normalizacji w stosunkach gospodarczych pomiędzy Rosją a UE, a PiSowska Polska robi wszystko by do tego nie dopuścić i jak najbardziej zaszkodzić nie tylko Rosji ale także Starej Unii. To nie są lata 80-te ubiegłego wieku; sankcje szkodzą obu gospodarkom (bardziej FR), ale także wizerunkowi strony, która sankcje nałożyła jako pierwsza – która jako pierwsza rozpoczęła konflikt gospodarczy.
Gdyby nie problem „syryjskich uchodźców” sankcje szkodziły by mniej. Brak wzajemnej wewnątrz-unijnej lojalności + wcześniejsze demokratyczne destabilizacje pogranicza UE, w wykonaniu NATOwskich członków UE dały efekty w postaci „syryjskich uchodźców”, z drugiej strony UE jest zastraszona przez Daesz i w każdym uchodźcy widzi jej bojownika. A następni uchodźcy/emigranci, tym razem ukraińscy są gotowi do szturmu granic UE.
Polska przyjmuje Ukraińców z dokładnie tych samych powodów co reszta Unii – „syryjskich”. Ponieważ wciągnęliśmy resztę UE w ten konflikt, to UE wykorzystuje wewnętrzne konflikty i niesnaski w Polsce by osłabić lub obalić popieraną na Ukrainie przez PiS metodą, obecna władzę.
aleks
29 grudnia 2016 o 10:04Trollu do Moskwy! Ty nie masz pojęcia co sie dzieje w Polsce i kto jest kim! Są opcje targowicy Berlina i opcje Putina.
Wszystkie zostały już rozpoznane przez społeczeństwo i moga sobie tylko pokrzyczeć na ulicach. PIS z tygodnia na tydzień ma większe poparcie i wprowadza reformy – w wojsku też.
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 11:25Aleks, od trzech lat prowadzimy proamerykańską, antyrosyjską i antyeuropejską politykę by UE (a więc i my) miała mniej kasy a więcej wydatków oraz utraciła reputację. Istnieje również trzecia opcja – targowicy Waszyngtonu – reprezentują ją przede wszystkim „prawi i sprawiedliwi”. Szkodzą Polsce, zmniejszając jej bezpieczeństwo (oraz poczucie bezpieczeństwa jej obywateli), by przypodobać się Amerykanom, dlatego że sądzą że coś im skapnie. Może skapnie, może nie.
Może dzięki reformom wojska staniemy się silniejszym państwem z którym się będą liczyć na świecie lokalnym mocarstwem (II kategorii), a może, i tego najbardziej się obawiam, jedynie agresywnym janczarem USA i amerykańskim trollem w UE . Jeśli UE uzna nas za to ostatnie, czeka nas odzyskanie części suwerenności czyli polexit i wasze wymarzone Międzymorze, destabilizujące Europę Środkową, ku uciesze „naszych zaoceanicznych braci”. rzecz w tym że Ukraina chciała do Unii a nie do jakiegoś „międzymorskiego pogranicza” wstrząsanego kolejnymi majdanami pacyfikowanymi przez „demokratyczną” armię.
observer48
30 grudnia 2016 o 10:04@SyøTroll
Polska powinna trzymać z USA, a jednocześnie energicznie „masować” administrację Trumpa, aby warunkiem amerykańskiej pomocy dla Ukrainye uczynił znaczną redukcję korupcji tak, jak to uczynił w Gruzji jej ówczesny prezydent Micheil Saakaszwili, który obecnie wybił się na czołowego polityka Ukrainy i może to powtórzyć, może nawet skuteczniej, niż w Gruzji, bo ma więcej doświadczenia i mocne poparcie Trumpa, z którym się przyjaźni od połowy lat 1990-ch.
Gdyby do tego doszło, pozwoliłoby to na utworzenie lokalnego sojuszu obejmującego Państwa Bałtyckie, Polskę, Ukrainę, Węgry, Rumunię, państwa członkowskie NATO z Półwyspu Bałkańskiego, Mołdawię i Gruzję pod amerykańskim sojuszniczym parasolem, co nie byłoby sprzeczne z Kartą Atlantycką. Nie można też wykluczyć, że do tej grupy dołączyłyby Finlandia i Szwecja.
Unia Europejska jest wstrząsana kolejnymi, coraz to głębszymi kryzysami, a strefa euro chyba się rozleci i jej państwa członkowskie powrócą do własnych walut, więc Polska musi dbać o własne interesy i dobrze się przygotować do roku 2020, kiedy to subsydia unijne przestaną wpływać. Jednym z oczywistych kierunków dywersyfikacji polskiego eksportu powinny stać się Chiny i należy przyznać rządowi PiS, że zdaje sobie z tego sprawę i aktywnie podąża w tym kierunku.
Co do „ciamajdaniarzy”to wydaje mi się, że Kaczyński celowo i w dobrze wybranym czasie „kopie w klatkę z małpą”, a właściwie z małpami, a małpy wodzą się za łby ku uciesze gawiedzi. Nie zdziwiłbym się, gdyby popularność PiS i Kukiz ’15 znacznie wzrosła w sondażach robionych pod koniec grudnia. Kaczyński przyjął wyzwanie „totalnej opozycji” i w sposób bardzo wyrafinowany doprowadza do jej „totalnego” samozniszczenia, co już zauważyli pieczeniarze z PSL i zaczęli się odsuwać tak od błazna Petru, jak Schetyny, który powoli zaczyna trzeźwieć ale Kaczyński go delikatnie prowokuje do popełniania kolejnych błędów i gaf. Oglądanie tego zoo z kanadyjskiej perspektywy staje się coraz bardziej zabawne, ale też niezmiernie pouczające. Osobiście kibicuję PiS i Kukiz ’15.
aleks
29 grudnia 2016 o 09:48Prawdziwym powodem obecnego zaostrzenia sytuacji politycznej w Polsce są służby obce. Targowica z PO i Nowoczesnej nie chcą siepogodzić z przegranymi wyborami i dlatego próbują różnych metod wywołania awantury. NIc z tego nie wyjdzie bo nie mają popracia spoecznego. Ludzie zorientowali sie że są to zdrajcy.
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 11:33Nie aleks, my umiemy rozwalać, i dlatego do tego jesteśmy wykorzystywani, fakt do spółki z Banderlandem nasz Kaczystan jeszcze bardziej przydatny, określonej zaoceanicznej sile. Ale widocznie nasz naród tego właśnie chce i tego „szczęścia” pragnie. Oby go uniknął, ale obawiam się że niestety jest za późno.
Luk
29 grudnia 2016 o 19:01Unia Euroazjatycka czyli blok od Lizbony po Władywostok nie jest w interesie Polski. Taki blok to powrót do totalnej dominacji Rosji i Niemiec w naszym regionie. To zgoda na jeszcze większe drenowanie zasobów regionu przez te dwa mocarstwa a także ryzyko politycznego unicestwienia wielu państw naszego regionu przez Moskwę.
Polska nie może na to pozwolić bo to nie jest w jej interesie i słusznym przy tym wydaje się sojusz z USA dla których Unia Euroazjatycka także jest zagrożeniem. Nie tak śmiertelnym jak dla Polski, ale poważnym zagrożeniem interesów Ameryki.
Tak dla Rzeczypospolitej, tak dla Międzymorza – nie dla Unii Euroazjatyckiej i Świętego Przymierza.
Moskwa won za Don!
Andrzej
29 grudnia 2016 o 11:10Ten tekst to pisowski bełkot… Niczym z tvp.
Jan53
29 grudnia 2016 o 11:49Może gdyby kilku KOD-owcow,platwormersow i dziczy z nowoczesnej przeciagneli przez „sciezke zdrowia” tak jak zrobili to zomowcy w Ursusie czy Radomiu w 1976r.z wieloma pracownikami zakladow w tych miastach gdzie potem sikalo się krwia dwa tygodnie a pracy z „wilczym biletem” nie było można nigdzie znalezsc bo było się „wywrotowcem i warcholem” to może te przygłupy zrozumialy roznice w „demokracji” a tak ich skrajny debilizm prowadzi do wspólnych manifestacji razem z oprawcami ich rodzicow czy dziadkow.
Od lat 90 ub.wieku ciagle mowi się o „bohaterstwie” kilku działaczy Solidarnosci którzy zaakceptowali Bolka i jego prowadzących a pomija się ze Bolus i jego kumple byli zerami.To masy robotnicze zrobily rewoltę,to masy zmienily system,ale to masy poparly tez nieudacznikow,malwersantów i kombinatorow którzy za garść srebrników sprzedali nas Brukseli tak jak inni dekady wcześniej Moskwie.
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 15:12Osobiście uważam, że ci wcześniejsi od Moskwy specjalnie nie mieli wyboru, a ci ostatni Brukseli tak. Ale masy tego chciały widząc jak zwykle jedynie plusy. Masy zawsze widzą jedynie plusy, minusy widzą jedynie jednostki.
polak a nie riusski troll
29 grudnia 2016 o 12:22dla kacapskich trolli to ich ofiary są problemem, tylko wojna o pokój, tylko dzielić i przyłączać, wyssali to z mlekiem mongolskich ojców, tacy są od średniowiecza…logika trolla: nie ustąpicie pokojowym czekistom tooo będzięmy was bombardować latami…bo my nie podbijamy, my bronimy świat przed faszystami…”
Należy spodziewać się akcji specjalnych kacapków – patrz Anatolij Golicyn
Nowe kłamstwa w miejsce starych.
Komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji.
Wydawca:
Biblioteka Służby Kontrwywiadu Wojskowego
Tom Pierwszy
Warszawa 2007
tak jak opisywali to wcześniej zbiegli na zachód szefowie wydziałów dezinformacji z czechosłowacji i rumunii, organizowali akcje specjalne niszcząc własność żydów u nas dojdą do tego cmentarze i pomniki pokacapskie, obiekty muzułmanów, kacapki będa chciały nas zdestabilizować….czyli nic się nie zmieniło… trzeba się wzmacniać i budować wspólnotę media narodowe jak w szanujących się państwach…nikt nie powiedział że będzie łatwo z prusakami i kacapami…
SyøTroll
29 grudnia 2016 o 15:31Jeżeli napuszcza się jednych nacjonalistów na innych to nie po to żeby zapanował między nimi pokój i bratanie się podobnież kiedy dochodzi do starcia kiboli przeciwnych drużyn zazwyczaj nie następuje ogólne bratanie lecz walka.
Wolisz destabilizować, bo jak żyć bez wojenki, kiedy można ją sprokurować. Nowi dezinformatorzy nie różnią się od poprzednich, tylko pracują dla przeciwnej drużyny niż tamci. Zdestabilizowali Ukrainę, i nic. Następna Polska, więc życzę ci niepowodzenia, „nie riusski”.
polak a nie riusski troll
30 grudnia 2016 o 00:47JEST RÓŻNICA POMIĘDZY DOBREM A ZŁEM
JEST RÓŻNICA POMIĘDZY KATEM I OFIARĄ
JEST RÓŻNICA POMIĘDZY AGRESOREM A GOSPODARZEM…..
kto destabilizuje cały słowiański region? kto okupuje krym? Twoim zdaniem to moskale powinni podbić Białoruś i Ukrainę? a kiedy to się skończy?
andy
29 grudnia 2016 o 15:52Dziwi mnie, że na równi traktuje się „zakusy” Moskwy i Brukseli.