Ujawnione niedawno archiwum nagrań znęcania się nad więźniami, torturowania ich wręcz, pochodzi z kilku obiektów penitencjarnych. Ale tak jest w całej Rosji. Pod tym względem współczesne kolonie karne niewiele różnią się od sowieckich gułagów – pisze Grzegorz Kuczyński dla Kresy24.pl.
Kilku mężczyzn w pomieszczeniu przypominającym więzienną celę gwałci kijem od mopa leżącego na łóżku nagiego mężczyznę. Jest luty 2020 roku, więzienny szpital w Saratowie. To pierwsze z wielu wstrząsających nagrań opublikowanych niedawno w internecie.
Nagrania
Czwartego października Władimir Osieczkin, założyciel projektu Gulagu-net, działającego od dekady w obronie praw więźniów w Rosji, poinformował, że udało mu się pozyskać archiwum służb z nagraniami brutalnych tortur skazańców przetrzymywanych w koloniach regionalnych wydziałów Federalnej Służby Więziennej (FSIN): Saratowa, Włodzimierza i Irkucka. Mówił o ponad 40 gigabajtach wideo. Następnego dnia opublikowano w Internecie pierwsze kilka filmów nakręconych w Szpitalu Więziennym nr 1 Wydziału Penitencjarnego w Saratowie. Potem były kolejne nagrania, łącznie 17 minut scen ze szpitala więziennego w obwodzie saratowskim, kolonii karnej nr 4 w obwodzie biełgorodzkim i kolonii karnej nr 4 na Kamczatce. Tortury były nagrywane na służbowych wideorejestratorach. Według obrońców praw człowieka, nagrania były potrzebne „do składania raportów do wyższych władz”.
Największy szok wywołały zapisy tortur i gwałtów w więziennym szpitalu FSIN dla gruźlików nr 1 w Saratowie. Nagrania pokazują więźniów, na których oddaje się mocz, którzy są bici, gwałceni lub torturowani poprzez wkładanie im kija od mopa do odbytu. Przy czym nie widać, żeby pomocy udzielał im personel medyczny. Nagranie z 23 lipca 2020 roku pokazuje leżącego na podłodze nagiego mężczyznę z zabandażowaną pachwiną. Stojący wokół mężczyźni rozciągają na boki bandaże przywiązane do rąk ofiary. Jeden z mężczyzn oddaje mocz na głowę więźnia. Na innym nagraniu, nakręconym 15 minut po pierwszym, widać mężczyznę, podobnego do więźnia z pierwszego nagrania, leżącego z rękami przymocowanymi do pryczy i nogami w górze, przywiązanymi bandażami do tablicy na ścianie. Słychać, jak ktoś za kadrem mówi do kogoś: „Kontynuuj, nic nie ukrywaj”. Nie znamy tożsamości ofiary tortur. Ale były więzień saratowskiego szpitala więziennego Aleksiej Makarow, przebywający tam od 2018 do 2020 r., na nagraniu wideo dla obrońców praw człowieka powiedział, że sam był dwa razy torturowany i brutalnie gwałcony.
W areszcie śledczym nr 1 w Irkucku więźniowie współpracujący z administracją torturowali i zgwałcili ponad setkę aresztowanych i osądzonych. W kolonii nr 15 (Angarsk) ofiarą bestialstw stało się około tysiąca więźniów. Takie dane ujawnione przez Gulagu-net potwierdzili w rozmowach z niezależnymi mediami byli więźniowie. Jedną z takich wstrząsających historii opowiedział Władimir Matuszkiejew, biznesmen z Irkucka, który przez szereg miesięcy siedział w tamtejszym areszcie nr 1. Płacił regularnie funkcjonariuszom FSIN żeby uniknąć przemocy, ale i tak sam musiał brać udział w znęcaniu się nad innymi więźniami. Był świadkiem, jak tortury i gwałty strażnicy rejestrowali na wideo. Po co to robili? Wszak najbardziej ich to obciążało. – Nagrywali, żeby szantażować ofiarę, by wykonywała wszelkie polecenia pod groźbą skompromitowania, gdyby inni więźniowie dowiedzieli się o gwałtach, dołączyłaby do „kasty upokorzonych” – tłumaczy Matuszkiejew. „Upokorzeni” aż do końca kary muszą czyścić toalety, kanalizację itd. Są najniższą kastą w więziennej hierarchii.
Informator
18 października szef Gulagu-net ujawnił, kto dostarczył część nagrań. Mógł to zrobić, bo informator był już bezpieczny na terytorium Francji, gdzie złożył wniosek o azyl. To Siarhiej Sawieljeu (Sawieliew), 31-letni Białorusin. Specjalista IT, został aresztowany podczas pobytu w Krasnodarze w 2015 roku i skazany za przemyt narkotyków. Twierdzi, że był niewinny. Powiedział, że poproszono go o przechowanie paczki dla znajomej. Potem okazało się, że są w niej narkotyki. Dostał 9 lat, ale wyszedł wcześniej, w lutym 2021. W więzieniu wykorzystano jego zdolności informatyczne. Dzięki temu też zyskał dostęp do materiałów na serwerach FSIN, nagranych w szeregu więzień w obwodach włodzimierskim, saratowskim i irkuckim w latach 2018-2020. Zgrywał filmy na swoje nośniki informacji. Wyniósł je, gdy go wypuszczano. Sawieljeu nadal mieszkał w Rosji. We wrześniu br. został zatrzymany przez agentów FSB. Przesłuchano go w sprawie nagrań wideo, mimo że nie zostały one jeszcze upublicznione i krążyły tylko wśród ludzi z kręgów praw człowieka – co wskazuje na to, że bezpieka była świadoma, że doszło do przecieku. Białorusin był jednak w tym momencie jeszcze tylko świadkiem w sprawie. – Przekonałem ich, że będę współpracował. Byli pewni, że jeśli będę chciał przekroczyć granicę, będą w stanie mnie namierzyć i zatrzymać – relacjonował Sawieljeu. Podczas pobytu w Nowosybirsku regularnie kontaktował się z nim oficer FSB, który wypytywał go o to, kiedy odlatuje do domu na Białoruś. Powiedział Białorusinowi, żeby po drodze do Mińska zatrzymał się w Moskwie. Sawieljeu kupił bilety z przesiadką na moskiewskim lotnisku Domodiedowo, ale zamiast wsiąść tam do samolotu lecącego do Mińska, opuścił lotnisko, znalazł mikrobus, który jechał z Moskwy do Mińska i w ten sposób przekroczył granicę z Białorusią. Niedługo potem z Mińska poleciał do Turcji. 16 października dotarł do Francji, gdzie poprosił o azyl. Zapytany w wywiadzie, dlaczego strażnicy więzienni tak często wykorzystują seksualnie więźniów, zazwyczaj przy użyciu przedmiotów, takich jak butelki czy trzonki od mioteł, Sawieljeu powiedział, że „prawdopodobnie dlatego, że jest to najokrutniejsze. To natychmiast łamie człowieka, łamie wszelką wolę oporu”.
Ujawnione nagrania okazały się tak szokujące, że władza nie mogła sprawy zamieść pod dywan. Komitet Śledczy wszczął siedem spraw karnych po opublikowaniu filmu wideo o znęcaniu się nad więźniami w Saratowie. Osobom zamieszanym w przestępstwo, których krąg jest ustalany, grozi do 10 lat więzienia. Sprawy wszczęto na podstawie artykułów „akty przemocy o charakterze seksualnym” oraz „nadużycie władzy z użyciem lub groźbą użycia przemocy”. W regionie rozpoczęły się masowe dymisje. Szef FSIN w Saratowie, Aleksiej Fiedotow, złożył rezygnację. Do dymisji podał się również dyrektor szpitala więziennego w Saratowie Paweł Gacenko oraz kilku pracowników regionalnego oddziału Federalnej Służby Więziennej. Historia z archiwum nagrań z tortur więziennych pokazuje, jaki porządek panuje w koloniach karnych. Pokazuje, że ma to powszechny charakter. Reżim stara się teraz przekonywać, że od dawna zwalcza tego typu nadużycia w więzieniach. Na przykład w styczniu br. ogłoszono inspekcję w kolonii karnej nr 6 w obwodzie irkuckim, gdzie miało dojść do „sprzecznych z prawem działań o charakterze seksualnym osadzonych wobec osadzonego B.”. Lokalne problemy, jak w Saratowie, można rozwiązać poprzez zmiany personalne lub sprawy karne przeciwko winnym. Taką taktykę jak na razie obrał Aleksandr Kałasznikow, dyrektor FSIN, który pozycjonuje się jako człowiek chcący „oczyścić” służbę z korupcji i nadużyć. Jest jednak mało prawdopodobne, aby doprowadziło to do radykalnej zmiany sytuacji za kratami.
System
Od kilku lat obrońcy praw człowieka regularnie informują o torturach i pobiciach w zakładach karnych w wielu regionach Rosji. Jednakże skargi te są bardzo rzadko badane, a jeszcze rzadziej wszczynane są postępowania karne. Niemniej jednak publikacja archiwum wideo wywołała duże poruszenie. Jest to spowodowane tym, że słowa więźniów i funkcjonariuszy Federalnej Służby Więziennej, którzy zazwyczaj zgadzają się mówić tylko anonimowo, zostały tym razem potwierdzone przez nagrania wideo z tortur. Ale podobne rzeczy dzieją się w wielu innych koloniach karnych. W lipcu 2018 roku „Nowaja Gazeta” opublikowała nagranie brutalnego pobicia „rękami, nogami i przedmiotami” przez funkcjonariuszy FSIN więźnia w kolonii nr 1 obwodu jarosławskiego. W listopadzie 2017 roku w Chakasji trzech pracowników kolonii karnej nr 33 ciężko pobiło więźnia, a pomagał im siedzący w celi z ofiarą skazany za zabójstwo. W grudniu 2015 roku strażnicy przywiązali szalikiem do kraty okiennej więźnia, którego wcześniej pobili kijami i skuli kajdankami. Mężczyzna udusił się. Były więzień kolonii karnej w Irkucku Denis Golikow opowiedział Gulagu-net, co robił jako członek gangu ok. 30 „razrabotczików”, którzy znęcali się nad setkami innych więźniów na polecenie urzędników więziennych. Golikow z kolegami „pracowali” choćby nad więźniami, którzy nie chcieli iść na współpracę z prokuraturą. – W zamian obiecali, że mnie nie tkną. A śledczy obiecał że załatwi z sędzią, żeby mnie warunkowo wypuścili – powiedział Golikow.
Rosyjskie więzienia i kolonie karne – z ich otoczką niezwykłej brutalności – stanowią istotny element systemów rządów stworzonego przez Putina i czekistów. Reżimowi zależy na utrzymaniu tego poczucia grozy, by Rosjanie bali się pójścia za kraty, a więc byli bardziej ulegli władzy. Z drugiej strony, reżim stara się ukrywać szczegóły brutalności więziennej, bo to mogłoby wywołać przeciwny skutek: oburzenie i protesty opinii społecznej. Dlatego władze, chcąc uniknąć przemiany narzędzia kontroli społecznej w potencjalne zagrożenie dla reżimu, ograniczają dostęp do miejsc pozbawienia wolności i występują przeciwko organizacjom broniącym praw więźniów. Pojawiają się też informacje wskazujące na swego rodzaju „prywatyzację” więziennictwa. Tak jak w przypadku poborowych żołnierzy, których oficerowie wykorzystują niczym niewolników, choćby na budowie domu. W lipcu br. dziennikarze odkryli w obwodzie leningradzkim – na terenie prywatnym – podziemne pomieszczenia wyglądające na niewielkie więzienie i krematorium. Działka była otoczona wysokim ogrodzeniem. Kanał 78 zdołał ustalić, że prawdziwym właścicielem nieruchomości jest Renat Alimzanow, były naczelnik z aresztu śledczego nr 4. Po publikacji na miejsce przyjechali mundurowi ze specjalnym sprzętem i na zlecenie Komitetu Śledczego zasypali wejście do podziemnego więzienia. Jednocześnie prowadzone już wcześniej śledztwo ws. zabójstwa biznesmena, w ramach którego – jeszcze przed mediami – na prywatne więzienie trafiły służby, zostało utajnione. Nie wiemy, kto był więziony w tym dziwnym miejscu. Ale dużo wskazuje na to, że krematorium było wykorzystywane. Czy miało to związek z działającym systemem więziennym, czy było to więzienie dla porywanych biznesmenów – tego zapewne nigdy się nie dowiemy.
Ostrzeżenie
W kwietniu 2020 w Angarsku, we wrześniu 2021 w Kraju Chabarowskim, w październiku 2021 we Władykaukazie. Tego jeszcze za czasów Putina nie było: wielkich buntów więźniów tłumionych przez specnaz w kałużach krwi. Do Angarska trzeba było wezwać 300 żołnierzy specnazu, żeby stłumić bunt w kolonii o zaostrzonym rygorze. W buncie wzięło udział ok. 500 więźniów, którzy nie wytrzymali pogarszających się warunków odbywania kary (nie tylko znęcanie się przez strażników, ale też pandemia koronawirusa). Kilka miesięcy później organizacja pozarządowa „Syberia bez tortur” alarmowała, że więźniowie w dwóch sąsiednich koloniach w obwodzie irkuckim również są na skraju buntu. We wrześniu 2021 r. przeciwko swoim oprawcom zbuntowali się więźniowie kolonii karnej nr 14 w Kraju Chabarowskim. Znów musiał interweniować specnaz, znów byli zabici i ranni. Bunt rozpoczął się od konfliktu między osadzonymi, ale potem więźniowie zjednoczyli się i zaatakowali strażników. W październiku 2021 r. doszło do trzeciej dużej rewolty więziennej, tym razem na Północnym Kaukazie. Według wstępnych doniesień wzięło w buncie udział 600 więźniów kolonii karnej we Władykaukazie, a wśród zabitych i rannych znaleźli się zarówno więźniowie, jak i strażnicy.
Te trzy duże i nagłośnione bunty zwiększyły presję na władzę – nie tylko ze strony organizacji pozarządowych, ale też części polityków – aby zacząć robić porządek z nadużyciami za kratami. Należy przy tym pamiętać, że choć tortury są poważnym problemem, to tylko jedna z przyczyn wybuchających w więzieniach rosyjskich buntów. Są też inne zapalne czynniki: złe wyżywienie, konflikty między różnymi grupami etnicznymi i religijnymi więźniów oraz w ostatnim czasie pandemia Covid-19. W przeciwieństwie do wielu innych krajów, władze rosyjskie nie zwolniły starszych lub chorych więźniów na początku pandemii ani nie podjęły innych kroków, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby za kratami. Wygląda na to, że reżim Putina będzie musiał jednak podjąć jakieś systemowe zmiany w więziennictwie – na Kremlu muszą pamiętać, że to seria buntów w łagrach była jednym z powodów upadku systemu stalinowskiego.
Grzegorz Kuczyński
Analityk i dziennikarz, pisze o Rosji i obszarze postsowieckim, specjalizuje się w tematyce służb specjalnych. Absolwent historii (Uniwersytet w Białymstoku) i specjalistycznych studiów wschodnich (Uniwersytet Warszawski). Ekspert Warsaw Institute, autor książek “Jak zabijają Rosjanie Ofiary rosyjskich służb od Trockiego do Litwinienki” i “Tron we krwi. Sekrety polityki Kremla”.
fot. gulagu-net.ru
1 komentarz
krogulec
6 listopada 2021 o 14:12Dlatego należy Rosję zlikwidować.