Po wojnie w Gruzji Moskwie udało się szybko uzyskać odprężenie w stosunkach z Zachodem. Próbuje powtórzyć ten scenariusz po agresji na Ukrainę i aneksji Krymu.
Droga do wyjścia Rosji z izolacji międzynarodowej została otwarta. Na Ukrainie weszło w życie nowe zawieszenie broni. Osiągnięto porozumienie w sprawie zawieszenia broni w Syrii. Pomimo sceptycyzmu dowództwa wojskowego USA i Pentagonu trwają zabiegi o stworzenie wspólnego centrum koordynacyjnego armii Stanów Zjednoczonych i Rosji w zwalczaniu formacji terrorystycznych. Proces jest realizowany – pisze Jakub Palowski w analizie Defence24.
Przerwanie walk na wschodzie Ukrainy przy jednoczesnym utrzymaniu obecności oddziałów „separatystów”, dowodzonych, kierowanych i wspieranych przez Rosję jest tym, co może otworzyć jej drogę do zniesienia restrykcji nałożonych na Moskwę.
„Deeskalacja” jest jednocześnie postulatem często formowanym przez szefa niemieckiego MSZ Franka-Waltera Steinmeiera – zwolennika stopniowego znoszenia sankcji wobec Moskwy – zauważa Palowski. Podjęcie działań w tym kierunku będzie dla nastawionych prorosyjsko polityków we Francji czy w Niemczech znacznie łatwiejsze, jeżeli faktycznie dojdzie do zaprzestania walk na Ukrainie, nawet bez wycofania sił prorosyjskich z Donbasu.
Nie jest tajemnicą, że za rozszerzeniem współpracy z Rosją, opowiadają się nie tylko radykałowie w rodzaju Marine Le Pen, ale też politycy sprawujący władzę we Włoszech czy na Słowacji. Taka sytuacja daje możliwość przedstawiania postępowania Moskwy jako „wychodzenie naprzeciw” oczekiwań społeczności międzynarodowej, co powinno się wiązać z „odpowiednimi krokami” państw zachodnich.
Rosyjska agresja wobec Gruzji spowodowała częściowe zawieszenie współpracy z NATO, a ówczesny prezydent USA George W. Bush twierdził, że Moskwa przekroczyła „wszystkie czerwone linie”. Szybkie zakończenie aktywnej fazy konfliktu pozwoliło jednak na zniesienie restrykcji, a Barack Obama wdrożył wobec Rosji politykę „resetu”. Tym samym Moskwa utrwaliła swoją obecność wojskową w Gruzji, faktycznie przekreśliła szanse na odzyskanie przez Tibilisi integralności terytorialnej, znacząco utrudniła starania o integrację transatlantycką i w dłuższej perspektywie nie poniosła praktycznie żadnych kosztów.
Ewentualny scenariusz „gruziński” w obecnej sytuacji mógłby polegać na stopniowym zniesieniu sankcji wobec Rosji, przy wzroście popularności kół prorosyjskich na szeroko pojętym Zachodzie. Moskwa utrzymałaby jednocześnie faktyczną, wojskową kontrolę nad częścią Donbasu i granicy z Ukrainą (nie mówiąc już o Krymie). To z kolei w oczywisty sposób utrudnia rozwój Kijowa i jego transatlantyckie aspiracje. Natomiast koszty, które już Federacja poniosła, choć znaczne, z perspektywy Moskwy mogą okazać się do zaakceptowania biorąc pod uwagę korzyści, jakie wynikły z interwencji – pisze autor portalu Defence24.
Ewentualne zniesienie sankcji poprawiłoby sytuację Kremla i pozwoliłoby na kontynuowanie programu modernizacji (armii). Najbardziej niebezpieczne byłoby jednak możliwe przyjęcie założenia, że podobnie jak w 2008 czy 2009 roku, i tym razem Rosji udało się „przezwyciężyć” opór Zachodu – ostrzega Palowski. Wykazanie przez państwa zachodnie słabości mogłoby bowiem skłonić Rosję do dalszych, agresywnych działań, być może godzących już bezpośrednio w państwa NATO.
Przytoczony wyżej scenariusz nie jest przesądzony, ale zdaniem autora artykułu dążenie do „drugiego resetu” w świetle ostatnich wydarzeń jest co najmniej prawdopodobne. A jak wiemy, kilka lat po ogłoszeniu „pierwszego resetu” Rosja zaskoczyła obserwatorów dokonując agresji wobec Ukrainy. (Tu zapoznasz się z całą analizą)
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
7 komentarzy
SyøTroll
19 września 2016 o 14:09Gruziński scenariusz, to wynik braku chęci UE prowadzenia agresywnej militarnie, imperialistycznej polityki wobec braku jednej wspólnej armii. Jak również brak chęci UE do wyzwalania spod „rosyjskiej okupacji” ludności niechętnie nastawionej do UE na siłę z powodu wyraźnego konfliktu takiej polityki z publicznymi deklaracjami jej polityków.
LUKI
19 września 2016 o 21:37NIESTETY ZACHÓD JEST GŁUPI, TĘPY, ROSJA W GRUZJI ABCHAZJI CZECZENI I TERAZ NA UKRAINIE MORDUJE NIEWINNYCH LUDZI, ZAJĘŁA NEIZGODNIE Z PRAWEM MIĘDZYNARODOWYM KOLEJNY KAWAŁEK NIESWOJEJ ZIEMII I ZACHÓD NA TO PATRZY I MILCZY…. ROSJA BOLSZEWICKA POWINNA DOSTAĆ DOBRZE PO TYŁKU ŻEBY PUTLER SIĘ OBUDZIŁ….MAM NADZIEJE ŻE DOCZEKAM TYCH CZASÓW I BĘDĘ MÓGŁ DAĆ BOLSZEWIKOM PO TYŁKU…..
SyøTroll
20 września 2016 o 08:08LUKI po prostu ty kibicowałeś Czeczenom rżnącym Rosjan, i Gruzinom rżnącym się z Abchazami. Ukraina zrobiła w Donbasie dokładnie to samo co Rosja w Czeczenii a Gruzja w Abchazji; Tak jak Ukraińcy walczyli w Czeczenii i Abchazji tak teraz Rosjanie walczą w Donbasie. Zachód nie jest tępy, większość Polaków jest tępa, teraz po Brexicie, Polska wyrosła na głównego amerykańskiego trolla w UE. I Zachód. niestety dla nas. to widzi.
jubus
20 września 2016 o 11:25Nie nazwał bym Polski „największym trollem USA”, gdyż Polska balansuje relacje z USA, relacjami z Chinami. I to mi się akurat podoba, jedyna rzecz, która jest pozytywna u PiSu. Zachód to USA, a nie zdechły koń w postaci UE, dogorywający na naszych oczach. Polska musi wiec balansować między USA, a ChRL, a Europę zostawić sępom na pożarcie.
Kocur
20 września 2016 o 09:34Sądzę, że i tm razem górę weźmie nie zdrowy rozsądek w stosunku do ruskiego, ale biznes i robienie kasy z nimi.
Mówiąc inaczej, będą znosić sankcje po tym zawieszeniu walk, a ruski i tak będzie trzymać łapę na Donbasie. Ale przecież wykazał (ruchal) max dobrej woli, bo wprowadził zawieszenie broni. Putin pluje na niech, a te głąby z UE mówią, że deszcz pada.
Nie raz już ich wyrolował i jemu nie można wierzyć na złamany grosz.
Powtarzam po raz setny, ruskiemu trzeba raz na zawsze utrzeć ryja, inaczej zawsze będą z nimi kłopoty.
eden
20 września 2016 o 09:44Trudno nie zauważyć, że sytuacja na Ukrainie w głównej mierze jest winą elit ukraińskich.
Trudno jednak wymagać od tak młodego pastwa, aby miało wartościowe elity.
Nie jest to jednak usprawiedliwienie dla Rosji, która wykorzystuje bezwzględnie słabość sąsiada.
Sankcje na Rosję należy utrzymać, ponieważ Rosja po raz enty pokazuje, że dla niej nie ma żadnych standardów, że prawo międzynarodowe ma w głębokiej pogardzie.
Jest jeszcze jedno pytanie. Jaki jest interes UE by wzmacniać ekonomicznie taki agresywny kraj jak Rosja?
Silna Rosja to zniewolenie Ukrainy, a po niej kolejnych Państw.
jubus
20 września 2016 o 11:23Faktycznie, głównym motorem „odprężenia” w relacjach z Rosją, stały się USA, a nie Europa. Niemcy, wbrew pozorom, nie potrzebują Rosji, do niczego im nie potrzebna. To tylko taka gra, aby postraszyć Amerykę czy Francję. A faktycznie największymi sojusznikami Rosji są dzisiaj Francja, Włochy oraz właśnie USA. To konfliktowanie się się na Bliskim Wschodzie, to wpierdzielanie się, tam gdzie ich nikt nie chce, to najlepsze co można zrobić dla Rosji. A ten atak w Syrii, na wojska Assada? Najlepszy prezent dla Putina.
Wniosek z tego taki – Zachód zawsze był i będzie sojusznikiem Rosji, tak było podczas obydwu wojen światowych. Jesli szukać „sojuszników przeciw Moskwie”, to trzeba ich szukać tam, gdzie ich nikt nie widzi. Niemcy, Skandynawia, Chiny, Japonia, Korea, Azja Środkowa, Afryka, Bliski Wschód, itd, itp.