Mieszkanka Grodna, Ljubow Sarlai spędziła dzień za kratkami, a następnego stanęła przed sądem, który ukarał ją wysoką grzywną, bo za niewłaściwy uznał kolor spodni, które miała na sobie.
— Niczego nie wykrzykiwała, szłam sobie z kawiarni do samochodu. Wraz ze znajomą zostałyśmy zatrzymane, odwieźli nas na posterunek milicji, — cytuje słowa dziewczyny portal s13.ru. — Gdy zapytałam milicjantów, dlaczego mnie zatrzymano, odpowiedzieli mi pytaniem: „A co, kolorem swoich spodni niczego nie chciałaś wyrazić?”.
Młoda Białorusinka powiedziała portalowi s13.ru, że wzór na spodniach wykonany jest fabrycznie, nosi je od 2014 roku i nigdy wcześniej nie miała z tego tytułu żadnych problemów.
Ljubow ma dwoje małych dzieci, a mimo to po sporządzeniu protokołu naruszenia administracyjnego, w którym napisano wyraźnie, że „kolor jej spodni narusza sytuację społeczno-polityczną” trafiła do aresztu.
Następnego dnia stanęła przed sądem, który uznał dziewczynę za winną i ukarał grzywną w wysokości 580 rubli (równowartość ok. 855 PLN). Milicjant, który wystąpił na procesie jako świadek zeznał, że Ljubow wykrzykiwała jakieś hasła.
To nie jest pierwsza sprawa administracyjna przeciwko Ljubow. Wcześniej musiała już zapłacić grzywnę za zdjęcie w sieci społecznościowej z historycznymi symbolami.
Dziewczyna napisała w sieci społecznościowej: — Parę dni temu przestudiowałam naszą Konstytucję, okazuje się, że mamy dużo praw. Nawiasem mówiąc, trochę wstyd się, ale do czasu zarzutów pod adresem dotyczących pikietowania nawet nie wiedziałam, co to jest.
Białoruskie media niezależne pisały wczoraj, że w Dzierżyńsku milicja spisała właściciela domu, w oknie którego wisiała flaga Japonii. Teraz odpowie za zorganizowanie nielegalnej pikiety.
oprac. ba/s13.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!