Dwa zdumiewające skandale obyczajowe, niczym z Monty Pythona, wstrząsnęły ostatnio białoruską prowincją. Sam fakt epidemii agresywnych golasów nie byłaby jeszcze może niczym nadzwyczajnym, gdyby nie tożsamość pierwszego z nich i zdumiewające okoliczności poskromienia przez milicję drugiego.
Otóż – jak właśnie dowiadujemy się z Baranowicz – metropolita Filaret pozbawił święceń miejscowego protojereja Georgija, którego milicja schwytała po tym jak w stanie kompletnie nietrzeźwym biegał po peronie tamtejszego dworca Poleskiego obnażając się przed podróżnymi. W śledztwie okazało się, że taka forma spędzania wolnego czasu nie była dla owego proboszcza niczym nowym i już wcześniej był sądzony za podobne wyskoki, co jednak dotąd władzom cerkiewnym najwyraźniej nie przeszkadzało.
Znacznie bardziej kuriozalna sytuacja miała jednak miejsce w Żodino, gdzie na miejscową plażę wdarł się inny nagi mężczyzna i pomknął sprintem między wypoczywającymi obywatelami, siejąc postrach i zgorszenie. W celu schwytania gołego intruza wezwano poddodział milicji z miejscowego Zarządu Spraw Wewnętrznych. Stróże prawa – po brawurowym pościgu – schwytali i obezwładnili golasa. I wszystko wyglądałoby w miarę normalnie, gdyby nie fakt, że milicja przybyła na miejsca zdarzenia i prowadziła pościg… pogrzebowym karawanem!
Okazało się, że w chwili otrzymania zgłoszenia funkcjonariusze nie dysponowali żadnym radiowozem, a chcąc działać szybko, użyli pierwszego pojazdu na kołach, który im się nawinął…
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!