Zbrodnie, które miały miejsce w Glinciszkach i Dubinkach to jedne z najstraszniejszych epizodów, dzielących losy niegdyś bratnich sobie narodów polskiego i litewskiego. Nacjonalizm, a później zręczna polityki obu okupantów: sowieckiego i niemieckiego, zgrabnie podzieliły tych, którzy tworzyli przez wieki Rzeczpospolitą. Ponad sto lat temu rozpoczęła się nienawiść, której apogeum były wydarzenia opisane przez Pawła Rokickiego w monografii „Glinciszki i Dubinki. Zbrodnie wojenne na Wileńszczyźnie w połowie 1944 roku i ich konsekwencje we współczesnych relacjach polsko-litewskich”.
Doktor Rokicki opublikował wynik wieloletnich badań, które stały się podstawą obronionego doktoratu i koedycji Instytutu Pamięci Narodowej oraz Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. To praca na wskroś pionierska, korzystająca z dotychczasowych ustaleń, odnalezionych dokumentów i badań terenowych podczas licznych kwerend autora. „Glinciszki i Dubinki” składają się ze wstępu, trzech rozdziałów opisujących tragiczne wydarzenia i zakończenia. Ich uzupełnieniem jest aneks, obejmujący 30 proc. książki, składający się dokumentów polskich, litewskich i rosyjskich. Szeroka kwerenda we archiwach tych krajów, nie została rozwinięta przez przebadanie dalszych archiwów. Bogata bibliografia, obejmuje książki w kilkunastu językach. Największą zaletą pracy jest zachowanie autorskiej skrupulatności, nie pomijającego nawet wstydliwych (dla obu stron) epizodów historii. Książka szczegółowo odtwarza kolejne części obu masakr, dzięki czemu Rolickiemu udało się zrewidować stan niewiedzy.
W inicjującym książkę rozdziale „Krew za krew” poznajemy szczegóły zbrodni wojennych w Glinciszkach, Podbrzeziu, Dubinkach, Gorszwianach, Janiszkach, Ołkunach i Zajeziorcach. Dowiadujemy się jak to zasadzka patrolu 5. Brygady AK na policjantów litewskich z pobliskiego Podbrzezia (czterech policjantów zabitych, dwóch rannych, pozostali wycofali się) doprowadziła do odwetu 50-osobowego plutonu policji z 3 kompanii litewskiego 258 batalionu policji rezerwowego (3. Kompanie litauische Polizei-Ersatz-Bataillon Nr. 258). Po odkryciu zwłok swoich zabitych kolegów Litwini zrobili to co robią wszyscy weterani w obliczu śmierci przyjaciół. Porucznik Petras Polekauskas rozkazał egzekucję niewinnych cywilów, mieszkających w pobliżu miejsca zasadzki. Ofiarami Litwinów było 39 Polaków, z których 56 proc. stanowiły kobiety i dzieci – w tym jedna z niewiast w zaawansowanej ciąży. Litwini zabili też zastępcę kierownika Zarządu Gospodarstw Rolnych Ostland (Landbewirstschaftungsgesellschaft Ostland) – ojca przyszłego olimpijczyka, Władysława Komara, nie patrząc na protesty Niemców i Holendra.
Rolicki ustalił, że zbrodnia w Glinciszkach nie została zaaprobowana przez władze niemieckiego Generalbezirk Litauen, które przeprowadziły śledztwo połączone z ekshumacją zamordowanych. Jedynie rozpoczęcie sowieckiej ofensywy w czerwcu 1944 roku uniemożliwiło doprowadzenie wyroku sądu SS i policji do końca czyli rozstrzelania 11 najbardziej zaangażowanych w zbrodnię policjantów z ich dowódcą. Badawczym niepowodzeniem było nie ustalenie nazwisk litewskich policjantów oraz określenie który z niemieckich sądów przeprowadził błyskawiczne śledztwo i rozprawę sądową. Za to udało się Rolickiemu zrewidować legendę o rzekomym rozstrzelaniu policjantów, a nawet zrekonstruować powojenne losy w USA głównego autora zbrodni por. Polekauskasa, gdzie umarł nieniepokojony w 1965 roku.
O wiele lepsze efekty archiwalnych i terenowych badań przyniosła odtworzenie przebiegu zbrodni wojennej przeprowadzonej przez pododdziały 5. Brygady AK na litewskich cywilach w Dubinkach i sąsiednich miejscowościach. Autor po raz pierwszy odważył się zidentyfikować dowódcę rtm/mjr Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko” jako rozkazodawcę odpowiedzialnego za zbrodnie popełnione przez jego podwładnych. Dotychczas mistyfikowana odpowiedzialność „Łupaszki” bywała tłumaczona przekroczeniem wydanych rozkazów przez jego podkomendnych. Rokicki odpowiedział przywołując, liczne relacje o wysokiej dyscyplinie w 5. Brygadzie AK, gdzie wszystkie wykroczenia niezgodne z poleceniami dowódcy były karane błyskawicznie. Zresztą sami partyzanci przyznawali między wierszami w swych wspomnieniach, że ściśle wykonywali rozkazy „Łupaszki” podczas odwetu.
Jednocześnie Rokicki obalił rozpowszechniony mit, jakoby 5. Brygada AK nie mogła zaatakować sprawców masakry z Glinciszek po ich rzekomym natychmiastowym wycofaniu z Podbrzeźniak, gdyż Litwini uczynili to dopiero po kilku dniach. Dowódca brygady zrezygnował ze zdobywania obsadzonego przez Litwinów stützpunktu, chcąc ograniczyć straty, ewentualnych szturmujących posterunek policyjny. Biorąc pod uwagę plusy i minusy rtm/mjr „Łupaszka” zdecydował, że celem odwetu będą osadnicy litewscy z rodzinami, mieszkający na przedwojennym pograniczu polsko-litewskim. W sumie Polacy zamordowali w Dubinkach 27 osób (w tym dwie osoby polskiego pochodzenia). To była kolejna demistyfikacja Rolickiego, podważająca przekonanie historyków polskich o walce z policją litewską w tej wsi i przypadkowych ofiarach cywilnych. Kolejne zbrodnie miały miejsce we wsiach Gorszwiany, Ołkuny, Orniany, Reputany, Vymanciai, Zabelina i Zajeziorce podwyższyły liczbę zamordowanych w ramach polskiego odwetu do 81 Litwinów przy czym 63 proc. stanowiły kobiety i dzieci. Nalezy podkreślić, że spiralę terroru poza wspomnianymi zbrodniami nakręciły już wcześniej inne krwawe epizody konfliktu polsko-litewskiego: rozstrzeliwania w Ponarach, egzekucje pod Mikuliszkami, Kotłówką, Kiewliszkami, Pawłowem, Graużyszkami, na drodze Oszmiana-Wilno czy podczas samej operacji „Ostra Brama”.
Poza dokładnym zanalizowaniem przebiegu samych zbrodni wojennych autor w „Anatomii zbrodni” dokonał obserwacji stosunków narodowościowych na ówczesnym pograniczu polsko-litewskim, panujących od końca XIX stulecia po schyłek II wojny światowej. Rokicki przypomniał o zmianach etnicznych, kowieńskiej polityce lituanizacyjnej, walkach litewskich powstańców z Armią Czerwoną, a później ich zaangażowaniu w Zagładę ludności żydowskiej po czerwcu 1941 roku oraz zbrodniach na Polakach, będących wynikiem decyzji niemieckich władz okupacyjnych. W ostatnim rozdziale książki „Rozdroża pamięci” autor skoncentrował się na próbach postawienia przed sądem i ukarania winnych obu zbrodni w Polsce jak i Litwie.
Zgodzić się należy z polskim historykiem, że wydarzenia w Glinciszkach jak i Dubinkach stanowią przypadki zbrodni wojennych. Rokicki zauważył, że Polacy i Litwini skonstruowali odrębne kody pamięci obejmujące wyłącznie zbrodnie popełnione na rodakach, a zarazem zaprzeczające zbrodniom, których dopuścili właśni bohaterowie. Szczególnym tu pozostaje proces przywracania pamięci potomnych jedynie heroicznego portretu rtm/mjr Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko”, zniesławianego przez komunistów. Rokicki obiektywnie podchodzi do problemów historiografii „żołnierzy wyklętych”, nie stosującej refleksji nad zbrodniami jakie zdarzyło im się popełnić (co oczywiście nie jest tożsame z podważaniem ich zasług przez coraz głośniejszych propagatorów „utrwalaczy”). Dochodzenie do prawdy o przeszłości jest częstokroć przedsięwzięciem dramatycznym i bolesnym, ale historyk nie może ulegać pokusom przemilczania prawd niewygodnych. Wydanie oceny wydarzeń jest elementem procesu dochodzenia do prawdy, którą tak trudno osiągnąć narodom europejskim, zaangażowanym w zbrodnie i ludobójstwo II wojny światowej.
Należy podkreślić, że Polacy chyba najuczciwiej rozprawiają się z wszelkimi mitami, co stało się łatwiejsze po ujawnieniu polskiego zaangażowania w niemieckie „akcje samooczyszczające” (Selbstreinigungsaktionen) – a czego nie uczynili jeszcze Litwini, którzy nawet nie udostępnili autorowi „Glinciszek i Dubinek” wszystkich archiwaliów, szczególnie tych krytycznych w stosunku do działań policji litewskiej. Problemem pozostaje sam 258. batalion – wymieniany jedynie przez zainteresowanych Litwinów, podczas gdy historycy niemieccy nie wspominają o istnieniu tego oddziału, poprzestając na Litauische Polizei Btl. F/257 dowodzonym przez Hauptmanna Vincasa Miliauskasa, a jako kolejny wymieniając Litauische Polizei Bataillon 301 (Litauische Sondereinheit 301) mjr Kostasa Keželisa.
I tu właśnie tkwi największy problem pracy Rokickiego – brak kwerendy niemieckich archiwaliów. Tego typu dokumenty pozostały w archiwach, znajdujących w Wilnie, Kownie i Rydze. Dodatkowo poszukiwania dokumentów po litauische Polizei-Ersatz-Bataillon Nr. 258 mogły obejmować placówki we Freiburgu, Berlinie i czeskiej Pradze. Oczywiście koszta takich kwerend są olbrzymie i zapewne z tego powodu nie zostały przedsięwzięte – choć niewątpliwie podniosłyby poziom monografii naukowej polskiego historyka po poziomu „pięciu z plusem”. Tak Rokicki musi zadowolić się jedynie pracą na „piątkę”. Jego „Glinciszki i Dubinki” okazały się jedną z najlepszych prac historycznych, które zostały opublikowane w ostatnim roku w Polsce.
Feliks Koperski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!