Fuzja dwóch popularnych na Litwie sieci handlowych Rimi oraz Iki – a de facto wykupienie drugiej przez pierwszą – oraz konieczność prawną sprzedania przez powstałą w ten sposób spółkę 17 sklepów może doprowadzić do utraty pracę przez nawet 500 osób, co w przypadku naszego północno-wschodniego sąsiada jest kwotą zauważalną w skali kraju.
Aleksandras Posochowas, szef Litewskiego Związku Zawodowego Pracowników Usług powiedział, że ludzie objęci mówiąc eufemistycznie: „przekształceniami” będą w pierwszej kolejności nakłaniani do zmiany pracodawcy na Rimi Lietuva (Kodeks Pracy zabrania automatycznego przenoszenia). Jeśli między jednymi a drugimi nimi do porozumienia, pracownicy sklepów zostaną zwolnieni, ale mają „dostać odprawy”.
Przypomnijmy: w zeszłym tygodniu litewski odpowiednik naszego UOKiK-u wydał zgodę na zakup 100% akcji spółki IKI znajdujących się dotychczas w posiadaniu niemieckiej grupy Rewe i innych akcjonariuszy przez szwedzkiego potentata ICA Gruppen, będącego z kolei właścicielem Rimi Lietuva. Żeby dopiąć umowy kupna-sprzedaży IKI, Rimi Lietuva musi sprzedać 17 sklepów znajdujących się w Wilnie, Kownie, Kłajpedzie i Poniewieżu.
Co ciekawe, transakcja ma charakter przejęcia kontroli przez małego nad dużym, a w każdym razie nad większym. W momencie fuzji Rimi Lietuva było właścicielem 56 sklepów, obsługiwanych przez 3 300 pracowników, podczas gdy znajdujące się w niemieckich rękach IKI (używa się też nazwy Palnik, od nazwy operatora sieci) posiadało 231 punktów sprzedaży, w których pracowało ponad 7 000 osób.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!