Federalna kanclerz Angela Merkel przeprowadziła rozmowę telefoniczną z amerykańskim prezydentem Barackiem Obamą na temat przerwania walk na wschodzie Ukrainy.Dzień wcześniej Pani Kanclerz razem z prezydentem Francji Francoise Hollandem kontaktowali się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, przekonując mieszkańca Kremla, by zażądał przerwania ognia od swoich marionetek w donieckim i ługańskim rejonie naszego kraju – pisze Witalij Portnikow w artykule „Frau pośredniczka” w newsru.ua.
Ta forma pertraktacji znacznie różni się od krymskiej. Gdy Putin zajmował Krym, Obama jeszcze dzwonił do swego rosyjskiego kolegi z pouczeniami. Do aneksji doszło, a razem z nią skończyła się amerykańska chęć utrzymywania stosunków z Putinem. Rosyjski prezydent przeobraził się w oczach Waszyngtonu w kogoś w rodzaju Miloszewicza czy Saddama Husajna, kopiącego własnymi rękami grób swemu reżimowi. Nie ma co z nim mówić. I tak nie zrozumie.
Ale Amerykanie mogą sobie na takie myślenie pozwolić. A Europejczykom do granic „zbuntowanej stacji benzynowej” zdecydowanie bliżej, kupują od Rosji gaz, chcą sprzedawać „Mistrale”. Dlatego Merkel i Hollande po prostu muszą mieć nadzieję, że Putin się opamięta. Kontynuują telefoniczne rozmowy z Kremlem, tłumacząc Putinowi, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. Następnie dzwoniąc do Białego Domu, opowiadają Obamie o postępach w putinowskiej psychice. Potem Amerykanie i Europejczycy będą dzwonić do Poroszenki i omawiać możliwości nowego zawieszenie broni w zamian za putinowskie gwarancje. I jeżeli w końcu terroryści wyniosą się z Ukrainy i nad naszym krajem wzejdzie dzień, Merkel będzie miała pełne prawo uznać, że jej misja się powiodła.
Tyle, że szans ma niewiele. Przede wszystkim dlatego, że Putin nie ma pełnej kontroli nad działającymi na terytorium Donbasu bandytami. Oczywiście i w Donieckiej, i w Ługańskiej Republikach Ludowych jest, tak jak we wszystkich terrorystycznych grupach, posłuszne „jądro” składające się z rosyjskich obywateli, profesjonalnych zabójców i pseudopolityków. Ci ludzie wykonają każdy rozkaz Władimira Putina – łącznie z wywieszeniem portretu Stepana Bandery na budynkach Donieckiej lub Ługańskiej administracji. Im wszystko jedno – byleby płacili.
Ale są profesjonalni szowiniści typu Striełkowa i są miejscowi przestępcy, którzy nie mają nic do stracenia – Rosja pozwoliła tym drobnym bandytom i zwykłym chuliganom na kompletną bezkarność, której nigdy wcześniej na Ukrainie nie mieli i którą w razie przyłączenia do Rosji, od dawna faktycznie legalizującej kryminalne bezprawie na swojej prowincji, mogli by zachowa. Ci ludzie Putina nie posłuchają. Oni będą walczyć o swoje prawo do zabijania i rabowania. I Striełkow będzie walczył – dlatego, że jeżeli nie może zrobić z ludzi niewolników imperium, woli ich zabić.
Z całym tym draństwem będziemy musieli sobie dać radę my, a nie Merkel i nawet nie Putin. Ale oczywiście jeżeli niemieckiej kanclerz uda się przekonać Putina, żeby jego kraj przestał sponsorować bandytów i zlikwiduje mit „ludowych republik”, to pomoże nam szybciej poradzić sobie z mętami i uratuje niejedno ludzki życie na Wschodzie. Wtedy będziemy mogli mówić o bezspornej zasłudze frau pośredniczki – puentuje Witalij Portnikow.
Kresy24.pl/newsru.ua (przekład za: Studio Wschód TVP)
1 komentarz
Aisha
8 lipca 2014 o 08:55Merkel wystawia Polskę rosyjskiemu bandycie na żer w obawie przed Putinem. Jak zwykle, Niemcy zdążą w razie agresji Putina na Polskę przygotować się do obrony. My mamy być mięsem armatnim. Zatrzymać atak na Europę, bo Europa to Niemcy i Francja. Następny pakt Ribbentrop-Mołotow.
Pamiętajmy Polacy, że Niemcy i Rosja to nasi odwieczni wrogowie i nic oraz nikt tego nie zmieni. Nigdy.