Użycie broni nuklearnej na Ukrainie jest bardzo realną opcją dla Putina. Uważa tak redakcja Forbesa. Przypomnijmy, że Zachód postrzega użycie broni nuklearnej przez Federację Rosyjską przeciwko Ukrainie do osiągnięcia ograniczonych celów wojskowych jako mało prawdopodobne. Dziennikarze zwracają jednak uwagę na to, że z każdą zmianą rosyjskiej strategii wojskowej od czasu upadku Związku Radzieckiego broń nuklearna odgrywała coraz większą rolę w pozycji obronnej kraju.
„To nie jest tylko pozowanie, paranoja czy kompensowanie braku zasobów, aby dotrzymać kroku Zachodu w dziedzinie broni konwencjonalnej. Odzwierciedla to inny pogląd na przydatność broni nuklearnej w przyszłych konfliktach – pogląd, który nie różni się od poglądu z punktu widzenia administracji Eisenhowera, która opowiadała się za wyposażeniem sił amerykańskich w taktyczne systemy nuklearne do różnych celów na polu walki” – czytamy w artykule Forbesa.
Według dziennikarzy ten odmienny pogląd znajduje odzwierciedlenie w fakcie, że Rosja posiada wielokrotnie więcej systemów nuklearnych małej mocy i krótkiego zasięgu niż Stany Zjednoczone – według niektórych źródeł do 2000.
Systemy takie są na wyposażeniu wszystkich rosyjskich rodzajów wojsk i są powszechną praktyką w przypadku opracowywania broni zdolnej do przenoszenia zarówno głowic konwencjonalnych, jak i nuklearnych.
„Odmienne podejście Rosji do broni nuklearnej często widać także w publicznych wypowiedziach rosyjskich urzędników i komentatorów bliskich Putinowi, a on sam okresowo napomyka o potwornej potędze rosyjskiego arsenału nuklearnego, zwłaszcza od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku” – czytamy w artykule.
Przypomnijmy, Rosja twierdzi, że użyje broni nuklearnej tylko wtedy, gdy zrobią to inne kraje lub jeśli zaistnieje egzystencjalne zagrożenie dla państwa rosyjskiego, ale różni urzędnicy sugerowali, że takim zagrożeniem są określone cele wojenne Ukrainy.
Jak zauważa ekspertka nuklearna Amy Woolf ze Służby Badawczej Kongresu USA, „doktryna Rosji wskazuje, że użyje tej broni w odpowiedzi na słabe wyniki jej sił konwencjonalnych w obecnym konflikcie”.
„W związku z tym niedawne przeniesienie przez Rosję systemów nuklearnych krótkiego zasięgu na sąsiednią Białoruś, potwierdzone przez polskiego prezydenta Andrzeja Dudę w sierpniu, nie powinno być postrzegane jako zwykłe pobrzękiwanie szabelką ze strony Moskwy. Broń jest tam, gdzie powinna być, jeśli Putin zdecyduje się jej użyć” – ostrzega redakcja Forbesa.
Symptomatycznie zabrzmiała także wypowiedź przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który stwierdził, że wysiłki najeźdźców mające na celu „odparcie” zbiorowej ofensywy Ukrainy i Zachodu są oczywiste dla „wszystkich przyzwoitych ludzi”. Ale co najważniejsze – zagroził – armia rosyjska, dzięki swojej obecności na Ukrainie, ratuje świat przed katastrofą nuklearną.
„Przecież jeśli wyobrazić sobie, że ofensywa „ukrobanderowców” przy wsparciu NATO zakończyłaby się sukcesem i zajęliby oni część naszej ziemi, to musielibyśmy wprowadzić w życie Dekret Prezydenta Rosji z dnia 06.02.2020 r., wykorzystując broń jądrową. Po prostu nie ma innego wyjścia. Dlatego nasi wrogowie muszą modlić się za naszych żołnierzy, którzy nie pozwalają, aby wybuchł globalny pożar nuklearny” – powiedział Miedwiediew.
Opr. TB, www.forbes.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!