W Bohorodczanach koło Stanisławowa przed II wojną światową mieli klasztor i kościół polscy dominikanie. Po 1944 roku musieli go opuścić. Przywieźli wtedy do Polski, ratując przed niechybną zagładą, obraz Matki Łaskawej, który obecnie znajduje się w kościele Najświętszej Maryi Panny Królowej Aniołów w Korbielowie.
Na początek – fragment tekstu o tym obrazie autorstwa ojców dominikanów z Korbielowa, po nim – z ukraińskich mediów. W ślad za nimi – fragmenty historii bohorodczańskiego obrazu i kościoła. Finałem niech będzie pobliski Stanisławów, nazywany od 1962 roku Iwano-Frankowskiem.
W marcu br. polscy dominikanie napisali na swoim portalu: „W Korbielowie rozpoczęto przygotowania do wykonania kopii obrazu dla wspólnoty greckokatolickiej w Bohorodczanach. Wykonano dokumentację fotograficzną wizerunku, która pomoże artystom w namalowaniu kopii. Mamy nadzieję, że uda nam się zorganizować pielgrzymkę do Bohorodczan, aby uczestniczyć w obrzędzie wprowadzenia kopii obrazu do kościoła, z którego przyszedł on po wojnie do nas”.
Przedsięwzięcie się powiodło, kopia obrazu została wykonana, pielgrzymka z Polski wyruszyła z nią do Bohorodczan, a w ukraińskich mediach pojawił się news o tym, jak „na Przykarpacie powróciła po 72 latach” wywieziona stamtąd „stara ikona”. Wynika z tekstu, że ojcowie dominikanie „starą ikonę” 72 lata temu „wywieźli”, a teraz zwrócili prawowitym właścicielom (nie zaś podarowali społeczności w Bohorodczanach kopię będącego polską spuścizną kresową obrazu). „Wczoraj, 25 września, w mieście Bohorodczany odbyły się uroczyste obchody powrotu starej ikony Bogurodzicy (…) – oznajmiają ukraińscy dziennikarze.
Autorom relacji o „powrocie na Przykarpacie starej ikony” polecam krótką historię dominikańskiego kościoła w Bohorodczanach, która spisana została w dziesiątkach źródeł.
Czytamy w nich m.in, że pierwsza pisemna wzmianka o Bohorodczanach pochodzi z 1441 roku. W tym czasie właścicielem osady był Jan z Buczacza. W II połowie XV w. Bohorodczany stały się własnością Potockich. W 1691 r. hrabina Konstancja z Truskolaskich Potocka, wdowa po Dominiku Potockim, podskarbim wielkim koronnym, założyła w miasteczku parafię rzymsko-katolicką należącą do dekanatu stanisławowskiego archidiecezji lwowskiej. Z tego też roku pochodzi pierwsza wzmianka o cudownym obrazie Matki Bożej Bohorodczańskiej. Według Sadoka Barącza i Konstantego M. Żukiewicza, obraz znajdował się już w pierwotnym drewnianym kościele. W 1742 został wzniesiony nowy – murowaną świątynię wybudował Stanisław Kossakowski, zięć fundatorki. Przeniesiony tu „Obraz Maryi, na płótnie malowany w pół osobie, z Dzieciątkiem na lewej ręce, w prawej z berłem i z koronami na głowach, długości 1 metr i 10 centim., szerokości pół metra i 26 centim” umieszczono w głównym ołtarzu.
Poprzez wieki w sercach mieszkańców Bohorodczan gruntowała się wdzięczność płynąca z przekonania, że Matka Boża mocno wspiera i dobrze prowadzi przez życie tych, którzy się modlą przed Jej obrazem w Bohorodczanach – pisali dominikanie. – Tę wdzięczność zamierzano wyrazić w rocznicę 250-lecia obecności Maryi w Bohorodczanach. Rozpoczęto przygotowania do koronacji w 1941 roku wizerunku koronami papieskimi. Mimo całkowitego zniszczenia świątyni na skutek walk na froncie I wojny światowej, obraz cudownie ocalał i ten fakt miał pomóc w ukoronowaniu wizerunku. Czynione starania, by podziękować Pani Bohorodczańskiej, wyrażone w geście nałożenia koron, udaremniła II wojna światowa.
Zmuszeni do wyjazdu z Bohorodczan w 1944 roku dominikanie, aby zapewnić obrazowi bezpieczeństwo, wzięli go ze sobą i zdeponowali w klasztorze dominikańskim w Jarosławiu, skąd w 1974 roku trafił w ślad za nimi do Korbielowa i w miejscowym kościele umieszczony został, tak jak w Bohorodczanach, w ołtarzu głównym.
Przed jakim losem uchroniono obraz? Zapewne przed takim, jaki spotkał polskie obiekty sakralne w pobliskim Stanisławowie, który od 16 sierpnia 1945 roku znalazł się w Ukraińskiej Republice w składzie ZSRR. Większość Polaków została wówczas ze Stanisławowa wysiedlona. Rozpoczęło się zacieranie polskości miasta:
– zlikwidowano najstarszy polski cmentarz na Kresach Wschodnich przy ul. Sapieżyńskiej z 1782; groby wielu wybitnych Polaków zostały wyburzone buldożerami, a na ich miejscu wybudowano hotel „Ukraina”, szkołę partyjną, teatr i budynek mieszkalny; z pozostałej części cmentarza urządzono park miejski,
– pozamykano i ograbiono wszystkie kościoły,
– szczególnej profanacji doznała najstarsza budowla sakralna – kolegiata stanisławowska, jako najbardziej znaczący obiekt polskiej pamięci narodowej; miało to miejsce zaraz po 9 listopada 1962 i obchodach 300-lecia miasta, kiedy to nazwa Stanisławowa została zmieniona na Iwano-Frankiwsk, na cześć ukraińskiego pisarza Iwana Franki, w żaden sposób nie powiązanego z miastem; bogate i bezcenne wyposażenie świątyni, w tym ołtarz główny i 12 ołtarzy bocznych zostało przez komunistów ukraińskich porąbanych i wyrzuconych na miejscowe wysypisko śmieci; szczątki twórców świetności Stanisławowa i dobroczyńców miasta zostały sprofanowane i wyrzucone z krypt rodowych – w ten sposób sprofanowano kości m.in. Stanisława Potockiego poległego podczas Odsieczy Wiedeńskiej w 1683, Andrzeja Potockiego, któremu sam król powierzył władztwo nad całą Rzecząpospolitą podczas swojej wyprawy pod Wiedeń, oraz jego żony Anny z Rysińskich i brata Józefa Potockiego wraz z żoną Wiktorią z Leszczyńskich; po zbezczeszczeniu świątyni urządzono w jej murach Muzeum Nafty i Gazu – obecnie mieści się w nim ukraińskie państwowe Muzeum Sztuki Sakralnej; z wież zdjęto rzymskokatolickie krzyże, z których jeden przez wiele lat leżał w przedsionku kościoła i został usunięty w nieznane miejsce już po 2010 roku,
– wydzieranie z d. Stanisławowa polskości zwieńczone zostało już w niepodległej Ukrainie, wyzwolonej z pęt sowieckich formalnie, ale nie mentalnie – na początku stycznia 2009 roku władze ukraińskie odsłoniły pomnik na cześć przywódcy OUN-B, Stepana Bandery, a 6 maja 2010 Rada Miejska Iwano-Frank0wska nadała honorowe obywatelstwo miasta Stepanowi Banderze i współorganizatorowi ukraińskich batalionów w służbie niemieckiej „Nachtigall” i „Roland” oraz dowódcy UPA Romanowi Szuchewyczowi…
Co tym honorowym obywatelstwem i pomnikiem w d. Stanisławowie „upamiętniono”? Walkę o wolną Ukrainę? O ukraińsość miasta? Zmagania z sowieckim zniewoleniem w szeregach Ukrainische Hilfspolizei członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w szeregach kolaboracyjnej policji pomocniczej, którzy po sierpniu 1944 zasilili Ukraińską Powstańczą Armię? (przeczytasz o tym m,in. tu), a informację o roli formacji „Ukraińska Policja Pomocnicza” na terenie Generalnego Gubernatorstwa podczas II wojny światowej i w samym Stanisławowie znajdziesz tu. Fałszerstwo czy prawda? Skąd, w jakich czasach i do kogo „powracała” bohorodczańska ikona? „Bądźmy ostrożni, bądźmy krytyczni, bądźmy rozsądni!”.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Ryszard Tol/Kresy24.pl
14 komentarzy
Ula
27 września 2016 o 14:10Pan Ryszard Tol.
Brawo.
Pamiec o polskiej historii na tamtych terenach jest okrutnie zaklamywana. Ja czytalam o historii Lwowa, na jakiejs ukrainskiej stronie dla nauczycieli niemieckiego ( po niemiecku) o Polsce nie bylo ani slowa. Bylo o Ukraincach, Zydach Austrowegrach i to wszystko. Ktos chce wytrzec Polske z Kresow. A najsmutniejsze jest to, ze wielu poskopiszacych nawet na tym portalu tez to robi. Dlatego jeszcze raz:
Brawo dla autora.
Paweł Bohdanowicz
27 września 2016 o 14:23Z jednej strony dziennikarz musi być rzetelny. Z drugiej strony musi jakoś poruszyć czytelnika, żeby być czytanym. I tak rzetelność walczy z sensacją.
— POCZĄTEK CYTATU —
„Wczoraj, 25 września, w mieście Bohorodczany odbyły się uroczyste obchody powrotu starej ikony Bogurodzicy (…) – oznajmiają ukraińscy dziennikarze.
—- KONIEC CYTATU —-
Skąd cytat wzięty? Czemu urwany w pół zdania? Koniec był niewygodny? Chodzi o tę notatkę (autor nawet nie zadał sobie trudu przetłumaczenia oryginału – brał prosto ze „Wschodnika”, który zresztą nic złego nie napisał):
http://wschodnik.pl/spoleczenstwo/item/7968-po-72-latach-z-polski-na-podkarpacie-powrocila-ikona.html
Jak rozumiem, źle, że ktoś napisał „stara ikona”, zamiast „kopia starej ikony” i że użył słowa „wywieźli”. Dosłownie w rosyjskim oryginale:
— POCZĄTEK CYTATU —
Как сообщили в пресс-службе Ивано-Франковской Архиепархии УГКЦ икона Богородчанской Божьей Матери была вывезена из города 72 года назад.”
—- KONIEC CYTATU —-
Czy Bandera ma z tym obrazem jakikolwiek związek? Czy po prostu trzeba było jakoś „nawiązać”, a nic mądrzejszego autorowi nie przyszło do głowy?
HHG
27 września 2016 o 15:14Autor nie wziął ze „Wschodnika”.
Paweł Bohdanowicz
27 września 2016 o 15:33Cytat jest dosłowny – literka w literkę, ale tekst mógł się ukazać w kilku miejscach. W Internecie informację podaje na razie tylko „Wschodnik”, dlatego tak pomyślałem.
W każdym razie „banderowcy” chcieli dobrze (takie mam wrażenie po przeczytaniu tekstu ze „Wschodnika” i rosyjskiego tekstu na „Ziku”), a odebrane to zostało jak zawsze 😀
No nic. Co złego, to nie ja. Dobrze, że teksty zaczynają być podpisywane. To zawsze jednak sprzyja ostrożności.
Pozdrawiam.
PB.
Ula
27 września 2016 o 17:26Skad ja wiedzialam, ze jak tylko pojawi sie informacja, Ze Kresy byly polskie, to Pan Pawel wyskoczy z krytyka.
Jak sa wpisy gloryfikujace banderyzm to krytykuje krytykantow, a jak ktos niesmialo do polskosci Kresow nawiaze, i nie daj Bog cos krytycznego o Banderze napisze to wtedy czepia sie slowek.
A tak na marginesie, dlaczego Pan cytujac cos nie napisze skad cytat wziety??skoro to samo Pan u autora tekstu krytykuje. I dlaczego ten cytat po rosyjsku, nie po ukrainsku? Toz to zdrada stanu. Ha, ha,ha, Ukraincy pisza po rosyjsku.
I nie rozumiem oburzenia, ze autor napisal, ze w informacji prasowej byl blad? Przeciez Pan sam ciagle innym bledy wytyka, rzeczywiste i urojone. Chyby pomiedzy stara ikona, a kopia starej ikony jest jakas roznica? Choc dla Pana moze nie, kto wie?
A co do Bandery i Suchewycza. Pan jako ich milosnik pewnie chcalby, zeby w Polsce w kazdym miescie ich pomniki staly ( ale zbyt duza konkurencja jest, teraz ma byly Prezydent pierwszenstwo do wolnych placow) (i prosze nie myslec, ze porownuje polskiego Prezydenta do Bandery), ale niestety Polakow ma prawo bolec, ze przywodcy i prowodyrzy bandyckich band mordujacych Polakow w Polsce wschodniej, w pieknym, starym polskim miescie sa obywatelami honorowymi. O nich powinno sie jak o Hitlerze uczyc, wspomniec, ze byli ale ku przestrodze, a nie wynosic do honorow. Ale dzieki Bogu nie cala Ukraina, nie wszyscy Ukraincy sa tego zdania. Jeszcze troche, a kult bandytow bedzie zniesiony, albo ten narod zniknie.
Po przeczytaniu Panskiego wpisu ( a widac, ze Pan sie zdenerwowal) od razu humor mi sie poprawil. Taka jedza jestem. Hi, hi
Pozdrowienia z Monachium
Paweł Bohdanowicz
27 września 2016 o 18:40Pani Ulu z Monachium!
Gdy cytuję, zwykle podaję, skąd cytat pochodzi. Chyba że cytuję komentowany artykuł. Proszę wskazać, o jaki cytat chodzi.
Na marginesie:
Pani nie jest żadną jędzą. Nie nazywajmy myszki smokiem.
Ula
27 września 2016 o 19:11Panie Pawle, znam juz Panskie metody prowadzenia dialogu.Z mojego wpisu wydawalobysie jasno wynika, ze chodzi mi o „oryginalny” cytat. Ale to bylo tylko na marginesie, bo chodzilo mi o caloksztalt Panskiej wypowiedzi.
Metody ma Pan wciaz takie same, jak koncza sie argumenty, ktos wytknie Panu banderolubna jednostronnosc wypowiedzi, to zaczyna Pan rozmowcow obrazac.
Moge zapewnic, ze myszka z pewnoscia nie jestem, smokiem rowniez nie.
A Pan zniza sie do naprawde niskich poziomow zwracajac sie z lekcewazeniem do rozmowcow, dlatego, ze maja inne zdanie niz Pan. Ale coz, ja nie zamierzam Pana obrazac mowiac co o takich osobach jak Pan mysle.
Zegnam Pana
Paweł Bohdanowicz
27 września 2016 o 20:43Pani Ulu,
Śpieszę z wyjaśnieniami! Dałem link na „Wschodnik”, a tam jest link do rosyjskiego „oryginału”. Myślę, że dla większości czytelników było to zupełnie jasne.
O ile pamiętam, niedawno chwaliła się tu Pani maturą?
Ula
28 września 2016 o 08:17Panie Pawle,
kazda Panska odpowiedz potwierdza moje zdanie o Panu: jak rozmowca ma inne zdanie, a juz niedajboze krytyczne o banderowcach, to trzeba pokazac, ze z rozumem, wyksztalceniem u rozmowcy cos nie tego.
To dlatego jak nie „glupiutka” to „myszka a nie smok”
Chcialby Pan pokazac sie jako osoba obeznana z tematami (kilkoma), wyksztalcona, kulturalna, pewnie ma Pan jakas wiedze, nie przecze, ale interpretacja juz pozostawia wiele do zyczenia. A wypowiedzi chcace pomniejszyc range rozmowcy, swiadcza o Panskim braku kultury i Panskiej malosci.
Myslalam, ze jest Pan zwyklym szowinista, ale porownywalnych slow uzywal Pan rowniez w „rozmowie” z mezczyzna.
Malo brakowalo, a napisalabym, ze mi Pana zal. Ale Pan to wszystko robi swiadomie, uznajac swa wyzszosc nad osobami majacymi inne zdanie. Niech wiec Pan dalej kisi sie w swoim wlasnym sosie umilowania banderyzmu.
Obiecalam sobie, ze juz wiecej nie bede sie wciagac w takie dyskusje. Wiec tym razem naprawde zegnam.
Paweł Bohdanowicz
28 września 2016 o 11:08Szanowna Pani Ulu !
Myślę, że powinna Pani na coś się zdecydować.
Albo jest Pani ostropiórym komentatorem, który idąc po cudzą głowę, niesie również własną; albo jest Pani nadwrażliwą księżniczką na ziarnku grochu.
Trwa wojna hybrydowa. Również tutaj. Wojna nie jest dla ludzi miękkich. Ma Pani prawo pisać komentarze, ale, KTO IDZIE PO CUDZĄ GŁOWĘ (mam nieśmiałą nadzieję, że wie Pani, co to jest przenośnia), NIESIE RÓWNIEŻ WŁASNĄ.
Zanim się tu Pani rozpłacze, proszę przypomnieć sobie, jak ja jestem nazywany. Gdybym nie potrafił tego znieść, to po prostu bym nie pisał.
Jarema
27 września 2016 o 21:43Trudno inaczej określić postępowanie Ukraińców niż zwykłe barbarzyństwo typowe dla Sowietów. Jak widać bliski kontakt z Sowietami ukształtował Ukraińców, tak a nie inaczej. Nawet Rosja Carska takiego barbarzyństwa się nie dopuszczała.
fanjan
27 września 2016 o 22:28Panie Bogdanowicz jesteś pan czlowiek bez honoru a z takim osobami się nie dyskutuje
Kapot
28 września 2016 o 11:43Panie Pawle Brawo! Dla autora artykułu ikona była tylko pretekstem do podkreślenia „innych treści” Zresztą to wstyd aby linkować do Wikipedii która jak wiadomo nie nie jest opracowaniem naukowym i nie może być uważana jako źródło historyczne. No cóż …manipulacja
tagore
8 sierpnia 2017 o 20:52Autor tekstu powinien się cieszyć ,że ukraińscy dziennikarze nie napisali o zwrocie ukradzionej ikony.Opisane zniszczenie pomników kultury było normą przy zamianie ludzi w „sowiecki ludzki surowiec”.
I nie ma niczego niezwykłego w „beatyfikacji” budowniczych ukraińskiej wersji faszyzmu ,wypadało by się zdziwić ,że nie doceniono ich mentora Kołodzińskiego i jego wizji ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej stosownym pomnikiem. W końcu zniszczenie więzów kulturowych i społecznych pomiędzy polskim i ukraińskim narodem zakończyło się pełnym sukcesem z gwarancją wrogich stosunków dzięki „sojuszowi” dzisiejszej Ukrainy z Berlinem.
I tym optymistycznym dla Ukrainy akcentem wypada tekst podsumować.W końcu walczyli ,walczyli i osiągnęli to co chcieli.