Trwająca trzeci rok wojna z Ukrainą, która uczyniła Rosję rekordzistą świata pod względem liczby nałożonych sankcji i przyniosła straty w wysokości prawie 700 tys. zabitych i rannych, wywołała w świadomości rosyjskiej elity strach o przyszłość — pisze Meduza, powołując się na źródła bliskie rządowi i administracji prezydenckiej.
Ale paradoksalnie, choć urzędnicy i najbogatsi biznesmeni są zmęczeni wojną, jej możliwy koniec również ich przeraża, podają Meduzie
— Nie wiadomo, jak żyć po wojnie” – mówi jeden z rozmówców bliski administracji prezydenta. — Jakie cele będzie miał kraj? Teraz wszystko jest jasne: jesteśmy w stanie wojny i większość decyzji jest podejmowana by osiągnąć zwycięstwo. A po wojnie trzeba będzie myśleć o przyszłości, celach i strategiach. I to jest naprawdę przerażające.
Według innego źródła Meduzy, niepewną przyszłość widzą także duże przedsiębiorstwa, które w wyniku sankcji utraciły zachodnie rynki, a wraz z nimi dochody i możliwość inwestowania.
„Przyjazne” państwa, takie jak Chiny czy Turcja, nadal częściowo przestrzegają zachodnich ograniczeń i najprawdopodobniej nawet po zakończeniu wojny „to wszystko nie zostanie odwołane” – mówi rozmówca Meduzy. Powiedział, że po inwazji na Ukrainę horyzont planowania biznesowego stał się krótki, ale było jasne, co robić: zachodnie firmy opuściły Rosję, pozostawiając nisze, które można było wypełnić.
— Ale teraz nie pozostało już nic starego i nie pojawia się nic nowego, a wszystko zaczyna ulegać stagnacji” – mówi anonimowe źródło.
Wspaniałe projekty gospodarcze zapowiedziane przez Władimira Putina, obiecujące krajowi i gospodarce „suwerenną” przyszłość, pozostały na papierze. Od dwóch lat fabryki samolotów nie mogą rozpocząć produkcji statków cywilnych, stocznie z powodu braku zachodniej technologii nie mogą rozpocząć produkcji tankowców, a programy substytucji importu w przemyśle nie zakończyły się niczym . Jak wykazało wrześniowe badanie Rosyjskiej Akademii Nauk, co drugie przedsiębiorstwo nie mogło znaleźć analogii do importowanego sprzętu w Rosji, a co trzecie nawet w „przyjaznych” krajach.
Zanika także iluzja wzrostu gospodarczego, którą stworzyły bilionowe zastrzyki dla fabryk zbrojeniowych oraz całodobowa produkcja czołgów i bomb: Według prognozy MFW tempo wzrostu rosyjskiego PKB od 2025 r. wyhamuje w dół trzykrotnie, do 1,3%, a Rosyjski Bank Centralny nie wyklucza przejścia do stagnacji (tylko 0,5% wzrostu). Rezerwy gospodarki są „praktycznie wyczerpane” – powiedziała w lipcu szefowa Banku Centralnego Elvira Nabiullina.
Ale Kreml myśli inaczej i żąda większych pieniędzy dla budżetu, który już co trzeci rubel wydaje na wojnę. W latach 2022–2024 rząd podniósł już podatek od wydobycia minerałów na ropę i gaz, wprowadził „podatek od nadmiernych zysków” i cła kursowe dla dużych przedsiębiorstw. A w 2025 roku rozpocznie się największa od dziesięcioleci reforma podatkowa: podniesiony zostanie podatek dochodowy, wprowadzona zróżnicowana skala podatku dochodowego od osób fizycznych, a ponadto wzrosną cła i akcyza, w tym na paliwo. Według Ministerstwa Finansów wniesie to do przyszłorocznego budżetu 3,6 bln rubli, a w ciągu 6 lat prawie 15 bln rubli.
Ale te pieniądze najprawdopodobniej nie wystarczą, mówi Natalia Orłowa, główna ekonomistka Alfa Banku: „Jeśli nie w 2025 r., to w nadchodzących latach ponownie pojawi się pytanie, skąd pozyskać dodatkowy dochód”.
Paradoksalnie koniec wojny może być dla gospodarki nie mniej bolesny niż sama wojna, mówi Elina Rybakowa, starszy pracownik naukowy w Peterson Institute for International Economics: wydatki na obronność sięgają 6% PKB, a jeśli się zatrzymają, powstaje pytanie: co zrobić z fabrykami i ludźmi w nich zatrudnionymi. Zwraca uwagę, że zwrot w kierunku gospodarki wojennej ma charakter strukturalny, dlatego kontynuowanie wojny jest konieczne, aby utrzymać gospodarkę w dobrej kondycji.
ba za meduza.io/moscowtimes.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!