Podczas rozpoczynającego się w Mińsku spotkania przedstawicieli konwencji ESPO, Litwa będzie zabiegała o powołanie międzynarodowej grupy eksperckiej, która oceniłaby kwestie bezpieczeństwa budowanej przez Rosjan elektrowni atomowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie. Białorusini chcą komisji dwustronnej litewsko- białoruskiej.
Podpisanie porozumienia o powołaniu międzynarodowej grupy eksperckiej może nastąpić w piątek, podaje Radio znad Wilii. Dokument ma również wskazać, że strona białoruska nie udzieliła odpowiedzi na istotne kwestie, dotyczące między innymi kryteriów, według których została wybrana lokalizacja elektrowni.
Litwa przekonuje, że miejsce pod budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu zostało wybrane z pominięciem wymogów, a w razie awarii obiekt stwarza zagrożenie nie tylko dla Wilna, ale może też zanieczyścić wody rzeki Wilii, gdyż woda byłaby używana do chłodzenia reaktora.
Litwa od dawna wyraża swoje obawy i zastrzeżenia w związku z budową przez rosyjski koncern Rosatom w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie białoruskiej elektrowni nuklearnej.
„Nie da się oczywiście narzucić rządowi Białorusi, aby zaprzestał budowy elektrowni w Ostrowcu, ale wspólnymi siłami można obniżyć jej rentowność – taka myśl przewijała się podczas spotkania zorganizowanego przez Polski Klub Dyskusyjny pt. „Lt-Pl: Razem zatrzymamy Ostrowiec?”, która odbyła się 2 maja w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Piotr Maciążek, redaktor naczelny portalu energetyka24.com jest przekonany, że elektrownia w Ostrowcu powstanie, ponieważ „nie mamy sił, aby wymusić na państwie autorytarnym nie budowania. Budowę mogą zatrzymać problemy finansowe, ale na razie nic na to nie wskazuje”.
Polski dziennikarz jest przekonany, że strona litewska zbyt późno zaczęła poruszać tę kwestię w kontaktach z Polską i Polakami. Tym niemniej pewną presję Litwa przy pomocy Polski i innych krajów może wywierać.
„Jest to projekt typowo eksportowy. Pewne działania krajów bałtyckich polegające na nie eksportowaniu energii obniżyłyby rentowność elektrowni” – zaznaczył polski ekspert. Zwłaszcza, że Polska ma w planach budowę własnej elektrowni nuklearnej i konkurencja w regionie nie jest potrzebna.
Według Jarosława Niewierowicza, prezesa Polsko-Litewskiej Izby Handlowej i byłego ministra energetyki RL, nie ma nic dziwnego w chęci budowy elektrowni przez Białoruś, pytania wywołuje tylko lokalizacja. „Białoruś chce się uniezależnić. Jest w tym logika, zważając, że są mocno uzależnieni od rosyjskiego gazu. Dla nich to też nie jest komfortowa sytuacja. To co logiczne nie jest, to ten konkretny projekt. Bo brak sieci przesyłowych, szczególnie, jeśli Litwa będzie synchronizowała się z Polską i odetnie część łącz od Białorusi. Wówczas będą musieli zbudować setki kilometrów linii przesyłowych” – wyjaśnił prezes Polsko-Litewskiej Izby Handlowej.
„Odpowiedź jest jedna, że elektrownia jest budowana w tym miejscu po to, że odpowiada interesom firmy, która ją buduje” – dodał były minister.
Z Niewierowiczem zgodził się Maciążek. „Co rodzi pytania? Z perspektywy osób interesujących się projektem, chodzi przede wszystkim o interesy Rosatomu, która jest jedną z nielicznych firm nieobjętych sankcjami. Więc dla Federacji Rosyjskiej jest to firma bardzo potrzebna politycznie” – pokreślił dziennikarz.
Poza tym mamy sytuację, podobną do Czarnobyla, gdzie awaria była spowodowana błędami technicznymi. „ZSRR było państwem totalitarnym, zamkniętym, nie było międzynarodowych konsultacji. Tutaj mamy do czynienia z taką samą sytuacją” – powiedział Maciążek.
Kresy24.pl za zw.lt
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!