W zeszłym tygodniu Aleksander Łukaszenka ogłosił „decydujący krok” na drodze do integracji z Rosją. Zapowiedział, że na posiedzeniu Rady Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi) 4 listopada ma on podpisać z Władimirem Putinem 28 programów związkowych, regulujących ten proces. Wypowiedź Łukaszenki została złożona w kontekście wydarzeń, które wskazują na napięcie między stronami.
Według białoruskiego politologa Walerego Karbalewicza, w stosunkach białorusko-rosyjskich rzeczywiście istnieje napięcie. Świadczy o tym choćby nieobecność Władimira Putina na spotkaniu Najwyższej Eurazjatyckiej Rady Gospodarczej i Rady Szefów Państw WNP w Mińsku w połowie października br. Pomimo, iż sam Putin zapowiadał wcześniej, że „w najbliższym czasie” jedzie na spotkanie z Łukaszenką.
Według Walerego Karbalewicza był to bardzo nieprzyjemny moment dla Łukaszenki: zamiezrzał przedstawić szczyt jako dowód braku międzynarodowej izolacji Białorusi.
O złych relacjach świadczy też seria wzajemnych oskarżeń i kalumnii w mediach, a także wywiad udzielony przez liderkę opozycji Swietłanę Tichanowską kontrolowanemu przez rosyjski Gazprom radiu „Echo Moskwy”. Opozycjonistka wspomniała w nim min, że nadal boi się jechać do Rosji, bo znalazła się na liście poszukiwanych w tym kraju i podkreśliła, że chciałaby, aby „Kreml odegrał swoją konstruktywną rolę w rozwiązaniu konfliktu na Białorusi”.
Walery Karbalewicz mówi w rozmowie z portalem zerkalo.io, że nie wie, jakie są tak naprawdę przyczyny konfliktu Putina z Łukaszenką;
„W stosunkach białorusko-rosyjskich konflikty nie są czymś niezwykłym, a raczej normą. Ale osobliwością obecnej sytuacji jest to, że jej natura nie jest do końca zrozumiała. Jeszcze na początku września, kiedy uroczyście ogłoszono 28 „programów związkowych”, wydawało się, że wszystko idzie świetnie. I tu nagle zaczęły się problemy” – mówi Karbalewicz.
Ekspert wskazuje, że Łukaszenka wchodząc w spór z Putinem podejmuje duże ryzyko, tym bardziej, że Rosja pozostaje jedynym jego sojusznikiem.
„A jeśli to robi, to musi być jakiś powód, który skłania go do podjęcia ryzyka. Myślę, że jedynym powodem jest kwestia władzy. Putin może domagać się spełnienia obietnic, które Łukaszenka złożył na rozmowach w Soczi we wrześniu 2020 roku: doprowadzi do tranzytu władzy i odejdzie. W zamian Putin mógłby poprzeć Łukaszenkę. Teraz widać, że chce utrzymać władzę, a to nie podoba się Putinowi”.
Karbalewicz dodaje, że teraz rzeczywiście istnieje ryzyko, że programy unijne mogą nie zostać podpisane 4 listopada. W takim przypadku „stałoby się to skandalem i wywołałoby to nieprzyjemne wrażenie” o stosunkach między Rosją a Białorusią.
oprac. ba za zerkalo.io
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!