– Teraz jest to jeden ośrodek szkoleniowy (na Grodzieńszczyźnie), a dlaczego jutro nie miałby pojawić się drugi lub następnyi? Tym samym liczba rosyjskich żołnierzy na terytorium Białorusi stopniowo rośnie, a my nawet o tym nie wiemy – mówi w rozmowie z Euroradiem Maria Awdiejewa, z dyrektorka Studiów Bezpieczeństwa Międzynarodowego Europejskiego Stowarzyszenia Ekspertów iSANS, komentując pojawienie się rosyjskiej bazy szkoleniowej pod polską granicą.
Awdiejewa podkreśla, że ośrodki szkoleniowo-bojowe (takie jak ten tworzony pod Grodnem przez Rosję) stwarzają możliwości stałego wjazdu rosyjskiego wojska na Białoruś:
– Jeśli nie jest to oficjalna baza wojskowa, to nie mają obowiązku zgłaszać, ile osób tam przyjechało, jakie są tam możliwości logistyczne i w zasadzie, jaka jest ich rola poza tym, że szkolą tam białoruskich żołnierzy – mówi Awdiejewa.
Jej zdaniem Rosja dąży do „zdobycia przyczółka” na Białorusi i chce swój cel osiągnąć do czasu gdy rządzi tam jeszcze Łukaszenka.
– Jest słaby, (Rosja) wspiera go. I za to poparcie sprzedaje część suwerenności Białorusi, zawiera porozumienia o zwiększeniu obecności wojskowej na Białorusi, o integracji gospodarczej. W rzeczywistości jest to pełzająca aneksja, mówi ekspertka iSANS.
Według Awdiejewej stała obecność wojskowa na Białorusi daje też Rosji geopolityczną dźwignię w rozmowach z Zachodem. Rosja stara się pokazać, że Białoruś jest priorytetowym obszarem zainteresowania.
Zwraca ona uwagę, że Putin próbował zrobić to samo z Ukrainą, a konsekwencje dla niej są takie, że wojna trwa już siódmy rok.
W rozmowie z Euroradiem Maria Awdiejewa wskazuje, że tworząc na Grodzieńszczyźnie ośrodek szkoleniowy, Moskwa celowo buduje napięcie, zmuszając UE i Ukrainę do reakcji na fakt, że rosyjska baza wojskowa powstaje blisko ich granic.
A biorąc pod uwagę dużą ilość rosyjskiego uzbrojenia na Krymie i we wschodniej Ukrainie, terytorium Ukrainy znajduje się obecnie w pełnym zasięgu rosyjskich środków obrony powietrznej.
„Rosja zawsze z powodzeniem stosowała taką taktykę „szarpania” i drobnych złośliwości. Musimy wziąć to pod uwagę” – konstatuje ekspertka.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!