Dziś, 5 maja, prawosławni Białorusini świętują Zmartwychwstanie Chrystusa. Białoruska Cerkiew Prawosławna podlega Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która wspiera wojnę na Ukrainie.
Portal „Zerkalo” rozmawiał ze stojącym na czele Egzarchatu Litewskiego Patriarchatu Konstantynopola Justinusem Kiviloo min, o zaangażowaniu księży w politykę. To przy jego wsparciu, dwóch białoruskich popów prawosławnych, prześladowanych przez reżim na Białorusi założyło parafię w Wilnie.
(…) Władzę na Białorusi i w Rosji oddano w ręce ludzi, można powiedzieć, chorych duchowo i myślących tylko o sobie. Niestety mają taką możliwość. Nie sądzę jednak, że jest to zasługa tylko tego, który doszedł do władzy. Sam nic nie zrobi, potrzebuje pomocników lub chociaż obojętnych, którzy nie będą się wtrącać. Jak mówią, zło zwycięża, gdy dobrzy ludzie milczą i są bierni. Dlatego na Białorusi i w Rosji oni [Łukaszenko i Putin] wykorzystali tę okazję, aby zrobić to, co robią. Tak, są winni. Ale ci, którzy na to pozwolili, są również odpowiedzialni.
— mówi Justinus Kiviloo, komentując sytuację polityczną na Białorusi i w Rosji.
Pytany o zaangażowanie księży w politykę mówi;
Cóż, ksiądz nie powinien milczeć, jeśli dochodzi do niesprawiedliwości. (…) Dla mnie jest to zupełnie jasne: ksiądz widzi, że władca postępuje źle z punktu widzenia Ewangelii, musi o tym powiedzieć. Ale niestety istnieje ryzyko, że poniesie konsekwencje. Przykładem jest Jan Chrzciciel , który zginął za krytykę władzy. Trzeba być na to gotowym.
Ksiądz Kiviloo mówi, że nie jest zwolennikiem męczeństwa, to bardzo skrajny przypadek, ale jeśli chce się być szczerym, trzeba mówić.
Tak postępowali księża litewscy i białoruscy. Nie zgadzali się ze zwierzchnikami Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, którzy usprawiedliwiają i błogosławią wojnę (a Cerkiew nigdy nie może być za wojną). Pozbawiono ich godności i zakazano służby. A patriarcha Konstantynopola Bartłomiej bardzo łatwo ich przywrócił, ponieważ decyzja Patriarchatu Moskiewskiego to tylko polityka. Teraz służą, dzięki Bogu. A ludzie mają możliwość przychodzenia do kościoła i modlitwy, nie sprzeciwiając się swemu sumieniu. Przecież jeśli księża postępują wbrew swemu sumieniu, to okazuje się, że świeccy, wierzący też muszą. Powstaje konflikt.
Komentując wizyty Aleksandra Łukasznki w cerkwii, szczególnie podczas świąt Wielkanocy, egzarcha powołał się na biblijny przykład Marii Magdaleny, której Bóg odpuścił winy, bo o to prosiła. I zmieniła swoje życie.
Nie wiem, czy Łukaszenka przychodzi tam jako osoba wierząca, czy zgodnie z protokołem, aby się pokazać. I tu jest pytanie do księdza, który go tam przyjmuje. Powinien zapytać: „Czy chcesz się wyspowiadać?”.
ba za zerkalo.io
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!