– Nie wszystko co działo się w Związku Radzieckim było złe. Rozważając kwestie represji stalinowskich, należy też pamiętać o osiągnięciach epoki stalinizmu, – uważa archiprezbiter Fiodor Pownyj, proboszcz Cerkwi Wszystkich Świętych w Mińsku, gdzie odbywają się wszystkie uroczystości z udziałem głowy białoruskiego państwa.
Uroczysko Kuropaty, miejsce w którym spoczywają ofiary represji stalinowskich, powinno być dobrze urządzone – pod względem architektonicznym i krajobrazowym, – powiedział archiprezbiter Fiodor Pownyj w wywiadzie dla kanału telewizji СТВ.
Według prawosławnego duchownego, który komentował w telewizji zakończenie przez opozycję akcji obrony Kuropat, „status uroczyska należy określić na poziomie państwowym i społecznym po to, by przestały go używać do własnych celów różne i często źle usposobione wobec władzy stowarzyszenia i grupy”.
Zdaniem popa, działacze Młodego Frontu, którzy przez dwa tygodnie walczyli, by nie dopuścić do budowy centrum biznesowo – handlowego obok uroczyska, wykorzystują ten fakt do spekulacji informacjami.
Jak powiedział na antenie СТВ duchowny, temat represji politycznych jest tematem bardzo wrażliwym z uwagi na fakt, że czasy sowieckie przyniosły również wiele ważnych osiągnięć.
„I mówiąc o negatywnych aspektach, nawet o takiej strasznej prawdzie, powinniśmy zawsze o tym pamiętać. To oczywiście nie usprawiedliwia morderstw, ale trzeba pamiętać, że są to dwa równoległe procesy, które historycznie są już niepodzielne. Budując kompleks memorialny ofiarom represji, musimy równolegle zbudować muzeum osiągnięć epoki radzieckiej. Tylko wtedy można mówić o uczciwości i obiektywizmie”, – uważa pop Fiedor.
Działacze Młodego Frontu zlikwidowali w poniedziałek rano obozowisko, w którym od 20 lutego prowadzili protest przeciwko budowie centrum biznesowo – handlowego.
Miało ono powstać w miejscu, gdzie do 2014 r. istniała strefa ochronna i obowiązywał zakaz budowy.
Jak informowaliśmy w piątek 3 lutego, inwestor postanowił odwołać budowę obiektu. Lider Młodego Frontu Zmicier Daszkiewivz, który zorganizował protest zapowiedział wtedy, że obozowisko obrońców zostanie zdemontowane w poniedziałek, jeśli uzyskają oni pewność, że budowa nie zostanie wznowiona.
Obiekt miał powstać na terenie, gdzie przed 2014 r. znajdowała się strefa ochronna zabytku kultury i historii – miejsca masowego pochówku ofiar represji stalinowskich z lat 30. i 40. XX wieku.
W masowych grobach spoczywają tam ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Ile ich jest? Tego dokładnie nikt nie wie. Według oficjalnych danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak BiałorusinówZdaniem historyków na Kuropatach może spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny.
Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie ustanowiły żadnego pomnika. Stoją tu jedynie proste drewniane krzyże postawione przez zwykłych ludzi – najczęściej potomków ofiar zbrodni i białoruskich opozycjonistów oraz krzyż Straży Mogił Polskich.
Niejednokrotnie krzyże te – za cichym przyzwoleniem milicji – były usuwane, łamane i bezczeszczone. Białoruskie władze negują też fakt istnienia białoruskiej listy katyńskiej, a niekiedy propagandziści Łukaszenki starają się nawet udowodnić, że zbrodni tej dokonali Niemcy. Trudno się zresztą temu dziwić w sytuacji kiedy dawni NKWD-ziści są nadal przedstawiani młodzieży w szkołach jako wzorce wychowawcze, zaś Feliks Dzierżyński jest czczony jako bohater narodowy.
Na początku naszego stulecia władze Mińska zbudowały przez skraj uroczyska obwodnicę miasta. Kilka razy doszło wtedy na Kuropatach do starć milicji z białoruską opozycją usiłującą nie dopuścić do tej profanacji.
Kresy24.pl
10 komentarzy
ltp
6 marca 2017 o 20:38Dziwna ta rosyjska cerkiew. Wychwala swoich dręczycieli
Jan
6 marca 2017 o 20:59Czcigodna Eminencjo, to może postawcie tam też Muzeum Adolfa. Przecież on tez dużo dobrego zrobił dla Waszego Narodu. Zlikwidował Żydów, tam gdzie mógł, Żydów nigdy specjalnie żeście nie lubili, wprowadzał niemiecki porządek, tam gdzie mógł, umożliwił utworzenie oddziałów SS na Ukrainie walczących z komunistami itd. Co Eminencja na to ?
Luk
6 marca 2017 o 22:21Bolszewicki funkcjonariusz przebrany za popa dał głos w usprawiedliwieniu Sowietów…
Piotr
6 marca 2017 o 22:21Pop – agent KGB.
KatolikPolak
6 marca 2017 o 23:03ma racje bo osiągnięciem epoki radzieckiej było wymordowanie większej ilości milionów ludzi niż zdołał to zrobić niemiecki socjalista A hitler
będa
6 marca 2017 o 23:48Co to jest, że jak jakiś głupek z prawosławnej sekty bluźnie jakąś głupotą, to zaraz w Polsce jest to cytowane. Takich durnych wypowiedzi nie powinno się w ogóle ujawniać światu.
ron
7 marca 2017 o 00:10Nie ma co się dziwić, skoro Białorusini zapomnieli o najważniejszym: o lustracji Cerkwi, a w zasadzie poddaniu jej operacji kontrwywiadowczej. I nawet nie chodzi o współpracę z systemem komunistycznym ZSRR (w zasadzie co do jednego to byli agenci KGB) tylko o agenturę obecnie działającą (na rzecz Rosji) – ale to wyjdzie „w praniu” na pewno jeszcze nie raz.
SyøTroll
9 marca 2017 o 14:03Ciekawe podejście funkcjonariusza cerkwi. Jeżeli chodzi mu o balans pomiędzy dorobkiem a opresją ze strony ZSRR, to chyba można go zrozumieć.
Orlando
22 kwietnia 2017 o 21:58Dziwny to kraj ta Białoruś. Popy wychwalają stalinizm, który omal nie unicestwił wszystkich popów. Mając własny język, niszczą go, gdzie tylko możliwe. Mając wielką historię WKL propagują nędzną carsko-stalinowską historię despotyzmu i autorytaryzmu. Nie można ich traktować poważnie. Czterysta lat Rzeczpospolitej Obojga Narodów zostało tam zrównane z glebą. Jakaś tradycja republikańska powinna się przecież w tym czasie zaszczepić w ich genach. Może jeszcze sobie przypomną kim byli, gdy kniaź Witold trzymał cały wschód, od Krymu do Nowogrodu Wielkiego. Dobrze mówię, bo Witold był Litwinem, ale gadał po białorusku.
jaxa
2 maja 2017 o 19:46nie udalo sie przykryc betonem to przykryja flaga